Mimo kapryśnej aury, humory wszystkim dopisywały. Niska grudniowa temperatura nie zniechęciła też nikogo do jazdy na rowerze, większość obecnych była bowiem "zaprawiona w boju". Niektórzy dojechali specjalnie do Gdańska z odległych zakątków Polski, natomiast przez ostatnie dwa lata wszyscy zmagali się, poza wysiłkiem fizycznym, z wysokimi bądź bardzo niskimi temperaturami, deszczem i silnym wiatrem, ale też nieplanowanymi zdarzeniami.
To, czego dokonali harcerze w trakcie Bike Jamboree robi duże wrażenie: przejechali na dwóch kółkach dookoła świata, z Gdańska do Gdańska. Pokonali 45 tys. kilometrów w ponad 2,5 roku. Sztafeta podzielona była na 37 etapów. Jej uczestnicy odwiedzili w sumie 21 krajów półkuli północnej i cztery kontynenty.
Przypomnijmy, że sztafeta ta również rozpoczęła się w Gdańsku, dokładnie 27 maja 2017 roku.
- Jechałem w dwóch etapach. Pierwszy był w Polsce, a drugi na Kaukazie. Przejechaliśmy przez Gruzję, Armenię, północny Iran i Azerbejdżan. Moja wyprawa na etapie kaukaskim trwała miesiąc, bo w ramach tego Jamboree odbywały się zazwyczaj takie miesięczne etapy. Co było najtrudniejsze? Chyba pozostawanie przez dłuższy czas poza swoją sferą komfortu. Jechaliśmy w 11-osobowej grupie, znalazło się w niej nawet dwoje dzieci. Maluchy, oczywiście wytrzymały, ale one też są już "zaprawione", bo to dzieci podróżników - opowiadał Zbigniew Popowski, koordynator i współtwórca projektu Bike Jamboree.
Etap kaukaski przypadł na porę letnią - harcerze pojawili się w tamtych rejonach w okresie od połowy lipca do połowy sierpnia.
- Było bardzo gorąco, mimo, iż były tam góry. To były temperatury sięgające 40 stopni Celsjusza w cieniu. Dlatego musieliśmy wyjeżdżać rano, około godz. 6-tej, tak mniej więcej do godz. 12-tej, bo wtedy było jeszcze w miarę chłodno. Codzienne trasy miały różny dystans, od 70 do nawet 120 kilometrów - wspominał Zbigniew Popowski.
Na mecie, która znajdowała się na wyspie Ołowianka, tuż obok charakterystycznego napisu "Gdańsk", harcerzy przywitał Piotr Grzelak, zastępca prezydenta Gdańska.
- Cieszę się, że wróciliście, bo... pewne obawy były - żartował wiceprezydent Grzelak. - Gratuluję wam, bo był to ogromny wysiłek. Patrzę na wasze koszulki i widzę na nich nazwy miast z różnych części świata - udało wam się objechać go dookoła. Jesteśmy dumni, że start i meta tej sztafety odbyły w Gdańsku. Mam nadzieję, że z naszym miastem zawsze będziecie łączyć jak najlepsze emocje. Pamiętam, że kiedy Bike Jamboree startował, przed ponad dwoma laty, wówczas byliśmy przed decyzją podjętą w Baku. Niestety, nie była ona pozytywna dla nas. Ale później okazało się, że jesteśmy jedynym kandydatem do organizacji światowego jamboree skautowego w 2027 roku - dodał.
Celem Bike Jamboree było przede wszystkim promowanie naszego kraju, a także pomysł, by w Gdańsku zorganizować Światowy Zlot Skautów Jamboree 2023. Kiedy jednak okazało się, że organizacją tego wydarzenia zajmie się Korea Południowa, uczestnicy rowerowej sztafety, skupili się na promowaniu przyszłorocznej imprezy - Europejskiego Jamboree 2020, która odbędzie się na Wyspie Sobieszewskiej.