• Start
  • Wiadomości
  • Bogdan Lis w rocznicę stanu wojennego: - Wolności trzeba bronić cały czas!

Bohater Solidarności Bogdan Lis w rocznicę stanu wojennego: - Wolności trzeba bronić cały czas!

13 grudnia obchodziliśmy 41. rocznicę wprowadzenia przez reżim komunistyczny stanu wojennego. Jego celem było zlikwidowanie NSZZ "Solidarność". Przy okazji tej bolesnej rocznicy w programie "Wszystkie Strony Miasta" gościliśmy działacza związku Bogdana Lisa, który uciekł wówczas przed aresztowaniem i przez długi czas ukrywał się przed milicją i Służbą Bezpieczeństwa.
15.12.2022
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Bogdan Lis w studiu programu Wszystkie Strony Miasta
Bogdan Lis w studiu programu "Wszystkie Strony Miasta"
fot. Łukasz Ogrodziński/gdansk.pl

Jak wyglądało wprowadzenie stanu wojennego?

W sierpniu 1980 Bogdan Lis organizował strajk w Zakładach Elmor. Kiedy strajk w Stoczni Gdańskiej im. Lenina przekształcił się w strajk solidarnościowy wszedł do Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego. Został jego wiceszefem, czyli zastępcą przywódcy strajku Lecha Wałęsy. Działał potem w NSZZ „Solidarność” pełniąc m.in. funkcję wiceprzewodniczącego zarządu Regionu Gdańskiego. Jak zapamiętał moment wprowadzenia stanu wojennego?

- Trwało posiedzenie Krajowej Komisji Porozumiewawczej. Nie pamiętam o której godzinie skończyło się. Nie wiedzieliśmy, że stan wojenny został ogłoszony. Wracałem do domu pieszo. Z sali BHP do mnie do domu było 15 minut. Przechodziłem przez most na Plac Zebrań Ludowych. Zaraz za nim jest ulica Kopernika. Tam mieszkałem. Miałem w ręku dużą teczkę z czerwonym napisem „Solidarność”. Po drodze mijały mnie wozy pełne zomowców. Było zimno i padał śnieg. Wróciłem strasznie zmęczony do domu, bo obrady trwały dwa dni, a wcześniej byłem w Brukseli na zjeździe jednej z central związkowych, która nam pomagała. Przyszedłem, wykąpałem się i od razu poszedłem spać. Nie zdążyłem zasnąć, bo do drzwi zapukał kolega Rysiek Zając. Dzisiaj już mogę operować nazwiskami. Powiedział, że muszę uciekać, bo wygarniają ludzi z siedziby związku - wspomina nasz gość.

archiwalne zdjęcie wnętrza sali wypełnione przez tłum ludzi i dziennikarzy na podwyższeniu za stołem dwaj mężczyźni
Bogdan Lis i Lech Wałęsa w czasie strajku w Stoczni Gdańskiej im. Lenina w sierpniu 1980 r.a

Bogdan Lis, jak wielu działaczy ówczesnej „Solidarności”, uważał, że dopiero 18 grudnia, podczas zwołanego posiedzenia Sejmu wprowadzone zostaną oficjalnie ustawy antystrajkowe. Komuniści uderzyli jednak wcześniej. Kolega jego nie chciał wyjść. Po chwili byli już w samochodzie. Pojechali na pogotowie, gdzie zabrali wszystkie dokumenty z Krajowej Sekcji Służby Zdrowia „Solidarności”. I pojechali z nimi na pierwsze konspiracyjne mieszkanie na ul. Migały.

GDAŃSK PAMIĘTA. Myśl przewodnia, czyli jak się rodził stan wojenny 

Jak wyglądało życie w ukryciu?

Bogdan Lis ukrywał się w Trójmieście, choć też często wyjeżdżał na Kaszuby, bądź do innych miast, gdzie odbywały się spotkania struktur podziemnych.

