Izabela Biała: Nazwa programu “INNaczej” to połączenie słów innowacje i inaczej. Co jest zatem inne i innowacyjne w tym programie i skąd się wziął?
Michał Pielechowski*: - Jako Wydział Rozwoju Społecznego gdańskiego magistratu próbujemy zmierzyć się z rolą samorządu we wspieraniu innowacji społecznych biorąc udział w projekcie Boosting Social Innovation (BoostInno). Jest on częścią większej grupy projektów finansowanych z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego o nazwie Urbact, które mają wspierać miasta w lepszym funkcjonowaniu.
W BoostInno jest dziesięć miast partnerskich z różnych stron Europy, na różnym etapie rozwoju. Wspólnie przyglądamy się różnym rozwiązaniom i podejściom do tego, jak takie innowacje wspierać, jaka jest rola samorządu. Postawiliśmy wspólną tezę, że samorząd powinien być brokerem innowacji społecznych. Sam nic nie zrobi w tym zakresie, ale ponieważ znajduje się pośrodku różnych międzysektorowych relacji, może te innowacje udrażniać, wspierać i pomagać je implementować.
Fundusz Innowacji Społecznych INNaczej to pilotażowa próba wspierania innowacji społecznych w Gdańsku. Chcemy sprawdzić, czy przyjęta w nim metodologia startupowa, akceleracyjna pasuje do innowacji społecznych, czy da się je w taki sposób rozwinąć. Chcemy też sprawdzić, jakie są realne potrzeby naszych “zmieniaczy” ( z ang. change maker - red.), innowatorów.
Mówiąc o innowacjach społecznych warto zdefiniować to pojęcie.
- Posłużę się przykładami. Kiedy przygotowywaliśmy się do projektu BoostInno, okazało się że mamy w Gdańsku mnóstwo rozwiązań, które są naprawdę innowacyjne na skalę europejską, tylko że dotąd ich tak nie nazywaliśmy. Nasz panel obywatelski to genialna innowacja dotycząca zarządzania miastem. Takich paneli nie ma wiele w Europie i w żadnym z miast w których funkcjonują, wynik panelu w przypadku rekomendacji z 80 proc. poparciem panelistów nie jest wiążący dla samorządu. U nas jest. Nasze rozwiązania z zakresu ekonomii społecznej dotyczące wychodzenia z pieczy zastępczej i sieć firm społecznych, które realizuje Fundacja Innowacji Społecznych to też są innowacje.
Clipster działający w ramach Gdańskiego Inkubatora Przedsiębiorczości STARTER także jest innowacją biznesowo - społeczną. Mamy mnóstwo działań kulturalnych realizowanych przez Instytut Kultury Miejskiej, które też mają taki charakter. Naszymi domami i klubami sąsiedzkimi za miesiąc będziemy się chwalić podczas konferencji w Warszawie. Jest tego sporo, ale chcielibyśmy żeby takich rozwiązań było w Gdańsku jeszcze więcej, stąd projekt INNaczej.
Aplikacja do programu trwać będzie do 10 września. Kogo zapraszacie do udziału?
- Osoby i organizacje, które poszukują zmiany wokół siebie, w przestrzeni społecznej, w życiu codziennym. Odbiorca INNaczej nie jest zdefiniowany. Może nim być naprawdę każda osoba czy grupa. Kluczowym dla nas wyzwaniem w poszukiwaniu innowatorów jest coś, co się nazywa z angielska “unusual suspects”: my po prostu nie wiemy, gdzie i czy ci innowatorzy w ogóle są. Chcielibyśmy poznać tych niespotykanych, niewidocznych którzy nie myślą, że są zmieniaczami rzeczywistości, a zajmują się coworkingiem, albo działaniami proekologicznymi. Nie myślą o sobie w kategoriach wielkich innowatorów, a tymczasem takich ludzi też poszukujemy. Pomysły nie muszą być wielkimi rozwiązaniami ogromnych problemów. Świetną innowacją będzie jeśli ktoś we wspólnej komórce w bloku stworzy przestrzeń gdzie będzie można pożyczyć wiertarkę, albo inny sprzęt przydatny w domu, a który niekoniecznie każdy musi posiadać na własność. To będzie innowacja społeczna, bo buduje relacje między ludźmi i wzajemne zaufanie, a to także jest celem tego typu projektów. Nie chodzi o to, by od razu zbawić cały świat, lecz by jakimś działaniem spowodować, że będzie nam się żyło trochę lepiej.
