Czysta pasja. Jak dziewczyny z Gdańska grają w “nogę”



Dziś najmłodszym zawodniczkom futbol nie kojarzy się już ze sportem męskim, nie są jedynie rodzynkami w chłopięcych drużynach. Jest coraz więcej klubów, rozgrywki ligowe - kobieca piłka nożna profesjonalizuje się i zaczyna przyciągać pieniądze. Powiedzmy uczciwie: to pewnie nigdy nie będą tak zawrotne dochody, jak w męskim futbolu, ale zarobić na utrzymanie już można. W Gdańsku mamy piłkarki pochodzące z całej Polski, a nawet z Ghany i Kanady.

Kapitanka Ewelina

Na śniadanie były gofry z białej fasoli ze skyrem - trzeba przecież podbić białko - i z własnej roboty frużeliną z rabarbaru i truskawek. Ewelina Piórkowska bardzo dba o to, co je. Uwielbia gotować i eksperymentować w kuchni, ale nie ma na to wiele czasu, bo grafik na każdy dzień jest gęsto wypełniony.

piorkowska
Generalnie czy deszcz, czy wichura, a zimą mróz, czy mały śnieżek, nawet taki, że biało jest na boisku, ale da się po nim biegać, to trenujemy.

Ewelina Piórkowska, lat 22

Wstała jak zwykle o 6, na obiad przygotowała kurczaka z kalafiorem i ziemniakami. Upiekła rabarbarowe ciasto, którego kawałek weźmie po południu na trening dla trenera. Po śniadaniu jest fizjoterapia, a o 11-ej trzeba być już na zajęciach.

Ewelina studiuje finanse i rachunkowość w Sopocie. Piłkarki chętnie wybierają AWF, całe swoje życie wiążą ze sportem. Ona miała inny pomysł. Najpierw myślała o dietetyce, ale interesowały ją też liczby i ostatecznie uznała, że to przyszłościowy kierunek, po którym - gdy już skończy piłkarską karierę - bez problemu znajdzie pracę. Teraz nadrabia materiał do zbliżającego się egzaminu ze sprawozdawczości finansowej. Zaraz potem pięć kolejnych egzaminów i ważny projekt do oddania.

Po zajęciach i obiedzie Ewelina pojechała na 17. na trening - dziś jeszcze indywidualny, bo wciąż dochodzi do siebie po kontuzji więzadła trójgraniastego, które jak mówi, jest humorzaste i ciężko je fajnie wyleczyć. Ale jest też na boisku, by wspierać dziewczyny, jako kapitanka drużyny. Wybrały ją rok temu w demokratycznych wyborach. - Kapitan to jest taka osoba, która musi być dla zespołu, zawsze starać się wyjść z trudnej sytuacji, być dobrym przekaźnikiem. Mam nadzieję, że się sprawuję w tej roli, mimo że nie biegam z dziewczynami na treningach. Wiedzą, że mogą na mnie zawsze polegać - mówi, patrząc na rozgrzewającą się drużynę.

 

Piłkarki AP Orlen trenują cztery dni w tygodniu na boisku Morskiego Robotniczego Klubu Sportowego przy ul. Załogowej. W weekendy grają mecze - jeśli w roli gospodarza to albo na stadionie Gdańskiego Ośrodka Sportu przy ul. Traugutta, albo na Polsat Plus Arena Gdańsk.

Dzisiejszy trening zaczynają od biegów wokół boiska, potem podają sobie w kręgu głowami piłkę, która utrzymuje się w powietrzu przez całe minuty jak zaczarowana. Tymczasem nad Letnicę nadciąga ulewa i po chwili dziewczyny grają mecz w strugach wody. Włosy kleją się do twarzy, stroje do ciała.

_98A3762

- Generalnie czy deszcz, czy wichura, mróz, czy śnieżek, to trenujemy - mówi Ewelina. - Chyba że będzie naprawdę śnieżyca albo lód, że się nie da chodzić. Ale póki jesteśmy w stanie nie zginąć, to trenujemy - śmieje się kapitanka i nagle zrywa się z krzesła, patrząc w stronę koleżanek. - O, widzę, że coś się stało! A nie, jest śmiech, to znaczy, że nic poważnego - siada uspokojona.

