Dziecko zabite w rodzinie - w Polsce jest więcej takich tragedii. Jak ratować? ROZMOWA

Liczby są przerażające: 40 procent polskich dzieci doświadcza w domu przemocy ze strony rodziców lub opiekunów. Dotyczy to nie tylko “patologii”, ale też środowisk dobrze sytuowanych. Na co dzień nie chcemy tego widzieć, odwracamy głowy. Jedynie w drastycznych przypadkach następuje interwencja policji i specjalistów. Co robić, by zminimalizować zagrożenie polskich dzieci przemocą w rodzinie? O tym rozmawiamy z Ewą Kremer z Centrum Pomocy Dzieciom w Gdańsku.
11.05.2023
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Zdjęcie ilustracyjne. Dwuletni lub trochę starszy chłopczyk siedzi samotnie na drewnianym pomoście, prawdopodobnie nad jeziorem. Ma na sobie niebieską koszulę z długim rękawem, bawi się. Jest lato. Naprzeciwko chłopca posadzono dużego i sfatygowanego od używania, pluszowego misia w kolorze brązowym
Statystycznie dwoje na pięcioro polskich dzieci doświadcza przemocy w domu rodzinnym. To przerażająca skala i daleko idące skutki. Ewa Kremer: - Przemoc wobec dziecka niszczy jego ufność i burzy poczucie własnej wartości. Powoduje także przekazywanie postawy akceptacji przemocy z pokolenia na pokolenie. Dzieci, które są często bite, uczą się stosowania przemocy
fot. pexels-pixabay

Roman Daszczyński: Cała Polska rozmawia o tragedii, do której doszło w Częstochowie. Ośmioletni chłopiec skatowany w domu na śmierć przez bliską osobę. Wcześniej miesiącami był ofiarą przemocy, fizycznej i psychicznej. Jak to możliwe, że nikt nie przerwał w porę tego koszmaru? Nikt nie widział?  
Ewa Kremer, koordynatorka Centrum Pomocy Dzieciom w Gdańsku Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę: - Każda sprawa jest inna, ale to mało prawdopodobne, że nikt nie widział. Trudno mi mówić o Częstochowie i okolicznościach śmierci Kamila, bo ich po prostu nie znam. Doniesienia medialne to zdecydowanie zbyt mało, by wygłaszać opinie na ten temat. Mogę rozmawiać o przypadkach, które znam z mojego doświadczenia. Każdy z nich jest inny, ale są też aspekty wspólne. 

Zdarzyło się w ostatnich latach w Gdańsku, Trójmieście, na Pomorzu, żeby przemoc domowa doprowadziła do śmierci dziecka? 

- W Gdańsku nie, ale na Pomorzu - tak. Na przykład na początku zeszłego roku w Starogardzie Gdańskim. Takie tragedie zdarzają się w Polsce co jakiś czas. Tylko niektóre przebijają się do świadomości społecznej za sprawą mediów. 

Chcesz być lepszy dla bliskich? Skorzystaj z bezpłatnej pomocy psychologicznej


Ile w ostatnich latach było takich spraw w kraju?
 

- Nikt tego nie wie, bo nikt nie prowadzi i nigdy nie prowadził takich statystyk. Co gorsza, nikt nie bada tych spraw, by wyjaśnić mechanizmy, które przyczyniły się do poszczególnych tragedii. A to poważny problem. W wielu krajach zachodnich każda taka sprawa jest badana bardzo wnikliwie, np. w Wielkiej Brytanii. Takie działania są uregulowane prawnie przez władze państwowe. 

Zdjęcie twarzy kobiety w średnim wieku. To szatynka o długich włosach
Ewa Kremer: - Często przemoc wobec dziecka jest wyrazem bezsilności, złości i frustracji rodzica, nie zaś środkiem wychowawczym. Bijąc dziecko za złe zachowanie, opiekun traci ważną szansę nauczenia go właściwego sposobu postępowania. Dzieci najłatwiej uczą się pożądanych zachowań, kiedy dorośli wyjaśniają im, jak powinny postępować, rozmawiają z nimi oraz własnym zachowaniem dają im przykład odpowiedzialności, troski i samodyscypliny
fot. Centrum Pomocy Dzieciom w Gdańsku

Czy dobrze rozumiem? Wskutek przemocy domowej zabite zostaje dziecko. Jest prokurator, śledztwo, proces sądowy i wyrok na sprawcę. Dziecko ma mogiłę na cmentarzu, sprawca idzie do więzienia. I to koniec? Nikt się już tym nie interesuje? Akta sprawy leżą sobie gdzieś w archiwum w prokuraturze, w jednym, drugim, trzecim województwie, ale nikt po nie sięga, nikt ich nie analizuje, żeby wyciągnąć wnioski, stworzyć odpowiednie procedury i zapobiec takim tragediom w przyszłości?
 

- Tak to niestety wygląda. Jednym z nielicznych pozytywnych przypadków jest reakcja na śmierć dziecka w Starogardzie Gdańskim, o której już wspomniałam. Tam prezydent miasta powołał zespół ekspertów z różnych dziedzin do wyjaśnienia okoliczności tragedii, wyciągnięcia wniosków na przyszłość - wprowadzenia zmian w lokalnym systemie pomocy. Jest to jednak inicjatywa oddolna, która nie jest wymagana od nikogo przez obowiązujące w Polsce prawo. 

