Arcybiskup Tadeusz Gocłowski był postacią opatrznościową dla Gdańska i Polski. Mogłem obserwować jego drogę życiową z bliska, od 1984 r. Poznałem go jako jeden z członków środowiska Młodej Polski. Tę znajomość, a ośmielę się powiedzieć, że przyjaźń, kultywowałem do ostatnich dni. W Wielkim Tygodniu, chyba w środę, wybraliśmy się w gronie przyjaciół w odwiedziny do arcybiskupa Gocłowskiego. Był w świetnej formie, chociaż mówił o swojej chorobie nowotworowej.
Odegrał w latach 80-tych wyjątkową rolę, ponieważ rozumiał czym jest Solidarność. Wielu ludzi Kościoła myślało wówczas, że Solidarność to już przeszłość. Tymczasem on w tamtym trudnym okresie roztoczył opiekę nad Ruchem Młodej Polski, nad Lechem Wałęsą. Działalność ks. Jankowskiego i ks. Bogdanowicza, wspierająca Wałęsę, odbywała się przy pełnej aprobacie biskupa Gocłowskiego.
Jego postawa w czasie strajków 1988 r. Młodzież miała w nim oparcie. Nie tylko młodzież, rzecz jasna. Gościliśmy u biskupa Gocłowskiego z Tadeuszem Mazowieckim - bardzo serdecznie nas podejmował.
W okresie Okrągłego Stołu był kościelnym pośrednikiem między stronami. Podkreślał, że nie jest politykiem, ale sam pomógł w tym, że odzyskaliśmy wolność bez przelewu krwi.
Już po przełomie ustrojowym niejednokrotnie próbował mediować między skłóconymi stronami o solidarnościowym rodowodzie. Z różnym skutkiem, ale nigdy nie brakowało mu dobrej woli.
Dobrze, że prezydent Komorowski uhonorował arcybiskupa Gocłowskiego Orderem Orła Białego. To była wielka postać, chluba polskiego Kościoła.
Notował Roman Daszczyński
Czytaj więcej:
Zmarł arcybiskup senior Tadeusz Gocłowski
Wałęsa: Arcybiskup Gocłowski negocjacje z komuną dwa razy ratował
Bliscy abpa Gocłowskiego: Kochał Gdańsk więcej niż rodzinę
Abp Tadeusz Gocłowski zjednoczył gdańskich radnych