Dwudniowy kongres „Solidarni w rozwoju - Aktywni dla rozwoju”, który rozpoczął się w poniedziałek, 12 września, jest częścią Gdańskiego Tygodnia Demokracji.
Gdański Tydzień Demokracji od dzisiaj. Poznaj PROGRAM: warsztaty, debaty i spotkania
Pandemia, kryzys humanitarny na granicy polsko-białoruskiej, konflikt w Ukrainie, zmiany klimatu - to wydarzenia, które w ciągu kilku ostatnich lat zmieniły nasze życie w Polsce i w Europie. Tematem kluczowym stały się znów prawa człowieka. Jak poradziliśmy sobie w Polsce w obliczu tych problemów? Jak wyglądają kryzysy w innych krajach, jak reagujemy na kryzysy, jakie mamy modele działania? Jak wygląda solidarność społeczna oraz solidarność krajowa i europejska w czasach kryzysu - na te pytania odpowiadali goście panelu:
- Anna Dąbrowska - Stowarzyszenie Homo Faber,
- Jacek Bendykowski - Fundacja Gdańska,
- Friedemann Walther - kierownik Wydziału Promocji Wolontariatu i Demokracji w Kancelarii Senatu Berlina,
- Konrad Sikora, zastępca burmistrza gminy Michałowo.
Kryzys na granicy, zbieranie doświadczeń, wielosektorowość
Prowadzący zapytał gości o pierwsze doświadczenia związane z sytuacjami kryzysowymi.
- Trudno powiedzieć, że można być przygotowanym na taki kryzys - mówił Konrad Sikora, zastępca burmistrza gminy Michałowo, która w 2021 zdecydowała się pomagać uchodźcom na granicy polsko-białoruskiej. - Ani my jako gmina, ani państwo polskie nie było przygotowane. Nie mieliśmy żadnego doświadczenia, bo jakie mogą być kryzysy w 6 tysięcznej spokojnej gminie na Podlasiu? Może łąka się pali, albo jest powódź, ale kryzysów społecznych, ani tym bardziej humanitarnych, nigdy nie było. Wszystko więc działo się spontanicznie. To była inicjatywa mieszkańców, moment, błysk, naszą siłą była jedność.
Burmistrz tłumaczył, że siłą gminy i całego pogranicza jest graniczne położenie, wynikająca z tego wielokulturowość i wieloreligijność pozwalające na łatwiejsze zrozumienie innych kultur czy religii. Mieszkańcom gminy było więc łatwiej przystosować się i zareagować, a samorządowcom podążać za ich aktywnością. - Im dalej od granicy, tym trudniej było ludziom zrozumieć, co się dzieje - diagnozował Sikora.
Anna Dąbrowska, prezeska Stowarzyszenia Homo Faber, które tak ofiarnie pomagało ludziom na granicy białoruskiej, przypomniała, że Homo Faber zostało założone 18 lat temu w Lublinie jako lokalna organizacja zajmująca się prawami człowieka. Był rok 2004 rok, tuż po wejściu Polski do UE: - Większość osób była przekonana, że teraz już tylko przed nami liberalna demokracja, bogacenie się i dobre życie.
Ale Homo Faber już w 2008 roku na zlecenie Urzędu Miasta Lublin przeprowadziło pierwsze badania, jak się żyje nowym mieszkańcom Lublina, czyli imigrantom edukacyjnym, którzy zaczęli coraz liczniej przybywać do Lublina, a w 2010 pierwszy monitoring instytucji publicznych odpowiedzialnych za legalizację pobytu cudzoziemców z różnych części Europy i świata, którzy tu przyjeżdżali. - Wtedy się okazało, że nie do końca jest tak różowo. Monitoring pozwolił nam zobaczyć, jak wiele trudności mają osoby już w pierwszych dniach po przyjeździe do Polski, a z drugiej strony, pozwolił nam spotkać się z insytuacjami lokalnymi i porozmawiać o wyzwania, które nas niechybnie czekają. Jak się przygotować, bo migracja będzie tylko rosła.
Dąbrowska uważa, że nawiązanie międzysektorowych relacji pozwoliło udźwignąć przyszłe problemy.
W sierpniu 2021 roku po raz pierwszy pojechałam na granicę, do Usnarza Górnego i chwilę później założyliśmy z przyjaciółmi Grupę Granica - nieformalną sieć organizacji niosących pomoc humanitarną, która jest ciągle dostarczana osobom, które granicę polsko-białoruską przekraczają. Natomiast 24 lutego o 10 rano założyliśmy w Lublinie “Lubelski społeczny komitet pomocy Ukrainie”, międzysektorową platformę, która zarządza i koordynuje pomocą humanitarną na terenie miasta.
