Poznaj niezwykłą gdańską krawcową. Ma 90 lat i nie zamierza rezygnować z pracy
Z Podkarpacia do Gdańska
Elżbieta Dombrowska to mieszkanka Śródmieścia. Jak wielu z jej pokolenia do Gdańska przyjechała po zakończeniu wojny. Pochodzi spod Sanoka na Podkarpaciu. Urodziła się 19 grudnia 1923 roku, jako pierwsze dziecko w rodzinie wielodzietnej – miała pięcioro rodzeństwa, trzy siostry i braci bliźniaków.
- Po ukończeniu szkoły podstawowej mama wyjechała do swojego stryja, który był wojskowym, pod Wilno: do Trok. Spędziła tam kilka lat. Stamtąd wróciła do wsi, gdzie została jej rodzina, ale wtedy grasowały tam bandy UPA. Spalili im całe gospodarstwo, nic nie zostało. Mama wyjechała do Gdańska, gdzie miała znajomych jeszcze z Trok – wspomina niełatwe losy Elżbiety Dombrowskiej jej córka, Gabriela Gruszka.
Gdański okres: miłość, dzieci i... poczta
Po przyjeździe do Gdańska, jako dwudziestoparoletnia dziewczyna zamieszkała u przyjaciela swojego stryja, też wojskowego, który w zamian za pozostawienie w Trokach swojego mienia, otrzymał niewielki dom we Wrzeszczu, niedaleko ulicy Chrzanowskiego.
- On i jego rodzina na początku, zanim znalazła pracę, bardzo jej pomagali. To byli bardzo dobrzy ludzie – opowiada córka.
W Gdańsku poznała swojego przyszłego męża – pochodzącego z Kaszub Klemensa Dombrowskiego. Poznali się przez znajomą.
- Na drugim spotkaniu tata chciał jej się oświadczyć. Ale mama mu powiedziała: nie znam ciebie, nie znam twojej rodziny, najpierw muszę to wszystko zobaczyć. I wziął moją mamę w swoje rodziny strony, koło Pomieczyna, w okolicach Kartuz. Tak to się zaczęło. Wzięli ślub i urodziły się dzieci – dodaje pani Gabriela.
Pierwsza córka, Gabriela, urodziła się w 1953 roku. Kolejne dzieci rodziły się co dwa lata: Jarosław w 1955 roku, a Iwona w 1957 roku.
- Bodajże w 1953 roku rodzice zamieszkali w kamienicy w Śródmieściu, gdzie mama żyje do dziś. Pracowała na poczcie - najpierw w placówce Nowym Porcie. Kiedy urodziły się dzieci, skupiła się na ich wychowaniu, ale wróciła do pracy – tym razem na poczcie na Kołobrzeskiej na Przymorzu. Tata też pracował na poczcie, prowadził kasę główną w dużej placówce przy alei Grunwaldzkiej we Wrzeszczu – opisuje najstarsza córka.
Męża przeżyła – zmarł w wieku 77 lat. Rodzeństwo też przeżyła. Dziś z sześciorga została tylko ona i jeden z braci, który mieszka we Wrocławiu. Jest już sporo po 90-tce.
Ale pani Elżbieta nie jest sama – oprócz trojga dzieci doczekała się dziewięciorga wnuków i dziesięciorga prawnuków.
Apetyt na życie
Jak dożyła tak imponującego wieku? Córka nie ma wątpliwości: pomogło życie na wsi, proste i trudne, nawet biedne, ale zdrowe i wypełnione pracą. Niebagatelną rolę odgrywa też dieta, a raczej jej brak: gdańska stulatka je bowiem wszystko.
- Starsi ludzie często nie mają apetytu. A mama je wszystko. Bardzo lubi ogórki kiszone i kapustę kiszoną. Ma duży apetyt, i to ją, moim zdaniem, „trzyma” – zdradza córka.
ZOBACZ WIĘCEJ ZDJĘĆ