Być może największe wrażenie podczas defilady robił niemiecki transporter opancerzony, który w czasie Powstania Warszawskiego został odbity przez Polaków z rąk Dywizji Pancernej SS Wiking i służył przy szturmie powstańców na Uniwersytet Warszawski.
Jak mi wyjaśnił gdańszczanin Romuald Olgierd Szymański z Fundacji Niezłomni, zajmującej się poszukiwaniem ciał wyklętych i ich ekshumacją, szturm na UW w 1944 roku się nie udał, a dowódca transportera, o pseudonimie “Szary Wilk”, zginął. Transporter opancerzony ma fachową nazwę sd.Kfz 251. Został zdobyty przez powstańców z II kompanii porucznika “Jasia”, którzy w hołdzie dla zmarłego kolegi przemianowali go na “Szarego Wilka”.
Defilada wyruszyła w niedzielę, 26 lutego, o godz. 12.30 spod Bazyliki św. Brygidy w Gdańsku. Wcześniej odbyła się tam msza święta.
Przed transporterem szły małe dzieci, ze szkoły podstawowej na Oruni, które rodzice przebrali w mundury małych powstańców warszawskich.
Jak tłumaczą organizatorzy, w tym IPN, defilada ma być urzeczywistnieniem nigdy nie zrealizowanego marzenia generała Władysława Andersa, który chciał, żeby w Polsce odbyła się po II wojnie światowej parada zwycięstwa. Oczywiście komuniści do takiej parady, z udziałem żołnierzy Armii Krajowej czy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, nie dopuścili.
W Gdańsku mamy więc od trzech lat odgrywaną fantazję na temat tamtej, nigdy nie urzeczywistnionej, defilady. W 2017 roku wyglądała ona tak, że za aktorem, który wcielił się w rolę jadącego na koniu generała Andersa, szła orkiestra marynarki wojennej. Dalej grupy rekonstrukcyjne - w tym rekonstruktorzy przedstawiający m.in. V Wileńską Brygadę AK Łupaszki czy też kontrowersyjną Brygadę Świętokrzyską NSZ [o której wiemy, że pod koniec wojny w 1945 roku przeszła w Czechach szkolenie pod okiem oficerów Wehrmachtu, aby walczyć w Polsce z komunistami - red]. Była także grupa rekonstrukcyjna Batalionu Czata 49 ze Zgrupowania Radosław AK.
Dalej w pochodzie szli m.in. kibice Lechii Gdańsk, Młodzież Wszechpolska, Obóz Narodowo-Radykalny [którego delegalizacji, ze względu na sympatie neonazistowskie, domagają się niektóre środowiska w Polsce - red.], kluby Gazety Polskiej. Było dużo rodziców z dziećmi, większość z flagami, biało-czerwonymi opaskami czy szalikami Lechii.
Parada przeszła uliczkami gdańskiej starówki. Na jej czele szła PiS-owska senator Anna Maria Anders, córka generała Andersa. Byli także politycy PiS i gdańscy radni PiS. Byli też weterani II wojny światowej.
Organizatorzy zapowiedzieli, że starają się o postawienie w Gdańsku pomnika tzw. żołnierzy wyklętych. Ale w niedzielę nie prowadzili zbiórki na ten pomnik. Było za to stoisko z patriotycznymi t-shirtami i świętymi obrazkami.
Sponsorem defilady był koncern Energa.