Nabór został jednak podzielony na dwa komponenty: mikro i makro. Co one oznaczają?
- Komponent makro poświęcony jest szukaniu rozwiązań w skali całego Gdańska. Komponent mikro dotyczy rozwiązań w skali jednej dzielnicy, w pilotażu jest nią Dolne Miasto. Mogą z niego skorzystać także osoby bez konkretnego pomysłu na innowację społeczną, które czują, że coś je “gniecie”, że coś chciałby zmienić.
Dlaczego postawiliście akurat na Dolne Miasto?
- Operatorem programu jest Fundacja Gdańska wraz z partnerem biznesowym, firmą Alfabeat, która ma duże doświadczenie we wspieraniu startupów, jest także pomysłodawcą i współprowadzącym Clipstera. Fundacja Gdańska właśnie na Dolnym Mieście prowadzi Inkubator Sąsiedzkiej Energii. Miejsce to zostało już dobrze przyjęte przez tamtejszych mieszkańców, stąd wybór dzielnicy.
Pora wrócić do metodologii startupowej, jak będzie ona wyglądała w wydaniu projektu INNaczej?
- Uczestnikom programu zapewnimy pomoc infrastrukturalną, czyli przestrzeń biurową i miejsce spotkań w Inkubatorze Sąsiedzkiej Energii i w innych tego typu miejscach. Wsparcie merytoryczne otrzymają poprzez udział w tzw. “mixerze”, czyli spotkaniu z mentorami, podczas którego na zasadzie szybkich randek będą mogli przedyskutować i skonsultować swoje pomysły z ekspertami. Przy czym do tego szybkiego randkowania zaprosiliśmy całe spektrum “życia w mieście”: od przedstawicieli miasta Gdańska, dyrektorów różnych wydziałów (w zależności od obszarów, których dotyczyć będą zgłoszone pomysły) poprzez aktywistów miejskich z doświadczeniem w działaniu i przedsiębiorców aż po ekspertów technologicznych. Uczestnicy projektu przez cały czas będą w kontakcie z mentorami. Odbędą się również dwie prezentacje planowanych innowacji (zwanych “po startupowemu” pitchami).Oferujemy także wsparcie finansowe w wysokości do 3 tys. zł.
Nie jest to oszałamiająca kwota.
- Mamy takie doświadczenie, że często mieszkańcy, czy organizacje pozarządowe zgłaszają się do nas po pieniądze, bo myślą, że to podstawa do osiągnięcia sukcesu. Tymczasem okazuje się, że pieniądze to tylko narzędzie, bez którego też da się coś zrobić, tylko w zupełnie inny sposób. Poszukując partnera do współpracy, uruchamiając crowdfunding, czy robiąc inną akcję, która nie jest bezpośrednio związana z uzyskaniem pieniędzy.
Na czym polega rekrutacja do programu?
- W zespole strategicznym składającym się z przedstawicieli Inkubatora Sąsiedzkiej Energii, Alfabeat i naszego wydziału zastanowimy się, które z zaproponowanych pomysłów są do wdrożenia od zaraz. Może się też okazać, że część propozycji ma możliwość realizacji w zupełnie innym miejscu i trybie. Może pojawią się inicjatywy, które powinny być realizowane w ramach budżetu obywatelskiego? Nam chodzi przecież o pracę nad zmianą, żeby coś inaczej zorganizować, wymyślić coś zupełnie innego. Spodziewamy się, że będą także zgłoszenia, które mogą być zrealizowane w trybach funkcjonujących już w mieście, np. w konkursie ofert dla organizacji pozarządowych czy w budżecie obywatelskim, albo przez jeden telefon do Gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni. Czasami mieszkańcom potrzeba po prostu ławki i latarni i musimy się z tym zgodzić.
