W grudniu ubiegłego roku Komisja Europejska opublikowała wyniki raportu wykonanego z inicjatywy Agencji Praw Podstawowych Unii Europejskiej (FRA) nt. doświadczeń społeczności żydowskiej w Europie z antysemityzmem.
Było to największe badanie tego typu zrealizowane w Europie. Udział w nim wzięło ponad 16 tys. 300. respondentów z 12. krajów: Austrii, Belgii, Danii, Francji, Niemiec, Węgier, Włoch, Hiszpanii, Holandii, Szwecji, Wielkiej Brytanii i Polski.
Wyniki okazały się alarmujące: 9. na 10. respondentów było zdania, że w ostatnim czasie poziom antysemityzmu wzrósł (dokładnie w ciągu ostatnich pięciu lat). 85% europejskich Żydów uważa antysemityzm za największy problem społeczny lub polityczny w ich ojczyźnie.
Raport omówiono w Nowej Synagodze w Gdańsku, podczas debaty w ramach cyklu „Ledaber. Rozmowa o...”, w niedzielę, 24 marca. Gośćmi Michała Ruckiego - wiceprzewodniczącego Zarządu Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Gdańsku była Helena Datner - historyk i socjolog z Żydowskiego Instytutu Historycznego oraz Michał Bilewicz - socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
- Antysemityzm ma trochę inny charakter w różnych krajach Unii Europejskiej - tłumaczył dr Bilewicz. - Polacy deklarują, że bardzo często spotykają się z wypowiedziami typu antysemickiego. 70 procent polskich Żydów usłyszało, że „Żydzi posiadają zbyt duży wpływ na naszą politykę”. To pokazuje panujące w Polsce przekonanie o tym, że Żydzi mają wpływ na władzę.
Zdaniem dr Datner ten przykład „idzie z góry” - obywatele uczą się mowy nienawiści od polityków. Wyraźnie widoczne jest to szczególnie w ostatnim czasie, ponieważ osoby głoszące poglądy antysemickie, a także ksenofobiczne i rasistowskie, są szczególnie widoczne i głośne w obecnym rozdaniu politycznym.
Socjolog ostrzegła, że jeśli nie zostanie zaznaczony wyraźny sprzeciw wobec takich zachowań, będą się one nasilać.
- Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że antysemityzm może być groźny, dlatego, że nikt nas tego nie uczył. Ponieważ zaprzeczamy istnieniu antysemityzmu, to to jest zjawisko, które jest swoistym perpetuum mobile - podkreślała. - Kiedy ONR maszeruje z flagą falangi, protesty są nieadekwatne do siły rażenia. Nie reagujemy i nie edukujemy się. Skąd jest to nasze lekceważenie antysemityzmu? Prawdziwi antysemici mówią wprost, że go nie ma. A bardzo wielu ludzi zwykło mówić: to jest margines.
Tymczasem w raporcie FRA to właśnie Polska znalazła się w niechlubnej czołówce Europy, obok Belgii czy Francji. Co więcej, można zaobserwować, że jest tendecję wzrostową, nie tylko w naszym kraju, ale w całej Unii. Jak sprawa wygląda w innych krajach - nie do końca wiadomo, ale prawdopodobnie niewiele lepiej.
- Mamy stosunkowo mało badań poza UE - przyznaje dr Bilewicz. - Na Ukrainie poziom deklarowanego antysmemityzmu jest na wysokim poziomie, ale nie ma on tak dużej siły politycznej. W głównym nurcie polityki komentarze antysemickie nie odgrywają roli, w Polsce natomiast jest to nadal silnie wykorzystywane.
Debata w Nowej Synagodze służyła m.in temu, by zastanowić się, jak przeciwdziałać przejawom antysemityzmu, poza zmianą zachowania wśród polskich polityków i przywódców. Okazuje się jednak, że na działania oddolnych inicjatyw na niewiele się zdadzą.
- Od wielu lat w Polsce realizowany jest program Szkoły Dialogu - programu edukacyjnego przygotowanego i realizowanego przez Fundację Forum Dialogu Między Narodami. W jego ramach trenerzy Forum prowadzą zajęcia z uczniami w miejscowościach, w których kiedyś były duże społeczności żydowskie. Trenerzy skłaniają do tego, żeby uczniowie sami stali się specjalistami od historii Żydów w tych miejscowościach - mówi dr Bilewicz. - Ciągle jest to jednak działanie marginalne, oddolne. Nigdy nie miało bezpośredniego wsparcia z Ministerstwa Edukacji. Co więcej, coraz częściej docierają do nas sygnały, że nauczyciele boją się wziąć w tym udział. Nagle zrobił się to temat polityczny. Smutne, że ten temat zaczął być tak traktowany.
Zgodziła się z nim dr Datner. - Jeśli chodzi o skalę, to jest to chałpunictwo. Bez wsparcia państwa, bez zrobienia tego sprawą niesłychanie ważną przez państwo, wreszcie bez wsparcia Kościoła - bo to są dwie najpotężniejsze agendy, które mają wszelkie środki, żeby edukować społeczeństwo, to się nie uda. Niemcom udało sie wyedukowac społeczeństwo tylko dlatego, że państwo od lat 60. zaangażowało się w edukację. W Polsce temat stosunku do Żydów zawsze byl tematem politycznym, trudnym, drażliwym.