Kwestia sumienia i mądrości
Jacek Bendykowski, prezes Fundacji Gdańskiej, zna powtarzane w mediach opinie, że właściwie to nie wiadomo, po co pomagamy, bo Ukraińcy walczą o swoją sprawę, a nie naszą i ewentualna klęska Kijowa nie będzie miała dla Polski istotnych konsekwencji.
- Naiwnie jest wierzyć w takie rzeczy - przestrzega Jacek Bendykowski - Polska dość już wycierpiała od rosyjskiego imperializmu. Prawda jest więc taka, że pokój i bezpieczeństwo naszych dzieci są zależne od tego, czy Ukraina wygra tę wojnę czy nie.
Niedawno prezes Fundacji Gdańskiej przeczytał komentarz jakiegoś internauty: “A gdzie nasze szpitale? Kto pomoże naszym szpitalom?!”.
- Nasze szpitale funkcjonują wystarczająco dobrze, by wesprzeć ofiary wojny i żołnierzy walczących ze wspólnym wrogiem o wolność naszą i Waszą - komentuje. - Inwestycja w obronę Ukrainy to najtańsza inwestycja w nasze własne bezpieczeństwo. Sumienie i mądrość nakazują to robić.
Gdańszczanie ramię w ramię z Ukraińcami na wiecu solidarności w ECS
Troje odważnych ludzi
Kramatorsk leży wschodniej Ukrainie, obwód doniecki, zaledwie 20 kilometrów od linii frontu. Od początku wojny miasto było wielokrotnie atakowane przez Rosję. W wyniku pamiętnego uderzenia na stację kolejową w kwietniu 2022 roku zginęło tam ponad 60 osób.
17 lutego br. Rosjanie wystrzelili trzy rakiety w stronę Kramatorska. Trafili w bloki mieszkalne. Były ofiary śmiertelne i ranni.
Fundacja Gdańska skontaktowała się ze stroną ukraińską. To dobre, godne zaufania kontakty, wyrobione w ciągu dwóch lat współpracy. Pytanie brzmiało: kto najbardziej potrzebuje pomocy? Ukraińcy sprawdzili i odpowiedzieli.
Solidarni z Ukrainą w czasie wojny. Gdańsk pomaga już od dwóch lat
W czwartek, 14 marca rano, z Gdańska do Kramatorska wyruszyły trzy samochody Gdańskich Usług Komunalnych. Wcale nie jest łatwo znaleźć kierowców, gdy w mediach pojawia się masa informacji, że w Ukrainie jest coraz bardziej niebezpiecznie. Pojechały dwie gdańszczanki i jeden gdańszczanin:
- Patrycja Świestowska, dyrektorka ds. logistyki w spółce miejskiej Gdańskie Usługi Komunalne
- Małgorzata Bukowska, lekarka stomatolog
- Bartosz Piotrusiewicz, prezes Gdańskich Usług Komunalnych
NASZA FOTOGALERIA:
Bez tego nie przeżyją
Sprzęt medyczny, bandaże, lekarstwa - to wszystko jest darowizną pomorskich szpitali, którą samorząd wojewódzki przekazał Fundacji Gdańskiej. W GUK nieźle musieli się nagłowić i napracować, by taką masę darów zmieścić w trzech furgonach.
Są tam m.in.: kardiomonitory, pompy infuzyjne, aparaty do hemodializy, chłodziarki, mikrofalówki, respiratory, łóżka polowe, medykamenty, żywność.
Część transportu trafi do cywilnego Szpitala nr 2 w Kramatorsku, część do polowych punktów medycznych na drugiej linii frontu, gdzie stabilizowani są ranni żołnierze przed wysłaniem do szpitali. Chodzi o ciężkie rany, bez tej pomocy nie przeżyliby transportu do szpitala.
Akcja "Węzły zwycięstwa" w ECS. Kilkaset osób wzięło udział we wspólnej pracy. FILM i ZDJĘCIA
- To są punkty stabilizacyjne zasłużonego białoruskiego pułku imienia Kastusia Kalinouskiego - podkreśla Jacek Bendykowski.
Kastuś Kalinouski, czyli Konstanty Kalinowski, to wspólny bohater Polski, Białorusi i Litwy. W powstaniu styczniowym był komisarzem Rządu Narodowego. Rosjanie schwytali go i stracili w Wilnie z innymi przywódcami powstania, po czym zakopali w nieznanym miejscu. W 2017 roku przypadkowo odkryto miejsce pochówku na Górze Zamkowej w Wilnie. Odbyła się ekshumacja, identyfikacja na podstawie DNA i uroczysty pogrzeb. Dziś Kalinouski jest patronem pułku razem z hrabianką Emilią Plater, bohaterką powstania listopadowego.
- Tak oto okazuje się, że duch I Rzeczypospolitej jest wciąż żywy - zauważa Jacek Bendykowski.
Więcej niż ma równik
Dla Patrycji Świestowskiej i Małgorzaty Bukowskiej nie jest to pierwsza podróż do objętej wojną Ukrainy. Za którymś razem były na linii frontu, 600 metrów od rosyjskich pozycji.
Swoistym rekordzistą jest Bartosz Piotrusiewicz. Wożąc pomoc Ukrainie przejechał już sporo ponad 40 tysięcy kilometrów, więcej niż ma równik.
- Wiem, że po fali entuzjazmu i wielkiej ofiarności polskiego społeczeństwa, wiele osób czuje zmęczenie tym wszystkim - przyznaje Bartosz Piotrusiewicz, prezes Gdańskich Usług Komunalnych. - To w sumie normalne, jeśli nie widziałeś tego wszystkiego na własne oczy i masz wrażenie, że to nie wojna, ale jakiś film w telewizji.
WIĘCEJ O POMOCY GDAŃSKA DLA UKRAINY
Bartosz Piotrusiewicz w ciągu ostatnich dwóch lat 20 razy jeździł z pomocą humanitarną dla Ukrainy.
- Dla mnie to są konkretne miejsca, twarze, losy ludzi, których poznałem osobiście - mówi. - Wielkie bohaterstwo i umiłowanie wolności Ukraińców, ich krew, cierpienie. Tym ludziom musimy pomagać, tak jak pomaga się sąsiadowi, na którego napadł bandyta. Bez tego będziemy marnymi ludźmi, a a bandyta prędzej czy później do nas przyjdzie.