• Start
  • Wiadomości
  • Druh i inne “Aparaty made in Poland” - zobacz w Hevelianum

Druh i inne “Aparaty made in Poland” - pierwsza tak duża wystawa polskiego sprzętu fotograficznego

W Hevelianum prezentowany będzie sprzęt fotograficzny wyprodukowany w Polsce w XIX i XX wieku. O mało znanej historii rodzimego przemysłu fotooptycznego, o unikatowym niebieskim piesku i zaraźliwej chorobie zwanej kolekcjonowaniem opowiada Grzegorz Mehring, fotoreporter, kolekcjoner, współtwórca wystawy “APARATY made in POLAND”. Wernisaż odbędzie się w piątek, 16 czerwca. Wstęp wolny.
14.06.2023
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
mężczyzna pozuje przy aparacie fotograficznym
Grzegorz Mehring fotoreporter związany z gdańskimi mediami od ponad 25 lat, pasjonat polskich aparatów fotograficznych od ponad 20
Fot. Jerzy Pinkas/www.gdansk.pl

Izabela Biała: To będzie druga wystawa polskich aparatów fotograficznych z Twojej kolekcji w murach Hevelianum. Pierwsza, w 2019 roku, trwała zaledwie tydzień. Teraz łączysz kolekcjonerskie siły z Mariuszem Jedynakiem, a eksponaty z waszych zbiorów oglądać będzie można aż do końca wakacji. Skąd pomysł na powrót w zdwojonych siłach?

Grzegorz Mehring: - Pierwszą wystawę w ciągu tych kilku dni odwiedziło około 800 osób. Razem z Pawłem Golakiem, dyrektorem Hevelianum, zdaliśmy więc sobie sprawę, że temat ma znacznie większy potencjał. Pomysł, że trzeba zrobić kolejną, większą wystawę, padł właściwie od razu. Miała być szybciej, ale pandemia covid także i nam pokrzyżowała plany.

Od początku jasne było dla mnie, że nie będę tworzył tej wystawy sam. Zaprosiłem do współpracy Mariusza Jedynaka, znajomego kolekcjonera z Nysy, wielkiego pasjonata i autora książek o polskim przemyśle fotooptycznym. Mariusz od razu się zgodził i dzięki temu zobaczymy w Gdańsku kilka naprawdę białych kruków. 

tył aparatu fotograficznego rzeźbionego
Tył drewnianego aparatu z bursztynową soczewką. Konstrukcja i wykonanie aparatu - Marek Mazur, rzeźbienia z Żurawiem i żaglowcem “Generał Zaruski” wykonał jego syn Michał Mazur. Pod “słoneczkiem” znajduje się okienko umożliwiające podgląd ilości klatek
Fot. Grzegorz Mehring

Piękne i nasze: poznaj polskie aparaty fotograficzne na wystawie w Hevelianum

Na przykład? 

- Aparat Fenix 1S, czyli obiekt prototypowy wykonany przez pana Stefana Surdego, głównego konstruktora Warszawskich Zakładów Foto-Optycznych, który będzie jednym z gości na piątkowym wernisażu. Prezentować też będziemy Start I, prototyp pierwszego, powojennego polskiego aparatu. Takie egzemplarze z rzymską jedynką powstały tylko cztery.

Dzięki aparatom z kolekcji Mariusza cofniemy się też mocno w XIX wiek i do początków XX wieku, do zarania produkcji sprzętu fotooptycznego w naszym kraju.

Mówiąc o unikatach, wspomnieć trzeba aparaty gdańskiego konstruktora Marka Mazura zmarłego w 2015 roku. Rodzina udostępniła na wystawę dziewięć aparatów Marka, łącznie z najbardziej znanym, najważniejszym, który stworzył. Jest to w pełni drewniany egzemplarz z bursztynową soczewką w obiektywie. Dzieła naszego lokalnego konstruktora prezentują naprawdę najwyższy poziom techniczny i artystyczny.

malutki aparat na pasku od zegara
Naręczny grawerowany aparat fotograficzny autorstwa Marka Mazura
Fot. Grzegorz Mehring/www.gdansk.pl

Wystawa “APARATY made in POLAND” , choć czasowa, pozostawi po sobie dwa trwałe ślady: film i katalog - oba poświęcone historii polskiego przemysłu fotooptycznego. Opowiedz o tych przedsięwzięciach.  

