W Gdańsku wysokość opłat za gospodarowanie odpadami nie zmieniła się od 2013 r.:
- mieszkańcy płacili 0,44 zł za każdy mkw. powierzchni lokalu mieszkalnego;
- oraz dodatkowy koszt - 0,05 zł za każdy metr w mieszkaniach i domach o powierzchni powyżej 110 mkw.
Nowe stawki w Gdańsku planowane na 2020 r. to odpowiednio:
- 0,88 zł za 1 mkw
- oraz 0,10 zł za każdy metr w lokalach o pow. powyżej 110 metrów.
Takie propozycje opłat zostaną przedstawione Radzie Miasta Gdańska na sesji 28 listopada br. Jeżeli zostaną przyjęte, wejdą w życie od 1 lutego 2020 r.
Jest kilka głównych czynników, które zadecydowały o konieczności podniesienia stawek o 100 proc. Po pierwsze - możliwość wyjścia z gminnego systemu gospodarki odpadami tzw. nieruchomości niezamieszkanych (lokale usługowe i gastronomicze, centra handlowe, biurowce, szpitale itp.), którą daje tym podmiotom gospodarczym nowelizacja ustawy.
- Nastąpi przez to utrata pewności systemu. Nie wiemy, jakie decyzje podejmą właściciele nieruchomości niemieszkalnych, a i tak będziemy odbierać odpady (chodzi o budynki gdzie np. na parterze są lokale usługowe, a na piętrach - mieszkania - red.) - tłumaczy Piotr Grzelak z-ca prezydent Gdańska ds. zrównoważonego rozwoju, który przedstawił szczegóły podwyżek podczas konferencji prasowej 14 listopada, wspólnej z Łodzią i Warszawą. - Będziemy się starali utrzymać te lokale w systemie, ale by z nami zostały, musimy obniżyć ceny za usługę do poziomu dumpingowych ofert za wywóz odpadów oferowanych na wolnym rynku. Przykładowo - dziś stawka za wywóz 1100 litrowego pojemnika odpadów resztkowych z nieruchomości niemieszkalnej wynosi 127 zł, z początkiem przyszłego roku obniżymy ją do 54,18 zł, a ponieważ niestety - system musi się bilansować, koszty przeniesiemy na mieszkańców.
Dlaczego jest to takie ważne, by zachować tych klientów w gminnym systemie?
Możliwość odbioru śmieci przez dowolne firmy może powodować, że w altanach śmietnikowych podrzucane będą odpady, których nikt nie odbierze, pojawić się też mogą nielegalne wysypiska, bo jakiś nieuczciwy prywatny odbiorca odpadów nie dowiezie ich do Zakładu Utylizacyjnego na Szadółkach.
- Te obawy biorą się z naszych doświadczeń po wprowadzeniu gminnego systemu w 2012 r., Właściciele firm pokazywali nam, ile wcześniej płacili za odbiór odpadów. Cena za wywóz jednej tony były niejednokrotnie niższe niż opłaty za taką ilość płacone “na bramie” przy wjeździe na Szadółki - opowiada Piotr Grzelak. - A skoro stawki były poniżej opłaty bramowej, łatwo się domyślić, co działo się z odpadami. Dlatego będziemy zachęcać wszystkie podmioty gospodarcze do obywatelskiej postawy i do pozostania w gminnym systemie.
Jak zaznacza Olga Goitowska, z-ca dyrektora Wydziału Gospodarki Komunalnej w gdańskim magistracie, nieruchomości niezamieszkałe to 17 proc. ogółu nieruchomości obsługiwanych obecnie w naszym mieście w ramach systemu gospodarki odpadami. Wedle ustawy właścicieli wszystkich tych podmiotów gospodarczych do 6 września przyszłego roku będą musiały podjąć decyzję, czy zostaną w systemie gminnym, czy z niego zrezygnują.
Kolejna kwestia to wprowadzenie w ustawie obowiązkowej segregacji dla wszystkich “producentów odpadów”. Tymczasem w Gdańsku 30 proc. właścicieli nieruchomości uczciwie deklarowało dotąd, że nie jest w stanie ich segregować.
- Gdańszczanie i gdańszczanki są liderami w segregacji wśród największych miast Polski i już teraz udaje się nam poddawać recyklingowi 44 proc. odpadów, ale w 2020 r. musimy zwiększyć ten wynik do 50 proc. Z powodu wprowadzonego ustawą obowiązku segregacji dla wszystkich, może nie zostać osiągnięty - uważa Piotr Grzelak. - A każdy nieuzyskany procent to 0,5 mln zł kary dla samorządu.