Kontuzje zdziesiątkowały skład, a za kilka dni drużynę czeka ostatni mecz sezonu 2023/24 w Ekstralidze. Ale tak jak nie odpuszczają z powodu pogody, tak i zdarza się grać na adrenalinie z kontuzją.

- Ja grałam ze złamaną nogą, tak troszeczkę - uśmiecha się Piórkowska. - W tamtym sezonie, podczas meczu z Tczewem doznałam kontuzji. Dwa dni później poszłam do lekarza i powiedziałam, że troszeczkę boli mnie noga, ale czy mogę za dwa dni iść na trening? A on, że mam założyć ortezę i chodzić o kulach. Miałam uszkodzony cały więzozrost, czyli kości mi się od siebie rozeszły i miałam pozrywane więzadła w kostce. Ewelina widzi to tak: u każdej osoby próg bólu jest inny. Kobiety są wbrew pozorom naprawdę wytrzymałe na boisku, i z tej pasji wiele potrafią znieść. Co to za obrońca, jeśli nie jest dość wytrzymały?

 

Ewelina jest urodzoną stoperką. Lubi grę kontaktową, wyjście do rywalki, nie boi się walki o piłkę. Uwielbia wsadzić nogę, głowę, rękę, poprzepychać się, grać ciałem. A do tego poczuć dreszczyk emocji przy wyprowadzaniu ataku.

Zawsze chciałam udowodnić

Piórko, bo tak na nią mówią w drużynie, trafiła do Gdańska dwa lata temu z Łodzi, gdzie uczyła się w Szkole Mistrzostwa Sportowego i grała w UKS SMS Łódź. Tam trafiła z GKS Bedlno, klubu w rodzinnej miejscowości. Do klubu przyszła prosto z podwórka, na którym kopała piłkę z braćmi i kuzynami. Miłością do piłki zaraził dzieciaki tata, który sam grał w okręgówce. I cieszył się, że do gry garnie się także córka - była wyjątkowa, jedyna wśród chłopaków. Mama też ją dopingowała. Gdy starszy brat zaczął grać w gminnym klubie, Ewelina przychodziła mu kibicować i w końcu też zaczęła trenować w GKS-ie, z samymi chłopakami.

20230824-trening-aporlen-003_2500x1666

- Zawsze na boisku chciałam udowodnić, że z dziewczyną wcale nie będzie łatwiej. Nie odstawałam od tych chłopców. Dzięki temu zawsze mnie szanowali i chcieli ze mną grać - wspomina grę w Bedlnie. Ale w szkole w Łodzi bywało już różnie. Chłopcy dogryzali. - Miałyśmy co roku mistrzostwo Polski w juniorach, więc wiedziałyśmy, że oni mogą mówić swoje, a my udowodnimy swoje na boisku - wspomina.

Na najwyższym poziomie rozgrywek - w Ekstralidze, Ewelina Piórkowska zdobyła z łódzkim klubem wicemistrzostwo i mistrzostwo Polski. Teraz jej celem jest wyższa pozycja klubu w kolejnym sezonie, a potem mistrzostwo ligi i Puchar Polski. Ambitnie, krok po kroku, stale się rozwijając. Bo dziś piłka to już jej styl życia. Pod nią układa cały plan dnia i tygodnia, nie zostawiając bez zagospodarowania nawet godziny: wymagające studia, gotowanie, treningi drużynowe (najważniejsze), treningi indywidualne, mecze, odnowa, fizjo, rehabilitacja, siłownia pod okiem trenera motorycznego. W wolnych chwilach - odwiedziny rodziny w Bedlnie.

9 czerwca 2024 odbył się ostatni mecz 22. kolejki Orlen Ekstraligi Kobiet sezonu 2023/24. Na stadionie przy Traugutta piłkarki AP Orlen podejmowały Stomilanki z Olsztyna. Dla rywalek był to mecz o utrzymanie się w najwyższej lidze, dla gdańszczanek - o zachowanie 5. pozycji oraz o pierwsze od dawna zwycięstwo.