- Musiałem zmieniać mieszkania co dwa tygodnie. Taka była zasada. Czasami było trochę dłużej, ale to było niebezpieczne i byłem zdenerwowany. Nie siedziałem w mieszkaniu, a wychodziłem na różne spotkania, więc łatwo można było mnie przez kogoś namierzyć. Ubecy mieli taką zasadę, że jak kogoś namierzali, to przez pierwsze trzy dni można było ich zauważyć – mówi Bogdan Lis. - Później zaczynali szukać mieszkania operacyjnego. Wynajmowali je gdzieś w pobliżu, wyżej, niżej z boku i wtedy było już bardzo trudno zorientować się, że lokal czy ja jesteśmy obserwowani.

Bogdan Lis ukrywał się przed PRL-owskimi służbami 2,5 roku. Schwytano go dopiero 8 czerwca 1984 roku. Oskarżono go o zdradę i przesiedział pół roku do amnestii. Potem znowu został aresztowany i przesiedział w więzieniu ponad 1,5 roku. Po wyjściu został ponownie aresztowany na miesiąc przed strajkami majowymi w 1988 roku.

„Solidarność” w tym czasie starała się prowadzić część działalności jawnie. Po obradach Okrągłego Stołu, w których Bogdan Lis uczestniczył, wystartował z powodzeniem na senatora w tzw. sejmie kontraktowym. Z okręgu gdańskiego dostał się wówczas też do izby wyższej parlamentu Lech Kaczyński.

Bogdan Lis jako przewodnik podczas spaceru autorskiego po wystawie stałej ECS
Bogdan Lis jako przewodnik podczas spaceru autorskiego po wystawie stałej ECS
fot. Grzegorz Mehring/gdansk.pl

Czy pojednał się z dawnymi oprawcami?

- Podać rękę to jedno, a pogodzić się to drugie. Przy Okrągłym Stole generałowi Kiszczakowi nie podałem ręki. Podałem mu rękę dopiero kilka lat później w rezydencji ambasadora Stanów Zjednoczonych. Było tam jak co roku spotkanie z okazji święta niepodległości. Było to już za rządów AWS. W pewnym momencie, kiedy rozmawiałem z ludźmi z Gdańska, podszedł do mnie generał Kiszczak, wyciągnął rękę i mówi:”Panie Bogdanie, my się znamy chociaż się nie znamy”. I wtedy mu tę rękę podałem, ale to wcale nie znaczy się pojednaliśmy. Odpowiedziałem, żeby dał mi spokój, bo teraz milicja i grupy operacyjne cały czas są na ulicach. Mówił, że to fikcja i niczego nie zrobią - powiedział Bogdan Lis.

Czy stan wojenny może się kiedyś powtórzyć?

- Historia zawsze się może powtórzyć. Nigdy nie jest tak, że wolność jest dana raz na zawsze. Historia może się powtórzyć w różnej formie – mamy wojnę za naszą wschodnią granicą. Dzisiaj pr jest mało prawdopodobne, żeby rządzący zdecydowali się na jakiś taki ruch, który miałby zmienić Polskę w kraj zarządzany w taki sam sposób jak w czasie stanu wojennego, w czasach generała Jaruzelskiego, dlatego, że jest inna sytuacja. Jesteśmy w Unii Europejskiej, w przestrzeni międzynarodowej, jesteśmy też w NATO. Taki ruch byłby nie do zaakceptowania. Myślę poza tym, że młodzi ludzie mimo że nie angażują się zbytnio w politykę, nie chodzą na wybory, to jakby się chciało im tę wolność odebrać, musieliby i zrobiliby to, co nich należy. Chociaż są obawy, bo różne rzeczy się w Polsce dzieją i nie tylko w Polsce, bo proszę pamiętać, że ruchy radykalne i nacjonalistyczne, teraz mięliśmy próbę zamachu w Niemczech  - mówił Bogdan Lis. - Są różne sytuacje. Tej wolności trzeba po prostu bronić. Cały czas.

Zobacz cały program:

TV

Mieszkańcy Młynisk i prezydent Gdańska przy jednym stole