Tydzień temu pisaliśmy o rosyjskiej grze “Niebieski wieloryb”, która rzekomo zachęca dzieci do samookaleczeń, zachowań ryzykownych, a nawet samobójstw.
Dr hab Marcin Napiórkowski uważa, że gra jest jednak wymysłem dziennikarskim, fałszywym newsem, a nie rzeczywistością. W “Gazecie Wyborczej” napisał, że Niebieski Wieloryb to złe tłumaczenie rosyjskiego “płetwala błękitnego”, a więc ktokolwiek w Polsce zaczął pisać o tej rzekomej grze, popełnił błąd już na etapie nazwy. “Jest oczywiste, że gracze i ich opiekunowie dowiedzieli się o grze z mediów. Mamy do czynienia z typowym przykładem samospełniającego się proroctwa. Za kilkoma rzeczywistymi przypadkami samookaleczeń nie stoją, jak chciałyby niektóre media, żadni zwyrodnialcy, lecz mechanizm psychologiczny doskonale znany nauce”.
Aby potwierdzić, że gra rzeczywiście istnieje w internecie (na rosyjskiej stronie VKontakte), dziennikarz rosyjskiej sekcji Radia Wolna Europa udawał udawał nawet w sieci 15-latkę. Chciał się przekonać, czy pojawią się “kuratorzy” czy “opiekunowie”, którzy zaczną wydawać mu niebezpieczne polecenia. Najczęściej kończyło się jednak na natychmiastowym blokowaniu “kuratora” przez administratora strony VKontaktie, a jeśli już udało mu się wydać polecenie, brzmiało ono: "wytnij sobie na ramieniu symbol “F58”. Kolejne polecenie: "wyślij mi 200 rubli".
Dziennikarzowi Radia Wolna Europa nie udało się więc w grę zagrać.
Portal gdansk.pl poprosił też o komentarz Fundację Panoptykon, która na co dzień zajmuje się kwestiami wolności jednostki w świecie internetu.
Panoptykon pisze, że pomysł Ministerstwa Edukacji Narodowej, żeby zablokować strony z grą jest nietrafiony, bo “mechanizm ten nie sprawia, że treść przestaje być dostępna (wystarczy zmienić adres domeny), a przy okazji dochodzi w sieci do cenzury, bo filtry uniemożliwiają dostęp do treści całkowicie niewinnych”.
Fundacja Panoptykon pisze, że w dziedzinie edukacji jest jeszcze sporo do zrobienia: “Apelujemy do dorosłych: nie zostawiajcie dzieci samych w sieci! Bądźcie ich przewodnikami po cyfrowym świecie”.
Panoptykon poleca swoją stronę Cyfrowa Wyprawka. Są tam scenariusze lekcji, które każdy nauczyciel może przeprowadzić w szkole: bezpieczeństwo w sieci, co wie o Tobie Twój telefon, granice prywatności w sieci, kto nas śledzi w sieci, i wiele innych. Każda nauczycielka może korzystać z tej wiedzy bezpłatnie.
Można też zgłosić się do Fundacji Panoptykon - pod ten adres - i otrzymać od nich scenariusze lekcji w formie książki, zatytułowanej "Wychowanie do życia w cyfrowym świecie".
O grze “Niebieski wieloryb” rozmawiał z gdansk.pl także Radosław Nowak, z Gdańskiego Centrum Profilaktyki Uzależnień.
- Nie wiemy do końca, jakie konsekwencje dotychczas niesie ze sobą ta gra - mówi Nowak. - Część ludzi twierdzi, że to ściema, ale widać już niestety że są dzieci, które zaczynają prezentować zachowania ryzykowne i poddają się pewnej manipulacji. Niepokojące jest to, że coraz więcej jest zachowań depresyjnych albo zdiagnozowanych depresji wśród młodzieży dorastającej. To, niestety, może powodować, że gra mówiąca o samobójstwie i o tym, że życie jest bez sensu, może być obszarem, którym będą zainteresowani.
- Przede wszystkim musimy pamiętać o tym, że młodzi ludzie są podatni na sugestie i przez to, że mają niewiele doświadczeń życiowych łatwiej wchodzą w sytuacje manipulacji, łatwiej ryzykują - dodaje Nowak. - Uważam, że należy rozmawiać, szczególnie z rodzicami dzieci i nastolatków oraz z młodzieżą, ale ostrożnie, żeby mniejszych dzieci nie zaciekawić tą grą. Trzeba liczyć się z tym, że dzieci, wiedzione ciekawością, zechcą zapoznać się z tematem. Dlatego, szczególnie te młodsze, mimo wszystko należy w jakiś sposób kontrolować w zakresie ich aktywności w sieci.