GTD. “Skorumpowane państwo i zgnuśniali liderzy opozycji”. Debata o społeczeństwie obywatelskim
Jacek Bendykowski, prezes Fundacji Gdańskiej: - Mieliśmy fundament. Gdańsk był jednym z nielicznych miast w Polsce, jeżeli nie jedynym, który już w maju 2015 roku przyjął swoją politykę wobec imigrantów i próbował zachęcić rząd do tego, żebyśmy się nie bali tej fali imigrantów, która wtedy przychodziła z Syrii. Powstała Rada do spraw imigrantów [od red.: Rada Imigrantów i Imigrantek przy Prezydencie Miasta Gdańska] i ta polityka integracji imigrantów rodziła się przez kilka lat. Akcja “Gdańsk pomaga” zrodziła się w czasie pandemii.
Zobacz jak Gdańsk pomagał Ukrainie
Gdańsk pomaga Ukrainie. Gdzie i jak można pomóc? AKTUALIZACJA
Prezes przypomniał, że Fundacja Gdańska ma siedmiu pracowników, a on sam prowadzi ją społecznie jako wolontariusz. Pierwsze działania miały charakter akcyjny, w pandemii skierowane były do seniorów. Organizowano zakupy w lockdownach, uczono jak wezwać pomoc medyczną, paczki na święta i akcję sprzątania grobów na 1 listopada. Akcje można było zrealizować tylko we współpracy z innymi NGO-sami.
- Wchodząc w Ukrainę, kiedy wojna i kryzys wybuchły, mieliśmy więc już dwa fundamenty: miejską politykę integracji imigrantów oraz fundament instytucjonalny NGOsów, oparty o współpracę dobrowolną - mówił Jacek Bendykowski.
Jak Berlin poradził sobie z kryzysem migracyjnym?
Dobrą organizacją i wieloaspektowym wsparciem aktywnego społeczeństwa.
Friedemann Walther - kierownik Wydziału Promocji Wolontariatu i Demokracji w Kancelarii Senatu Berlina zauważył, że podczas kryzysu związanego z wojną na Ukrainie i przyjazdem uchodźców, reakcje społeczeństwa obywatelskiego były podobne jak w Polsce, ale działano w sposób bardziej zróżnicowany. Odpowiedzią na kryzys było aktywne obywatelsko: powstała grupa Telegram, która działała i pomagała na dworcu, uaktywniły się organizacje pomagające uprzednio uchodźcom z Syrii.
- Nowy aktywizm i starszy aktywizm połączyły się w całość.
Berlin już od roku 2015 powołał i promował struktury wolontariatu w poszczególnych dzielnicach Berlina, co pomogło stworzyć strukturę wsparcia społecznego wolontariatu. Duże organizacje pomocowe wspierane przez finanse publiczne i odpowiedzialne za udzielanie pomocy w przypadku katastrof, szybko uruchamiały pomoc w głównych habach np. na dworcach. Aktywiści miejscy zorganizowali platformę dla zwykłych ludzi, którzy chcą przekazać pieniądze czy pomoc rzeczową, również ludziom pozostałym w Ukrainie.
Po kryzysie w 2015- 2016 roku stworzono koncepcję Integracji i partycypacji uchodźców dotyczącą: edukacji, mieszkalnictwa czy organizacji wolontariatu. - Dlatego nie musieliśmy niczego wymyślać od nowa, raczej zastanawialiśmy się, co nowego pojawiło się w tym wyzwaniu i zastosowaliśmy istniejące już narzędzia - mówi Friedemann Walther.
Obecna burmistrz Berlina powołała też spotykającą się regularnie Radę społeczeństwa obywatelskiego - otwartą agendę, gdzie każdy może porozmawiać o rzeczach, które trzeba przedyskutować w danym momencie.
- Powstała nowa jakość komunikacji publicznej, pozwala wypracować zaufanie i pomagać - mówi Walther.
Reagowanie, czyli jak pojawił się “błysk”
Konrad Sikora z Michałowa: - Ludzie przekraczali granicę i pojawiali się pod drzwiami naszych mieszkańców już wcześniej. Prosili o wodę, o coś do jedzenia. Potem zjawisko zaczęło przybierać na sile, zbliżała się jesień. Padł więc pomysł, by stworzyć miejsce, w którym można udzielać takiej pomocy. Oczywiste było dla nas na początku, że tym ludziom należy pomóc - nakarmić, przebrać - ale potem skontaktować się ze Strażą Graniczną. Ale… chwilę potem wydarzyła się sytuacja z push backiem dzieci z Michałowa i stało się to symbolem czegoś złego.
Burmistrz opowiedział, jak podczas sesji rady miejskiej w Michałowie, komendant placówki Straży Granicznej w Michałowie oficjalnie przyznał, że doszło do pushbacku.