 

Końcówka sezonu była dla dziewczyn z AP Orlen pasmem porażek: 0:2 z Czarnymi Sosnowiec, 1:5 z GKS Katowice, 0:1 ze Śląskiem Wrocław, 0:2 z UKS SMS Łódź. Najmocniej bolała przegrana 1:2 w półfinale Pucharu Polski Kobiet. Szanse na triumf były naprawdę duże, ale zamiast tego przyszło rozczarowanie.

W AP Orlen topowe zawodniczki pauzowały przez kontuzje, a ławka rezerwowa jest na tyle krótka, że trener Tomasz Borkowski musiał sięgać po 15-latki. Więc choć dziewczyny gryzły trawę przez cały sezon, w czasie meczów lał się z nich strumieniami pot, a czasem krew, to wyniki na finiszu wyciskały łzy. Dlatego też tak silne emocje towarzyszyły meczowi z Olsztynem.

20240609-aporlen-stomilanki-olsztyn-001_2500x1666

To coś, co kocham

Zawodniczki na boisko weszły, prowadząc za rękę kilkuletnie “skrzatki”. W AP Orlen dziewczyny trenują w siedmiu kategoriach wiekowych. Te najstarsze dzieli od najmłodszych jakieś dwadzieścia lat, w których zawiera się cała społeczna historia futbolu kobiet w Polsce. Najpierw nierzadko spotykało je zdziwienie i kpiny, bo dziewczyńska piłka - co to za dziwactwo i czemu ma służyć?

Dziś najmłodszym zawodniczkom futbol nie kojarzy się już ze sportem męskim, nie są jedynie rodzynkami w chłopięcych drużynach. Jest coraz więcej klubów, rozgrywki ligowe - kobieca piłka nożna profesjonalizuje się i zaczyna przyciągać pieniądze. Coraz częściej zespoły sponsorowane są przez prywatne firmy lub gminę, miasto, tak jak w Gdańsku. Powiedzmy sobie wprost: to pewnie nigdy nie będą tak zawrotne dochody, jak w męskim futbolu, ale zarobić na utrzymanie już można. W Gdańsku mamy piłkarki pochodzące z całej Polski, a nawet z Ghany i Kanady.

Na murawę przeciwko Olsztynowi wyszła m. in. 20-letnia Weronika Tarnawska, wychowanka gdańskiego klubu. Wokół boiska uwijała się 28-letnia Aneta Plotzka, była piłkarka, dziś asystentka trenerów I zespołu i pierwsza trenerka juniorek U-18 oraz Skrzatek U-7. Doświadczenia z dzieciństwa u obu są bardzo podobne do tych, jakie ma Ewelina. Weronika Tarnawska już połowę swojego życia spędziła z piłką. Ma dwóch braci i dwóch kuzynów, z którymi wychodziła na podwórko grać w „nogę”. Potem na orlikach była w chłopięcych drużynach. Koledzy widzieli, że jest dobra i chętnie ją wybierali do składu. Nauczycielka wuefu w Szkole Podstawowej nr 52 we Wrzeszczu widziała, że Weronika jest wybiegana i lubi sport, więc zaprosiła ją na trening w piłkarskiej szkółce dla dziewczyn. Początkowo jej mama mówiła, że futbol nie jest sportem dla dziewczyn, ale dała się przekonać. Po latach obie się z tego śmiały, gdy Weronika zaczęła zarabiać pieniądze jako piłkarka.

tarnawska
Powinna być większa świadomość ludzi, że kobiety mogą grać i że grają fajnie. A mam wrażenie, że ciągle jest w głowach niektórych, że futbol nie jest dla kobiet.

Weronika Tarnawska, lat 20

W liceum sportowym, zwłaszcza w klasie maturalnej, bywało bardzo ciężko. Od rana trening, lekcje, trening z seniorkami, bo właśnie przechodziła z juniorek do seniorek, wieczorem nauka i odrabianie lekcji. Dziś studiuje na I roku dietetyki na AWF-ie. - Zawsze piłkę traktowałam tylko jako pasję, nie myślałam w ogóle o pieniądzach - mówi. - Dziś wiem, że fajnie jest zarabiać, robiąc to co się kocha.

