• Start
  • Wiadomości
  • Efektowne i precyzyjne - takie będą mosty: w Sobieszewie i na Ołowiankę [ROZMOWA]

Efektowne i precyzyjne - takie będą mosty: w Sobieszewie i na Ołowiankę [ROZMOWA]

Kładka na Ołowiankę zostanie oddana do użytku w połowie czerwca, most na Wyspę Sobieszewską powstanie do końca roku. O nowych mostach rozmawiamy z dr. hab. Krzysztofem Żółtowskim, kierownikiem Katedry Transportu Szynowego i Mostów Politechniki Gdańskiej, którego zespół od lat konsultuje wszystkie realizacje mostowe (i nie tylko) w Gdańsku.
02.05.2017
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Krzysztof Żółtowski pozuje na tle oryginalnego fragmentu gdańskiego Żółtego Wiaduktu, eksponat ten stoi na kampusie Politechniki Gdańskiej.

Izabela Biała: Pański zespół konsultował już m.in. budowę wiaduktów Pomorskiej Kolei Metropolitalnej, Stadionu Energa, tunelu pod Martwą Wisłą, teraz - kładka na Ołowiankę i most w Sobieszewie. Na czym polega rola konsultanta naukowego?

- Można powiedzieć, że jesteśmy takim technicznym “ramieniem zbrojnym” zamawiającego, który czasem potrzebuje w miarę obiektywnej opinii kogoś, kto nie jest zaangażowany po stronie wykonawcy. Interesy tych dwóch grup nie zawsze są spójne. Nasza rola jest szczególnie istotna na wstępnym etapie inwestycji, ponieważ jeśli dobrze dopracuje się koncepcję i kwestie projektowe, łatwiej idzie później budowa. Dlatego administracje samorządowe i Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, zatrudniają nas do wykonywania audytów do projektów projektowych i później - do rozwiązywania ewentualnych problemów wynikłych w trakcie budowy.

W przypadku kładki na Ołowiankę i mostu sobieszewskiego etap koncepcji i przygotowania dokumentacji mamy już dawno za sobą….

- Most na Ołowiankę to przypadek o tyle specyficzny, że jego projekt jest wynikiem konkursu architektoniczno-konstrukcyjnego, w którym wybrano określony wariant. Główne rozwiązania systemowe muszą być oczywiście realizowane tak, jak zaprojektował je autor, natomiast w detalach pewne kwestie są konsultowane i dopracowywane. Naszym zadaniem było dopilnowanie prac projektowych na etapie projektu wykonawczego i konsultowanie problemów, które zawsze pojawiają się na budowie.

Kładka na Ołowiankę - coraz bliżej końca

A inwestycja w Sobieszewie?

- Tam jest podobnie. Projekt powstał bodajże w 2010 roku, ale z przyczyn finansowych nie został od razu zrealizowany. Gdy inwestycja ostatecznie ruszyła, trzeba go było zaktualizować. Zamawiający zorientował się, że w wielu miejscach dokumentacja jest już nieaktualna i proces projektowania musiał być częściowo powtórzony. Dezaktualizują się różne kwestie, na przykład wymagania dotyczące nawigacji, albo mapy czy uzbrojenie terenu. Przy tej okazji dokonano również częściowej aktualizacji konstrukcji, w oparciu o nowocześniejsze technologie, ale generalnie sam zamysł: system zwodzenia, architektura, wygląd konstrukcji nie zmienił się w stosunku do pierwotnego projektu. Teraz podczas realizacji konsultujemy różne kwestie związane z wykonawstwem.

Jest Pan na świeżo po wizycie w gdyńskim Vistalu, który w konsorcjum z firmą Metrostav realizuje tę inwestycję. Co słychać “na placu budowy” mostu w Sobieszewie?

- Vistal to potentat jeśli chodzi o konstrukcje stalowe, jedna z lepszych firm w Polsce. Ponieważ wykonuje także dużo zamówień dla krajów skandynawskich, wdrożyła już pewne standardy i procedury, dzięki temu nie mamy z nimi większych problemów. Zawsze jednak trzeba się przyjrzeć wykonanym elementom, obejrzeć czy wszystko gra. 28 kwietnia odbył się częściowy odbiór konstrukcji mostu, przed malowaniem.

Popukać i popatrzeć?

- To także, ale oprócz wizualnych oględzin, mamy także trochę roboty papierkowej. Do każdego kawałka mostu przynależy osobna książeczka jakości, w której opisane są wszystkie etapy produkcji, łącznie z nazwiskami spawaczy, którzy spawali dane elementy, numerami ich uprawnień, opisem badań diagnostycznych i kontroli wymiarów. Wszystko to jest zawarte w protokołach wykonawczych. Całość musi być odpowiednio udokumentowana i skontrolowana, takie są dziś standardy.