Śmierć dziecka jest najczęściej skutkiem spirali przemocy w domu rodzinnym, która nakręcała się miesiącami, latami. Zwykle nikomu z odpowiedzialnych za to rodziców lub opiekunów włos z głowy nie spadnie, bo nikt dzieciom nie przychodzi z pomocą. Czy to możliwe, żeby nikt nic nie widział: sąsiedzi, nauczyciele, lekarze?

- Nie, to nie jest możliwe.  

Tydzień Bezpieczeństwa Ekonomicznego. Przemoc ekonomiczna - jak ją pokonać? Rozmowa z ekspertkami

Boimy się reagować, żeby na siebie nie ściągnąć agresji takiego rodzica? 

- Myślę, że niejednokrotnie tak jest. Boimy się reagować, nie chcemy  się wtrącać w nieswoje sprawy. Przerzucamy odpowiedzialność na inne osoby, które w naszym mniemaniu również to widzą. Interwencja kojarzona jest także z koniecznością kontaktu z organami ścigania, procedurami sądowymi, których przeciętny człowiek stara się unikać. Łatwiej pomyśleć, że to, czego byliśmy świadkami, to sytuacja jednorazowa, rodzicowi puściły nerwy. Jednak nie możemy dawać przyzwolenia na jakąkolwiek przemoc wobec dzieci.  


A tymczasem dzieje się.

- Tak, i to na dużą skalę. Specjaliści szacują, że dwie piąte polskich dzieci doświadcza przemocy fizycznej lub psychicznej ze strony bliskich dorosłych. Wbrew pozorom przemoc nie jest uzależniona od statusu społecznego rodziny. 

Dwie piąte, to czterdzieści procent. Przerażająca skala. Ile dzieci w ciągu roku otacza opieką Centrum Pomocy Dzieciom w Gdańsku?

- Blisko setka dzieci. Wspieramy także niekrzywdzących rodziców poprzez wsparcie rodzicielskie i psychoedukację. W naszym Centrum świadczymy interdyscyplinarne wsparcie dla dzieci i młodzieży pokrzywdzonych przestępstwem, w tym wykorzystanych seksualnie – będących już ujętych w procedurach karnych.  Ale to jest wierzchołek góry lodowej. Na podstawie zgłoszeń i listy oczekujących na przyjęcie, zarówno w naszej placówce, jak i o podobnym profilu, wiemy, że dzieci potrzebujących wsparcia jest znacznie więcej.  

Wnętrze pokoju, widać okno i biurko. Na żółtej ścianie czerwone logo, które przedstawia chłopczyka i dziewczynkę, którzy trzymają się za ręce
Jedno z pomieszczeń Centrum Pomocy Dzieciom w Gdańsku, które jest prowadzone m.in. na zlecenie Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Gdańsku. Na ścianie widzimy czerwone logo Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę. Ewa Kremer: - Co roku trafia do nas blisko setka dzieci. Wspieramy także niekrzywdzących rodziców poprzez wsparcie rodzicielskie i psychoedukację. W naszym Centrum świadczymy interdyscyplinarne wsparcie dla dzieci i młodzieży pokrzywdzonych przestępstwem, w tym wykorzystanych seksualnie – będących już ujętych w procedurach karnych.  Ale to jest wierzchołek góry lodowej.
fot. Centrum Pomocy Dzieciom w Gdańsku

Jeszcze raz: sąsiedzi, nauczyciele, lekarze... Zapytam wprost: czy obok cichego przyzwolenia na codzienną przemoc, drugim wielkim problemem naszego społeczeństwa jest obojętność? 

- Często tak właśnie jest. Niestety. 


Co możemy zrobić, żeby polskie dzieci nie musiały tak cierpieć? 

- Ze strony państwa powinny być stworzone odpowiednie procedury. Te które mamy na pewno nie są wystarczające. Dobre wzorce istnieją w innych krajach. Wystarczy po nie sięgnąć, część z nich na pewno da się wykorzystać na polskim gruncie. 

Gdański dom bez przemocy - gdzie uzyskasz pomoc


Co możemy zrobić już dzisiaj my: sąsiedzi, nauczyciele, lekarze rodzinni? 

- Nie zamykać oczu, nie odwracać głowy, nie mówić sobie, że jakoś to będzie. Jeśli widzę opiekuna, który źle traktuje dziecko na placu zabaw, nie zostawiam tak tego, należy podjąć interwencję. Przemoc wobec dziecka niszczy jego ufność i burzy poczucie własnej wartości. Powoduje także przekazywanie postawy akceptacji przemocy z pokolenia na pokolenie. Dzieci, które są często bite, uczą się stosowania przemocy, że „silniejszy ma zawsze rację”. 

Często przemoc wobec dziecka jest wyrazem bezsilności, złości i frustracji rodzica, nie zaś środkiem wychowawczym. Bijąc dziecko za złe zachowanie, opiekun traci ważną szansę nauczenia go właściwego sposobu postępowania. Dzieci najłatwiej uczą się pożądanych zachowań, kiedy dorośli wyjaśniają im, jak powinny postępować, rozmawiają z nimi oraz własnym zachowaniem dają im przykład odpowiedzialności, troski i samodyscypliny. 

Nie bójmy się zawiadomić właściwe służby. Wszyscy musimy poczuć się odpowiedzialni za losy dzieci - sąsiedzi, nauczyciele, lekarze…. Wszyscy w końcu musimy powiedzieć sobie, że już dość tego. Zero tolerancji na przemoc wobec dzieci. 

TV

Mniej bruku - więcej drzew!