Z kolei pochodząca z Wejherowa Aneta Plotzka skończyła karierę piłkarską dwa lata temu. Jako absolwentka AWF-u zajęła się trenowaniem dziewczyn, uczy też wuefu w Zespole Szkół Sportowych i Mistrzostwa Sportowego w Gdańsku.

- Piłką zarazili mnie dwaj starsi kuzyni. Jak się spotykaliśmy na podwórku, to tylko kopaliśmy w piłkę, nic więcej nie robiliśmy. Oni zaczęli grać w Gryfie Wejherowo, więc też poszłam do klubu. Jak wychodziłam na boisko, to były śmiechy i pytania - co, z dziewczyną mamy grać? Grałam w Gryfie z chłopakami w jednej drużynie przez 6 lat i nawet nie wiedziałam, czy jest jeszcze jakaś inna dziewczyna, co gra w piłkę. Tak się zastanawiałam - kurczę, sama gram? - wspomina Aneta.

Gdy skończyła 13 lat, przestała trenować z chłopakami, bo musiałaby mieć osobną szatnię i toalety. Obecnie dziewczyny mogą grać z chłopcami do 15 roku życia. Aneta poszła więc do Sztormu Gdynia, gdzie dowiedziała się, że są jeszcze inne dziewczyny grające w piłkę. W 2017 roku dołączyła do AP Orlen.

plotzka
Grałam w Gryfie z chłopakami w jednej drużynie nie wiedziałam, czy jest jeszcze jakaś inna dziewczyna, co gra w piłkę

Aneta Plotzka, trener

- Jak zaczynałam, byłyśmy w 3. lidze. Co roku robiliśmy awans do wyższej ligi. W 1. lidze byliśmy dwa sezony i zrobiliśmy awans do Ekstraligi. Byłam podstawową zawodniczką, na co długo pracowałam - opowiada Aneta Plotzka. - Natomiast miałam bardzo dużo kontuzji w ciągu tych lat, operacje kolan, więc postanowiłam ze względu na zdrowie przestać grać. To była trudna decyzja, bo w piłkę grałam od 6 roku życia i nie wyobrażałam sobie, że kiedyś skończę. Ale po dwóch latach mogę stwierdzić, że dobrą podjęłam decyzję, bo rozwinęłam się trenersko. To jednak też jest coś, co kocham.

Kobiety są jakieś inne

Przepisy gry są te same, ale poza tym żeńska piłka nożna bardzo różni się od męskiej. - Kobiety bardzo źle przyjmują krytykę - mówi Tomasz Borkowski, I trener seniorek w AP Orlen. - Trzeba uważać na słowa, rozmawiać indywidualnie, nie w grupie. Bardziej i dłużej też przeżywają porażki. Nawet po wygranym meczu nie cieszą się, jeśli coś zepsuły. Co ciekawe, wśród zawodniczek nie zdobędzie się autorytetu krzykiem. Trener, który powołuje się na swoje doświadczenie piłkarskie w świecie futbolowym panów - też nic nie wskóra.

borkowski
Być na treningu z kobietami to jest przyjemność, ale największa praca trenera odbywa się poza treningiem. Mężczyzna nie potrzebuje codziennej rozmowy, a kobieta tak.

Tomasz Borkowski, trener

- Dla kobiet ważne jest zaufanie i opieka - podkreśla Tomasz Borkowski. Być na treningu z kobietami to jest przyjemność, ale największa praca trenera odbywa się poza treningiem. Mężczyzna nie potrzebuje codziennej rozmowy, a kobieta tak.

Tomasz Borkowski przyznaje, że popełnił masę błędów, bowiem - jak to facet - zaniedbał kompetencje miękkie. Teraz jednak zamierza to poprawić: - Wiem, że w kolejnym sezonie muszę poświęcić więcej czasu na rozmowy indywidualne, na opiekę mentalną. Duża też rola w kształceniu trenerek, bo kobieta zrozumie kobietę.