Zostaną wybrani innowatorzy, którzy wezmą udział w pilotażu i co dalej?
- Chcielibyśmy żeby efektem po przejściu procesu funduszu (wsparcie i dofinansowanie) były prototypy: produktu, usługi czy też jakiegoś działania, które ewentualnie można by przetestować i wdrożyć. Zobaczymy jak wypali Fundusz Innowacji Społecznych, jaki będzie odzew na tę propozycję, jakie będą efekty, być może fundusz będzie kontynuowany w przyszłym roku. Później będziemy myśleć dalej, w jaki sposób skonstruować inkubator czy akcelerator innowacji społecznych w pełnym wymiarze, dla całego miasta.
Nie wystarczy nam ten na Dolnym Mieście?
- On powstał z myślą o tej dzielnicy, przyjął formę quasi domu sąsiedzkiego, a my chcielibyśmy stworzyć miejsce dedykowane wszelkiej aktywności obywatelskiej mieszkańców, które będzie łączyło różne wątki, w tym także innowacje społeczne. Stąd decyzja prezydenta Pawła Adamowicza, by w Gdańsku stworzyć taki hub aktywności.
Złożyliśmy już zresztą aplikację do projektu Urban Innovative Actions o środki finansowe na stworzenie takiego miejsca, ale niestety została odrzucona. Koncepcja jest gotowa, ale będziemy się zastanawiać w jakiej formule ją zrealizować. Nie mamy środków inwestycyjnych w budżecie, szukamy więc innych źródeł, innej konstrukcji samej realizacji. Bo może nie będzie to nowy budynek, może powstanie w formie partnerstwa publiczno - prywatnego? Tego dziś nie wiemy. We wrześniu, wespół z przedstawicielami Gdańskiego Inkubatora Przedsiębiorczości STARTER i Instytutu Kultury Miejskiej jedziemy do Mediolanu oglądać takie miejskie huby. Być może połączymy nasze działania i razem stworzymy taką przestrzeń.
Celem nadrzędnym jest, aby mieszkaniec przychodzący z propozycją jakiejś aktywności, pomysłem, znalazł ścieżkę jego realizacji.
Pilotaż projektu INNaczej pomoże również stworzyć ścieżkę działania dla przyszłego hubu?
- Dokładnie tak. Dzięki niemu dowiemy się także, jakie potrzeby są zgłaszane, jak je kanalizować, jakich informacji ludziom brakuje. Być może mieszkańcy nie wiedzą, że takie pomysł, który mają mogliby zrealizować w budżecie obywatelskim, konkursie grantowym, albo mogliby założyć stowarzyszenie i próbować realizować swój projekt w taki sposób, albo poszukać finansowania prywatnego. Bo w tezie o samorządzie - brokerze innowacji jest też drugie dno. Pieniądz publiczny nie rozwiąże wszystkich problemów. Jest ich po prostu za mało. Żyjemy w czasach nieograniczonych potrzeb i ograniczonych zasobów. W związku z tym ta międzysektorowość i nastawienie na próby poszukiwania różnych, alternatywnych rozwiązań wydaje się nam być odpowiednim kierunkiem. I to także pokazuje doświadczenie innych miast Europy. To działa.
*Michał Pielechowski jest inspektorem Wydziału Rozwoju Społecznego Referatu Współpracy i Innowacji Społecznych Urzędu Miejskiego w Gdańsku. Jest jednym z kilku pracowników WRS w projekcie BoostInno, u urzędzie pracuje od półtora roku, wywodzi się z sektora pozarządowego.
APLIKACJA DO PROJEKTU odbywa się za pośrednictwem strony internetowej INNaczej. Tutaj, a także na profilu Fb dowiesz się wszystkiego. Zgłoszenia będą przyjmowane do 10 września, ale jeśli zajdzie taka potrzeba rekrutacja może zostać przedłużona o kilka dni. |
Również na ten temat:
Dzięki tym gdańskim okularom niedowidzący zobaczą świat