Na most w Sobieszewie poczekamy nieco dłużej...

Jak wypadła kontrola?

- Wszystko póki co idzie dobrze. Na razie wytwórnia wykonuje segmenty - sekcje, które po scaleniu w dwa przęsła popłyną pontonami do Sobieszewa na montaż. To będzie najbardziej spektakularny moment budowy. Będziemy konsultować wszystkie operacje związane z załadunkiem i montażem, bo jest to specyficzna operacja.

Ile potrwa ten spektakularny moment?

- Zależy jak organizacyjnie się to wszystko ustawi, nie chciałbym wypowiadać się w imieniu wykonawcy czy Dyrekcji Rozbudowy Miasta Gdańska. Sam transport będzie tak przygotowany, by od razu osadzić konstrukcję na swoim miejscu, na łożyskach i filarach. Przeprawę trzeba uruchomić jak najszybciej, bo jest tam przecież tor wodny. Sądzę, że cała operacja montażu potrwa zaledwie kilka dni.

Co można powiedzieć o samym moście? Jaka jest to konstrukcja? Czy jest taka jak w słynnym zwodzonym moście Tower w Londynie, czy jest to coś zupełnie innego?

- System zwodzenia jest taki sam jak w moście Tower, to znaczy tak zwany klapowy. Do góry podnoszone będą dwa przęsła (klapy) przez obrót wokół stałej osi umieszczonej na podporze. W tym sensie nasz most jest do niego podobny, ale oczywiście architektonicznie jest inny i mechanizmy także są inne. Dzisiaj mosty podnosi się głównie przy pomocy urządzeń hydraulicznych. W londyński moście, który powstał pod koniec XIX wieku podnoszeniem klap zajmowały się pierwotnie urządzenia oparte o maszyny parowe, bardzo zresztą ciekawe.

Dzisiaj hydraulika daje zupełnie inne możliwości i napęd mostu w Sobieszewie odbywa się przy pomocy dość dużych, typowych dźwigników hydraulicznych (podejrzewam, że londyński most dzisiaj działa podobnie). Mówiąc w skrócie pompy pompują olej do dźwigników hydraulicznych i dzięki temu następuje otworzenie klap. Żeby podnieść przęsła w Sobieszewie potrzeba będzie dużo energii. Moc wymagana do jego obsługi wynosi ok. 300 kilowatów (dla porównania dla jednorodzinnego domu powinno wystarczyć ok. 10 kW). To dość sporo i zużycie prądu będzie bez wątpienia jednym z głównych kosztów tej przeprawy.

Most Tower w Londynie - sobieszewski to niezupełnie to samo, ale klapy otwierać się będą w identyczny sposób

Jak będzie wyglądać most przy podniesionych klapach?

- Jedno przęsło ma rozpiętość ok. 30 metrów. Dwie takie klapy będą postawione niemal do pionu, uniosą się więc na wysokość dziesięciopiętrowego budynku. Trzeba mieć świadomość, jak potężna musi być mechanika zwodzenia. To będzie największy most zwodzony w Polsce.

Kładka na Ołowiance w porównaniu z mostem w Sobieszewie to miniaturka...

- I tak i nie, dlatego że jest to oczywiście dużo lżejszy obiekt, ale specyficzny, gdyż nie posiada przeciwwagi. Przeciwwaga to jest masa, która znajduje się po drugiej stronie “osi obrotu” wokół której podnosi się klapa. Pozwala ona zmniejszyć siłę potrzebną do podnoszenia. To tak jak z dwuosobową huśtawką. Kiedy dzieci siedzą po obu stronach, łatwo nią poruszać, ale jeśli ktoś siedzi tylko z jednej strony, jest już dużo ciężej. Most w Sobieszewie ma taką przeciwwagę, kładka nie. Dlatego też siłowniki, które podnosić będą kładkę są mniej więcej podobnych wymiarów, jak te w Sobieszewie. Takie było pierwotne zamierzenie projektantów, jest to niespotykane rozwiązanie, ale technicznie możliwe.

Kładka to również konstrukcja klapowa, ale podnosić się będzie jedno przęsło, także tak wysoko jak klapa w Sobieszewie. Moment podniesienia przęsła będzie na pewno bardzo efektowny.

Wizualizacja przeprawy na Ołowiankę

Czy w Polsce są takie zwodzone przejścia dla pieszych?

- W Polsce w ogóle niewiele mamy mostów zwodzonych. Najwięcej jest w naszym regionie, na dorzeczu Wisły: Wisła Królewiecka, Szkarpawa, w stronę Elbląga. Jest ich tam kilka, były już przed II wojną światową, część wyremontowano, wybudowano też kilka nowych, ale to są mosty - obiekty drogowe. Mosty zwodzone występują także na Pomorzu Zachodnim.