- Ważne, żeby dziewczyny mogły zajmować się tylko grą. Bo część wstaje rano do pracy, potem na treningu czasem wychodzi z pracy stres, myślami mogą być gdzieś indziej - ocenia Aneta Plotzka.

Sytuacja i warunki w polskich klubach są różne. W Gdańsku, jak ocenia kapitanka drużyny, wielkim plusem są stadiony, przede wszystkim Polsat Plus Arena Gdańsk: - „Złoty stadion” to coś cudownego. Naprawdę ogromne przeżycie wychodzić na tę murawę. Mamy też stadion na Traugutta, który też jest bardzo fajny w porównaniu do innych stadionów, gdzie z kobietami się mierzymy w Polsce.

Ważne też, że trenują na naturalnych boiskach, a zimą na sztucznym, że mają na stadionie swoją szatnię i mogą korzystać z siłowni. Minusem jest, że nie mają wszystkiego w jednym kompleksie, a czasem przejazd z treningu na siłownię zajmuje 40 minut. Ale to akurat polski standard.

- Fajnie, jakby kobiety mogły mieć takie same warunki jak mężczyźni, swoją bazę, jak w Barcelonie, gdzie oglądałam szkółkę - to jest duży przeskok, ale możemy brać z nich przykład. Tam dziewczyny spotykają się na jednym obiekcie, mają go do dyspozycji cały dzień, mają sportowy bufet, odżywki, białka. Jest fizjoterapia na miejscu, siłownia, dodatkowe zajęcia z trenerem - wylicza Ewelina Piórkowska. - W polskim kobiecym futbolu tego jeszcze długo nie będzie. Ale mam nadzieję, że pójdzie to w dobrym kierunku. Według Eweliny w Gdańsku ciężko się przebić piłkarkom do szerokiej publiczności, bo jest dużo innego dobrego sportu. - W koszu, w siatkówce, na plaży i w innych dyscyplinach. Więc ciężko skupić uwagę na nas, przyciągnąć nowych kibiców - ocenia Piórko.

20240424-aporlen-slask-puchar-005_2500x1666

Weronika Tarnawska: - Powinna być większa świadomość ludzi, że kobiety też mogą grać i że grają fajnie. A mam wrażenie, że ciągle jest w głowach niektórych, że futbol nie jest dla kobiet.

Dogonić marzenia

Kapitanka Piórko z powodu kontuzji mecz ze Stomilankami musiała obserwować z trybun. Kibiców nie było dużo - w sumie może 200 osób, głównie krewni i znajomi piłkarek. Na domiar złego gdańszczanki czuły się, jakby grały na wyjeździe, bowiem głośniejszy doping zgotowali kibice z Olsztyna, przywożąc bęben i wuwuzele.

Ostatni mecz sezonu 2023/24 zakończył się dla AP Orlen szczęśliwie. Udało się pokonać olsztynianki 1:0, po golu Kanadyjki Olgi Massombo.

20240609-aporlen-stomilanki-olsztyn-023_2500x1666

- Dobry mecz, wygrany, tak jak chciałyśmy. Grało mi się dobrze, parę sytuacji miałam dobrych, ale mogłoby być jeszcze więcej, a jednak nie wyszło. Teraz złapię chwilę oddechu od piłki, mam egzaminy na studiach, a potem wolne. Ale raczej to będą aktywne wakacje - mówi schodząc zmęczona z boiska Weronika Tarnawska.

