Bitwa o Gotland to najtrudniejszy morski wyścig żeglarski w Polsce. Zasady rywalizacji są zawsze takie same – trasa liczy 500 mil dookoła Gotlandii i trzeba ją pokonać non-stop. Na każdym z jachtów znajduje się jeden człowiek, a trudności dokłada wrześniowy termin.
O tym, jak wymagający potrafi być jesienny Bałtyk, żeglarze przekonali się podczas zeszłorocznej edycji, kiedy sztormowa pogoda sprawiła, że do mety dopłynęło tylko trzech zawodników (spośród 23 startujących). W tym roku do wyścigu zgłosiło się 20 śmiałków, kilku zrezygnowało, kilku następnych rywalizacji nie ukończyło.
Regaty rozpoczęły się 13 września, na metę w Gdańsku - w środę, 16 września - jako pierwszy wpłynął Piotr Falk na BLUESinA. Czas trasy: 78 godzin 16 minut 32 sekundy.
Bitwa o Gotland na przestrzeni lat (tegoroczna to 9. edycja) ewoluowała z koleżeńskiego wyścigu 1 na 1 do corocznego święta żeglarzy samotników.
W rekordowych latach na starcie stanęło niemal 30 jachtów (edycje 2017 i 2018), w tym roku organizatorzy zdecydowali się ograniczyć tę liczbę do 20.
Dlaczego? Kpt. Krystian Szypka, pomysłodawca i dyrektor regat wyjaśnia.
- Dla nas jest najważniejsze bezpieczeństwo. Doświadczenie poprzednich edycji doprowadziło nas do konkluzji, że liczba do 20 startujących wymusza taki poziom organizacji, zabezpieczenia i logistyki, który przy środkach jakimi dysponujemy, jesteśmy zapewnić w sposób profesjonalny. Stąd decyzja o nieprzekraczalnym limicie 20 jednostek w tegorocznym wyścigu.
Start i meta regat miała miejsce w Górkach Zachodnich.