Organizacja mistrzostw Europy w piłce nożnej to było wielkie organizacyjne przedsięwzięcie. Pod względem sportowym i ze względu na zainteresowanie przewyższają je tylko igrzyska olimpijskie, mistrzostwa świata w piłce nożnej i Puchar Świata w rugby. Dzięki turniejowi przyjechało do miasta wielu turystów - wtedy i potem.
Co w czerwcu 2012 roku dziwiło przyjezdnych z zagranicy najbardziej? Fakt, że podróż pociągiem z Gdańska do Warszawy zajmuje ponad 6 godzin (dziś pendolino jedzie się niewiele ponad 2,5 godziny)
Zadawali też kuriozalne - z naszego, polskiego, punktu widzenia - pytania. Przykład: "Czy macie w Polsce jakąś walutę?"
Pytań było zresztą zdecydowanie więcej. Odpowiedzi uzyskiwali od zatrudnionych podczas Euro 2012 wolontariuszy i w punktach Informacji Turystycznej. Najczęstsze z nich to:
- Jak dotrzeć na Arena Gdańsk (dziś Stadion Energa Gdańsk)?
- Jak dotrzeć do Strefy Kibica?
- Gdzie można zjeść coś typowo polskiego?
- Jak dojechać na lotnisko/ do centrum miasta?
- Gdzie jest najbliższy przystanek autobusowy/ tramwajowy?
- Gdzie mieści się mój hotel/ hostel?
- Gdzie można przechować bagażu?
- Gdzie można wypożyczyć auto, aby pojechać na wycieczkę po Polsce?
- Co można zwiedzić podczas pobytu w Gdańsku i w Polsce?
- Co umożliwia Karta Turysty?
Hiszpanie, Włosi, Chorwaci, Irlandczycy, Niemcy i Grecy (zresztą nie tylko oni) świetnie się w naszym mieście bawili. Po meczach siadali wspólnie w pubach, komentowali wydarzenia na boisku, śmiali się, podziwiali Gdańsk.
- Macie super miejsce do mieszkania. Pięknie tu - mówił mi wówczas Lars, Norweg, mieszkaniec prawie 30-tysięcznego Moss, który przyjechał do Gdańska w czerwcu 2012 roku z grupą znajomych na kilka dni, by podczas mistrzostw Europy oglądać na żywo ukochaną Hiszpanię.
Świetni byli Irlandczycy, którzy na stadionie (i poza nim) cieszyli się i radowali, mimo że ich reprezentacja przegrywała mecz za meczem.
- Polskaaaaa, biało-czerwoniiiii - intonował jeden z nich, którego mijałem o 7.00 rano w podziemiach dworca PKP Gdańsk Główny.
- Świetna impreza, świetnie zorganizowana. Zazdroszczę wam - mówił w 2012 roku na gdańskiej „Starówce” Stiopa, Rosjanin z Kaliningradu. Wtedy jeszcze nie wiedział, że i on będzie gospodarzem wielkiego piłkarskiego turnieju: w 2018 roku Rosja zorganizuje mistrzostwa świata.
Co było piękne? Wspólnota. Na trybunach i na mieście. Nigdy nie zapomnę jednego widoku: w ogródku restauracyjnym w centrum Gdańska obok siebie przy oddzielnych stolikach siedzieli Hiszpanie, Włosi, Rosjanie i Irlandczycy. Wszyscy uśmiechnięci, rozbawieni, zagadujący się wzajemnie. Super!
Kibice, którzy w czerwcu pięć lat temu przyjechali do Gdańska - w ciągu niespełna miesiąca było ich około 310 tys. - w naszych hotelach, restauracjach, sklepach, parkach rozrywki zostawili sporo gotówki (szacuje się, że około 340 mln zł).
Gdańsk turystom każdej nacji, która w naszym mieście rozgrywała swoje mecze zrewanżował się specjalnymi pożegnaniami. Ich prawdopodobnie nie widzieliście (no, może niektórzy). Oto one (dla każdego kraju oddzielnie):
DLA HISZPANÓW
DLA WŁOCHÓW
DLA IRLANDCZYKÓW
DLA CHORWATÓW
DLA NIEMCÓW
DLA GREKÓW
Na koniec ciekawostka...
Swoisty rekord padł po spotkaniu Hiszpania - Irlandia (14 czerwca 2012), kiedy to sprzątnięto ok. 20 ton nieczystości! (w zwykły dzień wywożonych są ok 3-4 tony, w dzień, podczas którego odbywa się impreza masowa - ok. 8 ton). Po spotkaniu Hiszpania - Włochy (10 czerwca) z Głównego Miasta uprzątnięto ok. 13 ton śmieci.
Wśród nich przeważały butelki i puszki po alkoholach i napojach oraz szklanki i kufle z pubów i restauracji, które kibice zabierali ze sobą i po opróżnieniu zostawiali na ulicach i ławkach.
Najważniejsze, że przyjezdni zapamiętali Gdańsk jako ładne i przyjazne miasto. Obiecali, że będą do nas wracać. Że tak się dzieje, potwierdzają miejskie statystyki.
Sprawdź także:
5 lat po Euro 2012. Jak Gdańsk skorzystał (i korzysta) na futbolowym święcie
Quiz o Gdańsku. Co pamiętasz z Euro 2012?