Jeśli chodzi o zwodzone kładki dla pieszych, przychodzą mi na myśl dwie. Pierwsza jest w Darłówku przez rzekę Wieprzę na odcinku kanału portowego. Jest to kładka wysuwana do przodu jak szuflada. Druga jest w Ustce. To nowy obiekt, ale niestety są tam problemy techniczne. Jest to nietypowa realizacja, jeśli chodzi o konstrukcje zwodzone. Po bodajże roku eksploatacji przestała się otwierać. Obecnie trwa poszukiwanie przyczyn (29 kwietnia ustecka kładka wróciła do eksploatacji, ale w ograniczonym zakresie - red).

A jaka jest konstrukcja kładki na Ołowiankę?

- Podpory i przęsło od strony Zamczyska to konstrukcja żelbetowa. Przęsło podnoszone jest stalowe, do tego dochodzi hydraulika. Jest to bardzo precyzyjny mechanizm, zaprojektowany tak, aby zautomatyzować proces otwierania i kontroli.

Wobec tego dlaczego aż dwóch ludzi będzie musiało ją obsługiwać? Nie może “obsłużyć się sama”?

- Wbrew pozorom nie jest to takie proste. Kładka jest obiektem użyteczności publicznej i muszą być spełnione wszystkie warunki bezpieczeństwa związane z jej eksploatacją.

Zanim nastąpi naciśnięcie guzika “otwieramy”, ktoś musi przecież sprawdzić, czy już na pewno nikogo na niej nie ma. Komputery nie są jeszcze tak dobre, by móc to stwierdzić. Kiedy przęsło ma zostać opuszczone, znów trzeba się upewnić czy nic pod kładką nie płynie. To wymaga obecności człowieka, który przecież może zasłabnąć i bywa omylny, dlatego potrzebne są dwie osoby.

Pracownicy obsługi powinni być też przeszkoleni w bieżącym serwisowaniu urządzeń, wykonywać drobne prace związane z utrzymaniem obiektu, konserwować go. Kładka jest dość złożonym urządzeniem mechanicznym. Tak jak w samochodzie trzeba więc od czasu do czasu wymienić filtr oleju, czy też uruchomić i sprawdzić urządzenia, które na co dzień nie pracują. Na przykład agregat prądotwórczy, który zamontowany zostanie na wypadek braku energii w mieście.

Wizualizacja mostu w Sobieszewie

Jeśli chodzi o wymagania obsługi - to samo dotyczy Sobieszewa?

- Oczywiście. Tu także będzie skomplikowana procedura bezpieczeństwa, której trzeba przestrzegać i mechanizm, o który trzeba dbać. Zresztą w Sobieszewie także w tej chwili cały czas ktoś pracuje przy obsłudze mostu pontonowego i kłopoty z nią związane są bardzo duże, a co za tym idzie także koszty utrzymania tej starej przeprawy. Jest to rozwiązanie, które powinno być tymczasowe, a od kiedy żyję, zawsze pamiętam ten most pontonowy.

Prowizorka zawsze najlepiej się trzyma…

- Prowizorka prowizorką, ale jak się ludzie przyzwyczają do tego, że jest most, to już tak być musi. Dobry przykład mamy w Warszawie, gdzie kiedyś, na czas remontu Mostu Poniatowskiego, postawiono most Syreny. To była tymczasowa, wojskowa konstrukcja. Po remoncie okazało się, że most Syreny stał się po prostu niezbędny. Nie został więc rozebrany i służył przez długie lata, aż w końcu władze stolicy zdecydowały się zbudować tuż obok dzisiejszy Most Świętokrzyski.

W Ustce też była wielka awantura z tego powodu, że kładka został zamknięta. Wieki jej nie było - ale przez rok działała i okazało się, że jest niezbędna. Nasze nowe most także staną się natychmiast niezbędne, dlatego trzeba dołożyć wszelkich starań, aby funkcjonowały w niezakłócony sposób. Dlatego już na etapie koncepcji o mostach zwodzonych trzeba myśleć jak o urządzeniu, które powinno być jak najmniej zawodne.

czytaj także:

Most na Wyspę Sobieszewską. Bez ruchu wahadłowego na czas majówki

W rejonie mostu w Sobieszewie jedziemy wahadłowo. Zobacz, jak most będzie wyglądał (WIZUALIZACJE wideo i foto)

Zaglądamy na budowę mostu w Sobieszewie. Zobacz postępy prac

Kładka na Motławie. Budowa widziana z lotu ptaka

Kładka na Ołowiankę. Kiedy zaplanowano jej otwarcie?

Pierwsze elementy zwodzonej kładki już nad Motławą! ZOBACZCIE ZDJĘCIA

TV

Nowe auta dla Straży Miejskiej