
Z gruzińskim paszportem do Brukseli
Bruksela jest czasem krytykowana jako miejsce pracy bezdusznych eurokratów, którzy w szklanych biurowcach wymyślają kolejne dyrektywy. Jednak ta perspektywa zmienia się, gdy przyjedzie się tu i zobaczy osoby z ukraińskimi, mołdawskimi czy gruzińskimi paszportami, które wręcz pielgrzymują do Brukseli, by lobbować za przyjęciem ich krajów do UE.
Paszporty, którymi się posługują, w Europie wciąż znaczą mało. Mieszkańcy tych trzech państw walczą o to - w przypadku Ukrainy dosłownie, płacąc najwyższą cenę krwi - żeby kolejne żółte gwiazdki oznaczające ich kraje pojawiły się na niebieskiej fladze UE. To, co dla Polaków jest oczywistością, dla nich - wciąż marzeniem i niewiadomą. Pragną jednego: wyrwać się ze strefy wpływów Kremla, i dołączyć do wspólnoty, gdzie ważna jest nie brutalna siła, ale demokracja, praworządność, poszanowanie praw człowieka i obywatela, decentralizacja, uczciwe wybory, niezależne sądy, dobrobyt.
Te kraje wiedzą, jak wiele wysiłków jeszcze przed nimi, aby spełnić wymogi związane z rozszerzeniem. Mimo tego są skłonni podjąć wyzwanie. Czy te kraje mają w Europie sojuszników? Nie trzeba szukać daleko. W środę, 2 kwietnia, w Brukseli, jeszcze raz przekonali się, że mają przyjaciół w Gdańsku, ale też w całej Unii Europejskiej.

Destrukcyjna rola Rosji
W środę, 2 kwietnia, w Brukseli, w Parlamencie Europejskim, odbyła się sesja plenarna Europejskiego Komitetu Regionów poświęcona między innymi potencjalnemu rozszerzeniu UE o Ukrainę, Mołdawię i Gruzję, a także o kraje południa Bałkanów.
W roli sprawozdawcy - przed 329 przedstawicielami z całej Europy - wystąpiła prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz. Dlaczego ona? Ponieważ to właśnie w Gdańsku została przygotowana opinia “Pakiet Rozszerzeniowy 2024 - Ukraina, Mołdawia i Gruzja”. Dokument powstał na zamówienie komisji CIVEX, a prezydent Gdańska przedstawiła w czasie sesji ostateczną jego wersję, po wprowadzeniu 29 poprawek. W trakcie prac nad opinią prezydent Dulkiewicz mogła liczyć także na eksperckie wsparcie kwartalnika “New Eastern Europe” oraz Kolegium Europy Wschodniej, którym należą się podziękowania.
Aleksandra Dulkiewicz mówiła w sali Hemicycle w Brukseli:
II wojna światowa, która rozpoczęła się w Gdańsku, a zakończyła 80 lat temu, nie skończyła się dla wszystkich krajów. One pozostały po złej stronie muru. Teraz możemy tę wojnę zakończyć. Przyjęcie tych trzech krajów do UE oznacza bezpieczeństwo, pokój, stabilizację i rozwój, nie tylko dla kandydatów, ale także dla krajów, które już UE tworzą.
ZOBACZ RETRANSMISJĘ WIDEO Z OBRAD KOMITETU REGIONÓW - Z TŁUMACZENIEM NA JĘZYK POLSKI:
Jak argumentuje prezydent Gdańska, UE musi aktywnie angażować się w rozwój wydarzeń na kontynencie, aby uczynić Europę bezpieczniejszą, silniejszą i zamożniejszą.
Prezydent Gdańska jednoznacznie ocenia “destrukcyjną i destabilizującą rolę Federacji Rosyjskiej”, która narusza wszelkie normy porządku międzynarodowego, najbardziej w Ukrainie, prowadząc tam krwawą wojnę. Aleksandra Dulkiewicz przypomina także, że Rosja okupuje 20 procent terytorium Gruzji oraz prowadzi działania hybrydowe mające zdestabilizować sytuację w Mołdawii.

Bomby wciąż lecą
Dokument, przygotowany w Gdańsku, został w środę zaakceptowany przez Europejski Komitet Regionów po wieczornym głosowaniu. Teraz opinia trafi do Komisji Europejskiej, Parlamentu Europejskiego oraz Rady Europy. Będzie traktowana jako rekomendacja do dalszego działania.
Wśród osób, które zabrały głos w dyskusji była Tetyana Yehorova - Lutsenko, przewodnicząca Charkowskiej Rady Obwodowej. Przypomniała ona spotkanie z prezydent Gdańska w Ukrainie. Dodała: - Właśnie zobaczyłam w telefonie, że Krzywy Róg został zbombardowany 30 minut temu. Mamy w Ukrainie dwa cele: zakończyć wojnę i przystąpić do UE. Wprowadzamy reformy decentralizacyjne, walczymy z korupcją. Wiem, że przed nami dużo pracy. Dziękujemy całej Europie za wsparcie.

"Walka o rząd dusz"
Maciej Buczkowski, kierownik Referatu Spraw Zagranicznych UM w Gdańsku, który pełnił rolę eksperta wspierającego prezydent Gdańska, wyjaśnił gdansk.pl, skąd zaangażowanie władz miasta w proces rozszerzenia UE.
Buczkowski powiedział:
- Rozszerzenie UE to jedno z ważniejszych narzędzi wzmacniania bezpieczeństwa w naszej części świata. Mówimy tu o poszerzeniu strefy wpływów Europy, nie tyle jednak w kontekście ekspansji terytorialnej, ale bardziej poszerzanie się rodziny krajów wyznających i respektujących fundamentalne wartości.
Niepewność co do przyszłej roli USA, jako gwaranta globalnego bezpieczeństwa oraz strażnika wyznawanych przez nas wartości w sposób naturalny obarcza UE jeszcze większą odpowiedzialnością. Nie jesteśmy jedynym ważnym graczem. Poza Federacją Rosyjską musimy się jeszcze liczyć np. z konkurencja państw BRICS. Tym większe jest wyzwanie jakie staje przed instytucjami i organizacjami unijnymi. Oczywiście rozszerzenie musi odbywać się w oparciu o spełnienie określonych wymogów stawianych krajom kandydackim, ale sama UE również musi stanąć na wysokości zadania. Działać konsekwentnie, solidarnie, najlepiej w myśl starej gdańskiej maksymy “Nec temere nec timide”.

Zdaniem Macieja Buczkowskiego, powinniśmy postrzegać rozszerzenie Unii Europejskiej w kontekście swoistej walki o rząd dusz. Toczy się bowiem realna walka o przyszłość naszego regionu. Jako Polacy, gdańszczanie, musimy to sobie jasno uświadomić i tę prawdę zaakceptować. Koncentrując się na zapewnieniu europejskiej przyszłości dwóch krajów (Mołdawii i Ukrainy), z silną opcją dla trzeciego kandydata (Gruzji), nie możemy stwarzać próżni, jeśli chodzi o pozostałe kraje Partnerstwa Wschodniego. Nie powinniśmy tracić ich z oczu i stworzyć realną nadzieję na europejską perspektywę. Podobnie jak w przypadku trzech kandydatów, tak w sytuacji pozostałych, im mniej ta europejska perspektywa będzie realna, a bardziej rozmyta, rozcieńczona i słabiej komunikowana, tym silniejsze mogą okazać się wpływy Rosji.