-Trochę końcówka sezonu nas zaskoczyła, bo nikt nie przewidywał takiej passy porażek. Oczywiście najprościej byłoby się tłumaczyć kontuzjami, ale myślę, że od półfinału Pucharu Polski, werwa, energia i pasja siadły. Nie udało mi się, jako trenerowi tego podnieść. Szkoda, bo myślę, że i personalnie i zgrywając się z miesiąca na miesiąc, stać nas było na dużo więcej. Niestety nie ma medalu, ale jest 5. miejsce i trzeba szukać optymistycznych rzeczy - co rok progres – podsumowuje I trener seniorek Tomasz Borkowski, który szkoli kobiety od 3 lat, a wcześniej trenował piłkarzy Lechii Gdańsk. Aneta Plotzka: - Ostatnie mecze nie układały się po naszej myśli, ale najważniejsze, że ten ostatni jest zwycięski, bo lepiej się kończy sezon i zaczyna kolejny z wygraną. Fajnie jest psychicznie odreagować po kilku porażkach. Teraz można odpoczywać z radością! Tym razem w szatni po meczu polał się szampan, a nie łzy.

 

Była jeszcze jedna okazja do świętowania: dwie dziewczyny z pierwszego składu - Anna Skrzypczyk i Oliwia Łapińska - zajęły w maju z reprezentacją U-17 na mistrzostwach Europy trzecie miejsce i zapewniły sobie awans na Mistrzostwa Świata U-17 w październiku na Dominikanie.

20240609-aporlen-stomilanki-olsztyn-026_2500x1666

Gdańskie piłkarki mają teraz czas na odpoczynek od ligowych trudów, ale już myślą o nowym sezonie, który - rzecz jasna - musi być jeszcze bardziej udany. Czyli jaki? Polscy chłopcy chcą być jak Robert Lewandowski i Messi, dziewczyny - jak Samantha Kerr i Ewa Pajor, która z Medyka Konin przez VfL Wolfsburg trafiła do FC Barcelona. Panie z AP Orlen marzą o tym samym, co panowie z Lechii: o mistrzostwie kraju, zdobyciu Pucharu Polski, grze w reprezentacji narodowej, podpisaniu wielkiego kontraktu. I chcą, żeby udało się przyciągnąć na mecze jak najwięcej kibiców. W damskiej piłce nożnej liczby nie są oczywiście tak duże jak w męskiej - ale i tak w Polsce wygląda to dużo gorzej, niż gdzie indziej. Krajowy rekord frekwencji wynosi zaledwie 3057 osób na trybunach. Tyle publiczności oglądało 16 marca tego roku mecz kobiecych drużyn Pogoni Szczecin i Śląska Wrocław. Gdańsk ma wszystkie atuty, żeby ten rekord pobić - im szybciej tym lepiej.

20240609-aporlen-stomilanki-olsztyn-040_2500x1666
Karolina Wasilewska, autorka książki „Polka gola! O kobietach w futbolu”, zauważa, że zarobki kobiet w Ekstralidze to jedna dziesiąta zarobków mężczyzn w Ekstraklasie, którzy zgarniają po kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie. Na Zachodzie piłkarki są już bardziej rozpoznawalne - grają w reklamach, przyznawane są im prestiżowe wyróżnienia, jakie wcześniej trafiały tylko do mężczyzn. Na ich mecze przychodzi dużo kibiców. To, jak postrzega się futbol pań, zależy w dużej mierze od kultury piłkarskiej - w państwach, gdzie szaleje się na punkcie futbolu, ludzie są bardziej otwarci na piłkę kobiet. Choć w Brazylii “maczyzm” ma się dobrze, gra tam jedna z najbardziej zasłużonych na świecie damskich reprezentacji i jedna z najsłynniejszych piłkarek - Marta, która jest tak znana, że używa, tak jak mężczyźni - samego imienia. Z kolei Norwegia w 2017 roku zrównała, jako pierwsze państwo na świecie, płace reprezentantek i reprezentantów kraju. Z czasem wynagrodzenia zrównały się też w Nowej Zelandii, Brazylii, Irlandii czy Islandii. Jeszcze inaczej jest w USA, gdzie piłka nożna (soccer) dotarła później i jest domeną pań, które mają na bardzo wysokim poziomie ligę uniwersytecką oraz bardzo silną reprezentację. Chłopcy garną się do bardziej męskich według tamtejszych wyobrażeń sportów, jak futbol amerykański, koszykówka czy bejsbol.
20240609-aporlen-stomilanki-olsztyn-036_2500x1666