- W trwającym 22 minuty dokumencie biorą udział ludzie, którzy w latach 50-tych i 60-tych ubiegłego wieku projektowali i produkowali polskie aparaty. Będzie też moja narracja o międzywojniu. Premiera filmu odbędzie się podczas wernisażu, później Hevelianum udostępni go w internecie.

W produkcji zobaczymy m.in. Piotra Matejuka, dyrektora Polskich Zakładów Optycznych, a wcześniej konstruktora Warszawskich Zakładów Foto - Optycznych. Wypowiadają się też związani z Akademią Sztuk Pięknych w Warszawie Wojciech Wybieralski - projektant powiększalników oraz Olgierd Rutkowski, który ulepił z plasteliny kształt Alfy, najpiękniejszego polskiego aparatu prezentowanego także na wystawie. Obaj artyści to prawdziwe tuzy designu. Mają na swoim koncie po kilkaset projektów, od “farelki” przez nadwozie ciągnika, po obudowy telewizorów. 

W filmie występuje też mój przyjaciel Remigiusz Kwieciński, absolwent Technikum Mechaniki i Optyki przy Polskich Zakładach Optycznych. Przez wiele lat pracował na linii produkcyjnej w PZO, później przeszkolił się do serwisowania projektorów do slajdów Krokus. Jest świetnym specjalistą. Autora filmu, Piotra Tomaszkiewicza, tak zafascynowały opowieści Remka, że kupił sobie takiego “Krokusa” oraz polskie aparaty Ami i Start. Jaki widać - fascynacja polskim sprzętem fotograficznym jest zaraźliwa, trzeba uważać (śmiech). 

trzy sztuki aparatów fotograficznych
Powojenne aparaty Druh, egzemplarz brązowy, błyszczący to wersja eksportowa
Fot. Grzegorz Mehring

Tablica upamiętniająca Marka Mazura - od rodziny i przyjaciół twórcy bursztynowego obiektywu

To chyba niedobrze. Starym kolekcjonerom rośnie konkurencja…

- Mnie to cieszy. Po to jest ta wystawa, żeby zaciekawić ludzi tym tematem. Antoni Florczak, który prowadzi Muzeum Fotografii w Janowie Lubelskim, zawsze mi mówi: “ kolekcjonerzy to kupują te rzeczy i trzymają potem w szufladzie, nikt tego nie ogląda”.

Moją ideą jest, by dzielić się tym swoim kolekcjonowaniem, pokazać poprzez te aparaty prawie nieznaną historię “Aparatów made in Poland”. Kolekcjonerem jestem od ponad dwudziestu lat, w zawodzie fotoreportera pracuję jeszcze dłużej. Od dawna pytam znajomych, co wiedzą na temat dawnych rodzimych aparatów. Jeśli wiedza sięga dwóch, może trzech nazw modeli powojennych, i to wśród ludzi zajmujących się fotografią, to ma sens o tym opowiadać. Moim zdaniem, ktoś powinien.

sześć aparatów fotograficznych
Start to pierwsze powojenne polskie aparaty fotograficzne
Fot. Grzegorz Mehring

Nie powinny tego robić muzea fotografii? Jest ich kilka w Polsce.

- Nie natrafiliśmy z Mariuszem podczas naszej kwerendy na informacje o jakiejkolwiek wystawie muzealnej dedykowanej wyłącznie historii naszego przemysłu fotooptycznego. Są oczywiście polskie wątki na ekspozycjach, ale wystawa traktująca rodzimą produkcję chronologicznie i przekrojowo jak nasza jeszcze nie zdarzyła.  

 

Katalog do wystawy także jest wydawnictwem przekrojowym?

- Nie jest to typowy katalog towarzyszący wystawie. Poza zdjęciami prezentowanych obiektów zawiera zwięzły opis historii produkcji sprzętu fotooptycznego w Polsce.

Dodatkową wartością naszej wystawy będą zdjęcia dotyczące rodzimego przemysłu fotooptycznego. Są to fotografie powstałe prawdopodobnie na zamówienie zakładów, wyciągnięte m.in. z archiwum Polskiej Agencji Prasowej. Mariusz Jedynak dotarł do tych perełek, w większości dotąd niepublikowanych.

