Bogini Demokracji
Drugiego dnia X Międzynarodowego Forum Europa z widokiem na przyszłość, które odbywa się w ramach Święta Wolności i Praw Obywatelskich, w audytorium Europejskiego Centrum Solidarności na scenie zasiedli Michał Lubina, politolog, podróżnik, badacz stosunków międzynarodowych oraz Samuel Chu - urodzony w Hongkongu amerykański aktywista i organizator społeczny, założyciel i prezes The Campaign for Hong Kong, bezpartyjnej organizacji z siedzibą w USA. Obok nich, na małym postumencie - Bogini Demokracji - wykonana w Hongkongu replika rzeźby, która przez pięć dni stała na placu Tiananmen przed krwawą masakrą 4 czerwca 1989 roku. Replika ta jest eksponatem z kolekcji ECS.
Witając i przedstawiając gości, Basil Kerski, dyrektor ECS, przypomniał, że Samuela Chu poznał w ubiegłym roku w Gdańsku i był w szoku, gdyż miał wrażenie, że aktywista z Hongkongu wie na temat rewolucji środkowoeuropejskiej więcej niż wszyscy zebrani w ECS-ie, a jest przedstawicielem młodego pokolenia Chińczyków, którzy uciekli przed reżimem i żyją na uchodźstwie.
Chińczycy trzymają nas mocno. Rozmowa wokół książki Sylwii Czubkowskiej
Lekcje z wydarzeń czerwca 1989
Na wstępie rozmowy Michał Lubina zapytał swojego rozmówcę, jakie lekcje płynął z dwóch czerwcowych wydarzeń roku 1989 - pierwszych, częściowo wolnych wyborów w Polsce oraz masakry na placu Niebiańskiego Spokoju.
Samuel Chu dziękując za zaproszenie do ECS-u, przyznał, że to miejsce jest częścią jego duchowego domu.
- W Hongkongu na określenie dzisiejszej daty mówi się 35 maja, ponieważ 4 czerwca nie jest datą, którą można wypowiedzieć na głos publicznie. Nawet w Hongkongu! Wczoraj mój kolega, artysta z Hongkongu wyszedł na ulicę i palcem narysował znak „4”, następnie 8, 9, 6, 4. I w ciągu minuty dwudziestu policjantów pojawiło się znikąd i został on aresztowany. Dlatego bycie tu w tym czasie jest dla mnie tak ważne, zarówno osobiście, jak i dla całego ruchu na rzecz demokracji w Chinach i Hongkongu, ponieważ pamięć jest czynem politycznym.
W kolejnych słowach Chu zwrócił uwagę, jak bardzo historia może się do siebie zbliżyć, a potem obrać zupełnie inny kurs.
- Myślę teraz o milionach studentów, którzy zajęli miejsca na placu Tiananmen w czasie strajku głodowego i o dyskusjach, które toczyły się w biurze partii komunistycznej na temat tego, w jaki sposób rozwiązać ten problem. I myślę sobie, jak blisko znaleźliśmy się wtedy punktu, w którym mogliśmy pójść w stronę wolnych wyborów i obalenia Muru Berlińskiego. Jednak poszliśmy inną ścieżką – była masakra. Myślę, że ta wspólnota składa się z myśli, że demokracja nie jest ideałem stricte zachodnim. To nie jest koncepcja, która jest własnością określonych kultur czy krajów. Wierzę, że ruch na placu Tiananmen, w Hongkongu i w Chinach przez ostatnie 30 lat i ten, który miał miejsce tu – w Polsce, w Niemczech czy Czechach, przypomina nam o tym, że chęć osiągnięcia poszanowania praw człowieka przynależy do wszystkich kultur, manifestuje się na różne sposoby i jest uniwersalna w swej naturze. Drugą rzeczą, którą współdzielimy jest to, jak istotna jest pamięć.
Stocznia i Mur Berliński jako symbole wartości 1989 roku. Podpisanie umowy
Opór trwa, a demokracja zwycięży
W dalszej części rozmowy chiński aktywista opowiedział o formach upamiętniania wydarzeń sprzed 35 lat w Hongkongu i Chinach. Zapewnił, że akty oporu wciąż się dzieją. Historia nie skończyła się w Chinach wraz z 4 czerwca ‘89, ona się zaczęła.
- W Chinach to jest dopiero początek drogi. Wchodzimy w okres prawdziwego oporu w podziemiu - przekonywał Chu i przypomniał, że cztery lata temu reżim Xi Jinpinga uznał, że to co się dzieje w Hongkongu jest zbyt niebezpieczne dla Chin i złamał umowę z Wielką Brytanią: „jedno państwo, dwa systemy” - mówiącą, że Hongkong należy do Chin, lecz przez 50 lat będzie funkcjonował w poprzednim, właściwym dla Wielkiej Brytanii systemie. – Moim zdaniem wracamy do pierwotnej opcji demokratyzacji całych Chin, bo nie można mieć 50 procent wolności na 50 lat.
Gość ECS-u wyraził przekonanie, że Chiny doczekają się w przyszłości demokracji, a obecnie najważniejszym czynnikiem, który powstrzymałby inwazję chińskiej armii na Tajwan byłoby zwycięstwo Ukrainy w wojnie z Rosją, co wywołało na sali oklaski. Na koniec powiedział, że jego marzeniem jest, by ECS stał się miejscem spotkań dysydentów z całego świata.
OBEJRZYJ CAŁĄ ROZMOWĘ MICHAŁA LUBINA Z SAMUELEM CHU