Beata Dunajewska jako kandydatka z listy Komitetu Wyborczego Pawła Adamowicza zaprezentowana została w sobotę, 14 lipca, w Nowym Porcie, przed siedzibą dzielnicowego Domu Sąsiedzkiego (ul. Wyzwolenia 49).
- Będzie świetnie reprezentować wszystkie środowiska organizacji pozarządowych, społecznych, bo Beata Dunajewska zawsze jest blisko ludzi - mówił prezydent Paweł Adamowicz. - Beato życzę tobie powodzenia i podbij dzielnice od Nowego Portu, Brzeźna, Stogi, Przeróbkę, do Oruni włącznie.
Dunajewska w ciągu ośmiu lat pracy w Radzie Miasta Gdańska wyspecjalizowała się w projektach społecznych (przewodnicząca Komisji Społecznej w RMG), jej “oczkiem w głowie” stały się Domy Sąsiedzkie - takie właśnie placówki, jak ta w Nowym Porcie, przy ul. Wyzwolenia 49, której szefem jest Marcin Bildziuk.
Domy Sąsiedzkie stały się już jednym z głównych tematów nieformalnej jeszcze kampanii wyborczej w Gdańsku. Niektórzy kandydaci wypowiadają się o nich, jakby były w mieście jakąś nowością, którą trzeba dopiero wprowadzić w nowej kadencji samorządu.
- Z innymi kandydatami będę chętnie dyskutować na temat Domów Sąsiedzkich i kultury, bo wiem o tym o wiele więcej niż wszyscy inni - mówi Dunajewska. - Przepraszam za te słowa, bo z natury jestem osobą skromną, ale ostatnie osiem lat bycia radną nauczyło mnie też tego, że warto walczyć o swoje przekonania, a moje przekonanie jest takie, że Domy Sąsiedzkie i kultura mają się w Gdańsku dobrze.
Jej zdaniem, skupianie się w kampanii wyborczej jedynie na finansowaniu Domów Sąsiedzkich jest błędem. Oczywiście pieniądze należy stopniowo zwiększać, ale warto, by kandydaci mieli świadomość, że dzieje się to w ostatnich kilku latach na bieżąco: na początku tej drogi na jeden Dom Sąsiedzki w Gdańsku przypadało około 7 tys. zł, a dziś jest to kwota 70 tys. zł. Warto mieć przy tym świadomość, że finansowanie jest tylko jednym z aspektów.
- Domy Sąsiedzkie to nie są typowe instytucje, gdzie wystarczy dosypywać pieniędzy, żeby więcej się działo - podkreśla radna Dunajewska. - Owszem, pieniądze są ważnym czynnikiem, ale tym najważniejszym są ludzie, którzy tworzą środowisku każdego Domu Sąsiedzkiego.
Kluczowym zagadnieniem jest aktywność obywatelska mieszkańców dzielnicy. Na przykładzie Domu Sąsiedzkiego w Nowym Porcie doskonale widać, że wzrost tej aktywności to proces długofalowy, wymagający żmudnej pracy.
- Dziesięć lat temu takich aktywnych osób, społeczników, było kilkoro - mówi Marcin Bildziuk, szef Domu Sąsiedzkiego w Nowym Porcie. - Dzisiaj jest to grono kilkunastu osób, którzy swoją aktywnością, chęcią do działania na rzecz dzielnicy, zachęcają kolejnych mieszkańców.
Czym są Domy Sąsiedzkie?
- To są takie miejsca w każdej dzielnicy, gdzie spotyka się międzypokoleniowa wspólnota - mówił w sobotę w Nowym Porcie prezydent Paweł Adamowicz. - Miejsca, w których osoby młode i seniorzy, razem w różnych godzinach, mogą się spotkać, mogą się zabawić, mogą dyskutować, mogą dyskutować na przykład na temat planów zagospodarowania przestrzennego, mogą konsultować budżety dla dzielnic, a także projekty inwestycyjne i remontowe. Być obywatelem to znaczy być aktywnym, to oznacza być zainteresowanym życiem własnej dzielnicy, własnego miasta. W tej kadencji lat 2014-2018 za pieniądze podatników stworzyliśmy gęstą sieć klubów - Domów Sąsiedzkich. Chciałbym, aby w najbliższych pięciu latach nowej kadencji tę sieć rozwinąć.
Beata Dunajewska podkreśla, że Domy Sąsiedzkie nie muszą mieć organizowanych od podstaw, osobnych siedzib - mogą funkcjonować przy instytucjach kultury lub - jak w przypadku Wyspy Sobieszewskiej - przy siedzibie Ochotniczej Straży Pożarnej, która chce założyć Dom Sąsiedzki w Świbnie.
- Tak sobie rozmawialiśmy na temat tego, jak modnym tematem stały się ostatnio Domy Sąsiedzkie - mówi radna Dunajewska. - Dla nas ten temat jest ważny od ośmiu lat. Kiedy podejmowałam temat Domów Sąsiedzkich na kolejnych posiedzeniach Komisji Spraw Społecznych i Ochrony Zdrowia, powiem szczerze: bardzo mnie deprymowało, że temat fascynował tylko mnie i ludzi związanych z Domami Sąsiedzkimi. Koleżanki i koledzy radni zazwyczaj na tych komisjach byli bardzo znudzeni - dzisiaj podejmują temat Domów Sąsiedzkich jako jeden z ważniejszych w Gdańsku. To cudownie, ale byłoby jeszcze fajniej, gdyby zauważyli to, co w gdańskich Domach Sąsiedzkich w ostatnich latach się zmieniło.