Wybraliśmy np. kadry dotyczące produkcji obiektywów Janpol, powiększalników, aparatów Druh i Ami, szlifowania soczewek. Są też fajne sesje stricte reklamowe, kiedy pokazywano najnowsze aparaty (będzie np. pani trzymająca aparat Alfa na głowie), albo fotografia (ta akurat była publikowana), gdy w pochodzie pierwszomajowym delegacja Warszawskich Zakładów Foto-Optycznych niesie na lektyce potężną atrapę aparatu Start.

Podsumowując: na wystawie będzie ponad 100 obiektów, przygotowaliśmy katalog, film i dodatkową ekspozycję zdjęć. I chyba lepiej się tego zrobić nie da.

trzy aparaty z lampami błyskowymi
Aparaty z różnymi wersjami lampy błyskowej Amilux
Fot. Grzegorz Mehring

Chyba?

 - Kiedy powiedziałem Markowi Mazurowi, że kolekcjonuję wszystko, co mi wpadnie w ręce, poradził, że warto mieć jakiś klucz. Spontanicznie uznałem, że skupię się na polskich aparatach, na co Marek odpowiedział, że nie wiem, z czym się mierzę. I faktycznie. Polskie aparaty to są takie “białe karty”, które cały czas się odkrywa.

Ostatnio miałem niesamowitą sytuację. Przeglądając aukcje w internecie trafiłem na zegar ciemniowy Lem 1001 o kształcie rzeczywiście rodem z opowieści science fiction. Kupiłem “Lema”. Nie ma niestety tabliczki producenta, ale była to raczej prywatna inicjatywa konstruktorska. Pokazałem nowy nabytek w zaprzyjaźnionym serwisie, panowie ocenili, że elektronika pochodzi z końcówka lat 80-tych. Nieprawdopodobna konstrukcja. Ma nawet wyjście na głośnik (poza własnym głośniczkiem). 

tył aparatu z opisaną tabliczką
Aparat fotograficzny Filma z lat 30-tych XX wieku z tabliczką renomowanego składu fotograficznego Foto Greger z Poznania. Dzięki temu wiadomo, gdzie został sprzedany po opuszczeniu fabryki
Fot. Grzegorz Mehring/www.gdansk.pl

Myślałam, że jeśli jesteś już “na rynku” od tylu lat: sprawdzasz na bieżąco aukcje, jeździsz na giełdy - to już wiesz, co w trawie piszczy, że wiesz, czego ci brak i co masz szansę zdobyć, a co nie i czego ci brakuje do szczęścia…

- Wiem, czego nie mam i zdaję sobie sprawę, że wielu z tych rzeczy chyba już nie będę miał, bo chodzi o naprawdę pojedyncze sztuki, jeśli w ogóle jeszcze istnieją. Cały czas jednak mam nadzieję, że nie wszystko jeszcze odkryłem. 

Podam przykład aparatów Ami produkowanych przez dwadzieścia lat, od 1965 roku. Na obudowie mają charakterystyczne logo pieska. Najczęściej jest czerwony, zielony i żółty, ale  jest też “owiany legendą” niebieski piesek. 

Trzy lata temu byłem na giełdzie w Pruszczu Gdańskim. Zauważyłem karton z napisem Ami na stoisku, wyjąłem aparat, odkręciłem śrubkę mocującą futerał, odsunąłem go i - zobaczyłem niebieskiego pieska. Nieprawdopodobne! Był siarczysty mróz, a mi zrobiło się gorąco. Kupiłem aparat, dzwonię do Mariusza. “Właśnie kupiłem Ami z niebieskim pieskiem. Wiem, że też masz”. Na co Mariusz zaprzecza i mówi, że oprócz mnie, “niebieskim pieskiem” może się pochwalić jeszcze tylko jeden kolekcjoner w Polsce.

zbliżenie na aparat
Aparat z fabryki Kapol (czyli Kamera Polska) i model Filma z przodu
Fot. Grzegorz Mehring/www.gdansk.pl

Niebieski piesek będzie na wystawie?

