GDAŃSK PAMIĘTA. „Internat”, czyli poznaj realia życia więźniów stanu wojennego
- Ludzie, o których mówimy dziś „ofiary” byli jednymi z nas. Ktoś, jak każdego innego dnia, wyszedł do pracy na pierwszą zmianę, obiecał żonie, że w drodze powrotnej kupi choinkę; inny miał warsztaty szkolne i niecierpliwie czekał, żeby zrealizować sylwestrowe plany. To byli synowie, mężowie, ojcowie, dziadkowie, koledzy, przyjaciele. Żaden z nich nie czekał na bohaterską śmierć - przypomniała prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz. - Nie chcieli tylko, żeby żywność drożała. A władza, zamiast siąść do rozmów, zamknęła się w komitetach, na ulice wysyłając uzbrojonych żołnierzy i milicjantów. Rodzinom odebrano nawet prawo do pożegnania i udziału w pochówku.
Prezydent podziękowała Społecznemu Komitetowi Budowy Pomnika „Poległych Stoczniowców 1970” i artystce Lucynie Kujawie za inicjatywę, która upamiętniła śmiertelne ofiary rewolty. Pamięć o nich ocalają dziś także tablice wmurowane w bruk w miejscu śmierci ofiar Grudnia ’70 w Gdańsku. Sześć takich tablic odsłonięto rok temu, teraz - w czwartek, 16 grudnia - przybyły dwie takie pamiątkowe tablice. w pobliżu kolejowego Dworca Głównego w Gdańsku. Jedna oddaje cześć śp. Kazimierzowi Stojeckiemu (nieopodal pomnika Kindertransportów), druga - śp. Andrzejowi Perzyńskiemu (pomiędzy budynkami dworca PKP a wjazdem na ul. Błędnik).
NASZA FOTOGALERIA Z ODSŁONIĘCIA TABLIC PRZY DWORCU GDAŃSK GŁÓWNY:
- Opowiadajmy tę historię dzieciom i wnukom. Niech pamięć trwa z pokolenia na pokolenie. Jako przestroga dla złej władzy, ale i pokrzepienie dla reszty. Finał tej historii daje bowiem nadzieję, jaką był cud „Solidarności” i wolnej Polski. Dobrze by było, gdybyśmy uczyli się na błędach poprzedników, szanowali ofiarę tych, którzy byli przed nami i pielęgnowali wspólnotę. Cześć ich pamięci - oddała hołd poległym prezydent Gdańska.
Podczas uroczystości tradycyjnie odczytany został Apel Poległych i zapłonęły 43 znicze pamięci. Wieńce pod pomnikiem złożyli dyrektor Europejskiego Centrum Solidarności Basil Kerski, poseł na Sejm Michał Urbaniak i dowódca Garnizonu Gdańsk pułkownik Robert Kęska.
51. rocznica rewolty grudniowej na Wybrzeżu
W dniach 14-22 grudnia 1970 roku - w Gdańsku, Gdyni, Elblągu i Szczecinie - wojsko i milicja brutalnie stłumiły robotnicze protesty. Do wyjścia na ulice tuż przed Bożym Narodzeniem pchnęły robotników drastyczne podwyżki cen wielu towarów, zwłaszcza artykułów spożywczych. Pierwszy strajk ogłosili 14 grudnia pracownicy największego zakładu przemysłowego Wybrzeża - Stoczni Gdańskiej im. Lenina, domagając się godnych warunków życia, cofnięcia podwyżek i podniesienia płac. Za ich przykładem poszły kolejne przedsiębiorstwa W Gdyni, Elblągu i Szczecinie.
Komunistyczna władza odpowiedziała siłą. Żołnierzom i milicjantom wydano rozkaz strzelania do robotników. Zginęło 45 osób, 43 ofiary - 8 w Gdańsku, 18 w Gdyni, 1 w Elblągu, 16 w Szczecinie oraz 2 milicjantów. 1165 osób odniosło rany. Tuszowano prawdziwe przyczyny zgonów.
Pogrzeby zabitych odbywały się w nocy, często bez udziału rodzin. Komuniści zacierali prawdę o grudniowej rewolcie, a w następnych latach prześladowali przywódców Grudnia ’70 oraz osoby, które domagały się upamiętnienia tych tragicznych dni.
W sierpniu 1980 roku, kiedy przez kraj przetoczyła się wielka fala strajków, jednym z pierwszych postulatów protestujących było upamiętnienie zamordowanych. 16 grudnia 1980 roku, zaledwie po trzech miesiącach prac, na pl. Solidarności uroczyście odsłonięto pomnik Poległych Stoczniowców 1970 - pierwszy w komunistycznym imperium pomnik ofiar reżimu, symbol walki o niepodległą i demokratyczną Polskę. Do dziś nie ustalono i nie skazano wszystkich odpowiedzialnych za śmierć ofiar Grudnia ’70.
Obejrzyj fotorelację:
GDAŃSK PAMIĘTA. Zomowcy jak Marsjanie z filmu science fiction wyszli z wody na plażę