- Reakcja była natychmiastowa - robimy bazę i zaczynamy działać. To był ten błysk. Nie chcieliśmy stać się takim synonimem współczesnym Jedwabnego. Nie po to budowaliśmy markę tej gminy tyle lat, żeby nagle stać się miejscem, które jest wyklęte. Potem sytuacja zaczęła się rozwijać - wprowadzono 3km strefę zamkniętą, co zaburzyło funkcjonowanie społeczności. Potem pojawiła się fala pomocy z zewnątrz. Staliśmy się centrum logistycznm pomocy, pojawił się punkt WOŚP. To była piękna współpraca. Ta akcja zmieniła naszą społeczność. Ludzie sami zaczęli to robić, wyprzedzali gminy, Efekt tego jest - planujemy zakupo samochodu, który będzie mobilnym punktem pomocy, bo ten kryzys się nie skończy, będą kolejne fale. Granica oczywiście musi być szczelna, ale musimy mieć politykę wobec ludzi, którzy ją przekraczają.
REKOMENDACJE końcowe
Celem kongresu „Solidarni w rozwoju - Aktywni dla rozwoju" jest również wypracowanie rekomendacji. Goście zostali poproszeni więc o sugestie: Co możemy zrobić teraz? Jakie zastosować zmiany systemowe? Jak działać?
Konrad Sikora: - Zgadzam się z Anną Dąbrowską, że trzeba słuchać migrantów, oni muszą być częścią tego i mówić czego potrzebują. Uważam też, że władze samorządowe na każdym szczeblu powinny słuchać NGOsów. Powinny wypracować model współpracy, przyjąć na siebie pewne obowiązki, ale czasem też mówić “nie”, żeby chronić własnych mieszkańców.
Anna Dąbrowska: - Gdybym miała być bardzo rewolucyjna, to po prostu trzeba zmienić władzę w Polsce. Trzeba rozwiązać Straż Graniczną i powołać nową instytucję, zastanowić nad organizacją policji i innych służb mundurowych - to tak z poziomu granicy polsko-białoruskiej. Trzeba zrewidować pakt o azylu migracyjnym Unii Europejskiej ponieważ jest niedopuszczalny i tworzy twierdzę Europa, która coraz bardziej zamyka się na ruchy migracyjne, zwłaszcza te przymusowe, do których także dołożyła się zarówno katastrofą klimatyczną, jak i rabunkową polityką wydobywania surowców w tych krajach, z których teraz stoją uchodźcy na polsko-białoruskiej granicy.
A także zrewidować te misję militarne, które miały przynieść pokój i nadzieję ludziom w takich krajach jak Irak czy Afganistan i do których także się przyłożyliśmy, bo wysłaliśmy tam “naszych chłopców”. Z punktu widzenia lokalnego trzeba stworzyć sensowną politykę imigracyjną dla kraju. Prawdziwą politykę z rozpisanymi zadaniami, zabudżetowaną, taką, która włącza organizacje społeczeństwa obywatelskiego do współpracy. I wreszcie, kwestie lokalnych polityk integracyjnych, coś nad czym już zaczęliśmy pracować, gdzie jednym z ważniejszych punktów jest reorganizacja zarządzania kryzysowego na poziomie lokalnym. I budować trwałe sojusze lokalne, gdzie widzimy w sobie partnerów do współpracy, którzy mają ustawione pola tej współpracy.
Friedemann Walther: - Myślę, że włączanie migrantów to jest pierwszy krok. Mamy bardzo dużą społeczność Ukraińców, których tysiące przybyły do Berlina w ostatnich latach. Nauczyliśmy się, że zawsze warto włączać społeczeństwo obywatelskie, żeby wspólnie pracować, wypracować wspólny system. Sądzę, że trzeba rozpocząć od uznania, że ważny jest szacunek i uznanie dla pracy wolontariuszy. Musimy patrzeć, co zrobili, żeby wypracować dobre rozwiązania z tego aktualnego kryzysu. Przed nami jest możliwość, aby się nauczyć tworzyć partnerstwo bez zaprzeczania, że mamy różne interesy. Należy mieć strategię, żeby wzmacniać społeczeństwo obywatelskie. Trzeba ulokować wolontariuszy w samym środku społeczeństwa obywatelskiego. Często słyszymy, że wolontariat jest bardzo ważny - wolontariat to serce demokracji.
Jacek Bendykowski: - W tym głosie jesteśmy jednomyślni. NGO'sy to wartość sama w sobie. Powodują że społeczeństwo i demokracja jest żywa. W Polsce wciąż brakuje wsparcia podmiotowego, które pozwala im trwać, egzystować. Jednym z najbardziej istotnych zadań jest zapewnienie bytu codziennego dla NGS-ów, to wyeliminuje negatywne zjawisko akcyjności i nadprodukcji projektów.
FILMOWY ZAPIS DEBATY