- Oczywiście! Jest przecież królem mojej kolekcji aparatów Ami. To niespodziewana historia, żeby na targowisku w Pruszczu Gdańskim kupić taki unikat. Ale miałem i inne przygody z kupowaniem. Próbowałem stosować socjotechnikę, żeby zbić cenę: pogadałem, popatrzyłem, odłożyłem i odszedłem. A kiedy wróciłem po pół godzinie, aparatu nie było, już ktoś kupił…

Swego czasu pewien stary kolekcjoner poradził mi: “Grzegorz, jeśli chcesz coś mieć, to nie odchodź, kupuj od razu, bo za chwilę nie będzie i będziesz żałował”. To prawda, późnej kilka tygodni masz strute, bo ta myśl wraca. Był w zasięgu, może był trochę droższy, ale może w życiu nie będę miał już okazji, żeby coś takiego kupić…  Dwa razy zdarzyło mi się tak odejść z kwitkiem.

aparat z harmonijkowym obiektywem
Prototyp aparatu Ostrowid z 1939 roku, na obiektywie nazwisko konstruktora - Pawła Sobkowskiego z Chodzieży. Na wernisaż wystawy przyjedzie Anna Bednarek, jego wnuczka
Fot. Grzegorz Mehring/www.gdansk.pl

Jakie właściwie były te “aparaty made in Poland”? Jak oceniasz je już nie jako kolekcjoner, a fotograf? 

- Nie był to najczęściej sprzęt na bardzo wysokim poziomie technologicznym, ale jeśli uświadomimy sobie realia PRL, uważam, że wszyscy zrobili nieprawdopodobną robotę, projektanci, konstruktorzy i wykonawcy z linii produkcyjnych.

Aparat Druh, drugi po Starcie powojenny model, bywa oceniany lekceważąco, ale zrewolucjonizował dostępność aparatów fotograficznych na rynku amatorskim. Piotr Matejuk mówił, że organizowali w zakładzie szkolenia, żeby ludziom pokazać, jak trzymać aparat i robić zdjęcia. Mało kogo było zaraz po wojnie stać, żeby kupić aparat, a Druh stał się powszechny.

Warto wspomnieć, że powiększalniki ciemniowe Krokus latami były eksportowane do Stanów Zjednoczonych. Towarem eksportowym były też obiektywy Janpol. To był obiektyw, który mógł być używany do kolorowej fotografii i miał w sobie filtry korekcyjne. Nikt takich poza Polakami nie zrobił. Jak na warunki centralnie planowanej gospodarki w PRL, naprawdę robili cuda. Zapraszam na wystawę, żeby je zobaczyć.

zbliżenie na tył aparatu fotograficznego
Korona w bakelitowej oprawie - aparaty z przedwojennej fabryki Bracia Pawelscy z Warszawy
Fot. Grzegorz Mehring/www.gdansk.pl

Wystawa “APARATY made in POLAND”

Wozownia Hevelianum (sala Haxo I piętro), ul. Gradowa 6, Gdańsk

Wystawa czasowa
17 czerwca – 3 września 2023
poniedziałek – niedziela | godz. 10:00–18:00
wstęp wolny

wernisaż 16 czerwca 2023 (piątek) | godz. 17:00
wstęp wolny
oprowadzanie kuratorskie | w roli przewodnika Grzegorz Mehring - opowie o eksponatach i podzieli się również własnymi doświadczeniami.

Zaproszenie na wernisaż przyjęli:

  • Stefan Surdy - główny konstruktor Warszawskich Zakładów Foto-Optycznych
  • Antoni Stolarek - główny technolog WZFO, syn budowniczego WZFO
  • Piotr Matejuk - konstruktor WZFO, dyrektor Polskich Zakładów Optycznych
  • Remigiusz Kwieciński w latach 1979-1983 absolwent Technikum Mechaniki i Optyki przy Polskich Zakładach Optycznych
  • Anna Bednarek - wnuczka Pawła Sobkowskiego, właściciela przedwojennej fabryki Kamera Polska z Chodzieży.
  • Wojciech Wybieralski ASP Warszawa
  • Olgierd Rutkowski ASP Warszawa

Podczas wernisażu odbędzie się premiera katalogu wystawy „APARATY made in POLAND” | cena 35 zł, w dniu wernisażu 20 zł (płatność gotówką i kartą).

W każdą środę od 21 czerwca do 30 sierpnia odbywać się będzie oprowadzanie kuratorskie po wystawie w godz. 17:00–18:00

bilety na oprowadzanie: 15 zł (normalny), 10 zł (ulgowy)

kuratorzy: Mariusz Jedynak, Grzegorz Mehring, Michał Ślubowski
organizatorzy: Miasto Gdańsk, Hevelianum

TV

Kamienica przy Toruńskiej 27 odzyskała blask