Prezydent podkreślił, że mimo tak dotkliwych skutków nowelizacji, Gdańsk stara się prowadzić zrównoważoną gospodarkę odpadami i dbać o to, aby w przyszłości ceny pozostały stabilne. Rozstrzygnięte przetargi na transport odpadów komunalnych podniosły koszty o zaledwie 12 proc., co w porównaniu do innych gmin jest wzrostem nieznacznym. Zaznaczył także, że wpływ na tak nieznaczną podwyżkę miało z pewnością powołanie miejskiej spółki Gdańskie Usługi Komunalne, która powstała po to, by zachować konkurencję na miejscowym rynku i zastąpiła dotychczasowego operatora - monopolistę w jednym z sektorów odbioru odpadów.
Duże nakłady finansowe to także zagospodarowanie tzw. frakcji odpadów kalorycznych - niedających się do recyklingu, których nie wolno składować na wysypisku. Budowa spalarni ma rozwiązać ten problem i w konsekwencji doprowadzić do stabilizacji cen.
Sławomir Kiszkurno, który jest prezesem spółki Port Czystej Energii odpowiedzialnej za budowę spalarni w Gdańsku, przypomniał, że niedawno rozstrzygnięto przetarg na utylizację frakcji odpadów kalorycznych z Gdańska - za tonę gmina zapłaci obecnie ponad 500 zł, wcześniej - 270.
- Pewność ze strony Komisji Europejskiej, że inwestycja otrzyma dofinansowanie już mamy. Jest też pozwolenie na budowę, obecnie zaskarżone do wojewody. Mamy nadzieję, że odrzuci on skargę - mówi Sławomir Kiszkurno. - Według harmonogramu, pierwsze rozruchy spalarni powinny nastąpić pod koniec 2022 r.
Zapis z konferencji prasowej:
Więcej szczegółów w prezentacji z konferencji prasowej:
Mimo sprzeciwu samorządów
Przedstawiciele Gdańska w trakcie prac nad nowelizacją ustawy uczestniczyli w licznych komisjach sejmowych i senackich, w tym w posiedzeniach Komisji Ochrony Środowiska oraz Samorządu Terytorialnego. Wspólnie też razem z samorządami największych miast naszego kraju zrzeszonymi w Unii Metropolii Polskich walczyli, aby nowe zapisy nie zostały przyjęte. Mimo licznych sprzeciwów i pracy włożonej przez samorządy, zmiany zostały przyjęte, a ich koszty poniosą mieszkańcy.
Gdańska konferencja prasowa dotycząca podwyżki stawek za odbiór odpadów odbywała się równolegle z konferencją na ten sam temat w warszawskim ratuszu, w której uczestniczyli Michał Olszewski - zastępca prezydenta m.st. Warszawy, Małgorzata Moskwa-Wodnicka - wiceprezydent Łodzi oraz burmistrz Grodziska Mazowieckiego Grzegorz Benedykciński. Samorządowcy, chcieli w ten sposób pokreślić, że zmiany spowodowane ustawą dotyczą wszystkich samorządów w Polsce.
- To, co dziś prezentujemy naszym mieszkańcom, to są efekty tego przed czym przestrzegaliśmy jako Unia Metropolii Polskich. Alarmowaliśmy, że rząd Prawa i Sprawiedliwości z konsekwencją dąży do tego, by błędy w systemie gospodarki odpadami przerzucać na kieszenie mieszkańców, przeciwko czemu po raz kolejny protestujemy także dzisiaj i przypominamy, że słowa z ust ministra Sławomira Mazurka, że “Czas tanich odpadów się skończył” były złowieszczą przepowiednią - mówi Michał Olszewski. - Rząd doprowadził do tego, że ten czas rzeczywiście się skończył. I my, miasta jesteśmy złymi posłańcami, którzy przekaz ten muszą nieść do swoich mieszkańców, a na skutek zmian w prawie wszystkie gminy zobowiązane są do nowelizacji swoich taryfikatorów opłat odpadowych i regulaminów, by włączyć elementy, o których mówią te zapisy.
- Myślę, że w sprawie tego "legislacyjnego tornado" samorządy powinny mówić jednym głosem, bo lawinowy wzrost stawek za wywóz odpadów dotyczy całej Polski - dodaje Małgorzata Moskwa-Wodnicka. - Mam nadzieję, że nasz przekaz dotrze dziś do rządu, że chcemy zmian ustawowych w tej sprawie. My przedstawiliśmy już nowe stawki za wywóz odpadów, obowiązują od 1 grudnia (wzrosły dwukrotnie - red). Łódzki system gospodarki odpadami odczuł także spadek cen surowców na rynku. Nie jest prawdą, że samorząd może rekompensować sobie zmiany w ustawie na surowcach wtórnych. Rok temu za tonę folii otrzymywaliśmy 250 zł. Teraz, by sprzedać tę tonę, dopłacamy 280 zł.