Trzech licealistów z Gdańska i Sopotu drukuje ochronne przyłbice dla medyków w całym kraju
- Wszystko zaczęło się jakieś trzy tygodnie temu, kiedy mój przyjaciel rzeźbiarz Daniel Sobański i ja uświadomiliśmy sobie, że mamy wszelkie predyspozycje do tego, żeby zacząć pomagać - mówi Jerzy Bohdan Szumczyk, rzeźbiarz, twórca akcji artystycznych i instalacji. - Zaczęliśmy najpierw pytać znajomych, czy nie potrzebują pomocy czysto fizycznej: w robieniu zakupów czy opiece nad rodzicami, gdy oni są za granicą. Ale wszyscy byli już zorganizowani. I wtedy wpadliśmy na to, że możemy produkować różne rzeczy, użyć swojego talentu technicznego, nie artystycznego.
Taka była geneza pomysłu produkcji przyłbic ochronnych dla pracowników szpitali. A potem ruszył łańcuch ludzi dobrej woli. Jerzy Szumczyk zadzwonił do prof. Krzysztofa Polkowskiego, rektora Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku, z pytaniem czy prototypowania Wydziału Wzornictwa ASP mogłaby przyłączyć się do projektu. Ze zgodą nie było żadnego problemu. Pracownicy ASP już zresztą pracowali nad własnym pomysłem.
- Dzięki ASP ruszyliśmy z produkcją - mów Jerzyi Szumczyk. - Wszystko wycinamy na ich urządzeniu CNC i laserze. Zawozimy tam materiały, tniemy i tak przygotowane elementy musimy potem złożyć.
Oprócz Jerzego Bohdana Szumczyka i Daniela Sobańskiego, rzeźbiarza i asystenta na Wydziale Rzeźby gdańskiej ASP do pomocy włączyli się: Honorata Martin, malarka, fotografka i performerka, Mariusz Waras, malarz i grafik, autor murali znany jako „m-city”, wykładowca na szczecińskiej ASP i Michał Szlaga, fotograf, autor m.in. słynnych prac dokumentujących powolny rozkład Stoczni Gdańskiej. Akcję koordynuje Tonia Ugwu, architektka i modelka - łączy ludzi ze sobą, zbiera informacje, a Natalia Melka, na co dzień asystentka w Zakładzie Anatomii i Neurobiologii GUM-ed - jest konsultantem medycznym projektu
- Ona była naszą latarnią - przedstawia koleżankę Szumczyk. - Mówiła, gdzie ma trafić nasza pomoc, z kim rozmawiać i jakie są potrzeby, bo kierujemy się dewizą: “pomagamy, ale tak, żeby nie przeszkadzać”.
- Konsultowaliśmy się na przykład ze szpitalem w Bartoszycach - dorzuca Tonia Ugwu. - Powiedziano nam, że jednorazowych przyłbic zużywa się tysiąc na tydzień i trzeba je potem utylizować. My używamy teraz polichlorku winylu, czyli PCV na bezbarwne szybki, a białe opaski na głowę robimy z polistyrenu HIPS. Można je wycinać frezarką CNC, a materiały nie wchodzą ze sobą w reakcję.
CZYTAJ: Czwartek: druga ofiara śmiertelna koronawirusa w Gdańsku, na Pomorzu już 181 zakażonych
Pomimo wielu zbiórek i inicjatyw pomocowych, które w ostatnich tygodniach ruszyły w całej Polsce, ta wydaje się wyróżniać - przyłbice z ASP są wielorazowego użytku, a mózg technologiczny całej operacji - Daniel Sobański, stara się już opracować metodę na użycie jeszcze innego materiału do produkcji tarcz. Dlaczego?
W hurtowniach brakuje materiałów - płyta PET-G używana do druku 3D i łatwa do cięcia na drukarkach laserowych już zniknęła z rynku, płyty PCW zaczyna też brakować. Artyści martwią się, że niedługo nie będzie jej można nigdzie dostać.
- Część akcji pomocowych musiało się zatrzymać z powodu braków materiałowych w hurtowniach. My wchodzimy z nowymi rozwiązaniami - mówi Ugwu.
Trzeba kombinować.
- Sama konstrukcja przyłbicy jest prosta, ja dobieram nowe materiały, które można zastosować do przyłbicy z zachowaniem jej parametrów, i które można łączyć. Myślę też o tym, żeby było je łatwo złożyć. W obecnej sytuacji, z tygodnia na tydzień, wszystko się zmienia - tłumaczy Sobański. - PCW też się kończy i chyba przejdziemy niedługo na poliwęglan. Ma lepszą krystaliczność niż PCW, ale jest dużo droższy.
Pierwsza partia przyłbic od artystów dotarła już do szpitali - 62 prototypy trafiły do Szpitala im. Marii Skłodowskiej-Curie w Lidzbarku Warmińskim, 20 sztuk na “porodówkę” szpitala na Zaspie. Dostały znakomite oceny. Kolejne zamówienia już spływają z placówek w woj. pomorskim i warmińsko-mazurskim.
- Jeśli uda nam się kupić kolejną partię materiału możemy wyprodukować nawet 1000 wielorazowych przyłbic - mówi Szymczyk. - Może wydaje się to mało i nasz proces produkcji jest dłuższy, ale efekty są trwalsze.
Artyści pracują za darmo - wkładają swoje zdolności, użyczają pracowni, poświęcają czas, składają przyłbice w domach (z zachowaniem zasad aseptyki), a gotowe produkty są ich darem dla lekarzy.
- Najfajniejszą nagrodą jest to, że możemy pomóc - mówi Szumczyk - Pomagamy też sami sobie, w czysto ludzki sposób - czujemy się potrzebni.
- Chcielibyśmy dobrze spożytkować ten czas - dodaje Daniel Sobański. - To się napędza, włącza się coraz więcej ludzi, no bo - ile można się martwić?
Zaczyna jednak brakować środków na zakup materiałów i transport. Stąd ich prośba o wsparcie: - Zbieramy pieniądze na potrzebne nam materiały. Jeśli uzbierana kwota przewyższy potrzeby, zobowiązujemy się przekazać nadwyżkę dla Hospicjum bądź innej potrzebującej placówki.
Jak można im pomóc? Biorąc udział w zbiórce na platformie zrzutka.pl pod hasłem #artyścidlamedyków znajdziemy potrzebne dane do wpłaty. Jak dotąd 34 osoby już wzięło udział w akcji i zebrano w ten sposób ok. 1300 zł. Do końca zrzutki pozostało jeszcze 29 dni.
CZYTAJ: Władysław Zawistowski: Dramatyczna sytuacja artystów niezależnych, państwo powinno pomóc