• Start
  • Wiadomości
  • Adamowicz: Ponad 50 procent gdańszczan nie chce uchodźców

Adamowicz: Ponad 50 procent gdańszczan nie chce uchodźców

Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz ujawnił podczas konferencji “Miasta przeciwko nietolerancji” we Wrocławiu, że ponad 50 procent gdańszczan nie jest gotowych na pomoc uchodźcom. Władze miasta będą się jednak starały przekonać mieszkańców, że mimo wszystko warto.
24.01.2016
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Prezydenci przeciw nietolerancji. Od lewej: prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak, wiceprezydent Krakowa Katarzyna Król, prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz i prezydent Gdańska Paweł Adamowicz.

Na spotkaniu, zorganizowanym przez wrocławski dodatek “Gazety Wyborczej” w piątek 22 stycznia w kawiarni “Bar-bar-a”, spotkali się prezydenci czterech miast: gospodarzem był prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz, a jego gośćmi wiceprezydent Krakowa Katarzyna Król, prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak oraz prezydent Gdańska. Dyskusja dotyczyła rasizmu, ksenofobii, nietolerancji, strachu przed uchodźcami i sposobów radzenia sobie z tymi problemami.

Prezydent Gdańska powiedział: - Robiliśmy niedawno badanie opinii publicznej i niestety połowa gdańszczan, z przykrością to stwierdzam, nie chce przyjąć uchodźców. Czyli gdyby rząd polski zdecydował, że przyjmujemy uchodźców i dogadał się z samorządem gdańskim, że na przykład mamy przyjąć 100-200 uchodźców, to na tak sformułowany problem, pytanie, ponad połowa, pięćdziesiąt parę procent, powiedziało, że nie. Tylko 26 procent akceptowało, reszta nie miała na ten temat zdania. Stwierdzam to ze smutkiem, bo jesteśmy miastem wolności i Solidarności, i przy całym zrozumieniu obaw, lęków - które są mi znane i sam podzielam wiele z nich - to jednak taka reakcja musi dać do myślenia nie tylko samorządowcom, ale społeczeństwu obywatelskiemu. Jak jeszcze wejdziemy w strukturę respondentów, to okaże się, że największa niechęć i obawy są wśród respondentów między 18 a 35 rokiem życia, więc wśród młodych ludzi. Wydawało nam się z literatury, że młodzi ludzie są z natury bardziej otwarci i odważni, a okazuje się, że u nich jest największa obawa.

Prezydent Gdańska ujawnił te dane po raz pierwszy. Jak się dowiedział portal Gdansk.pl, pytanie o uchodźców (miasto nie podało nam jego dokładnej treści) zadano wraz z innymi pytaniami w ramach corocznego “barometru”, czyli badania, jak mieszkańcy odbierają politykę miasta, miejskie inwestycje, itp. Badanie było przeprowadzone na reprezentatywnej grupie 1200 osób przez Pracownię Realizacji Badań Socjologicznych (PRBS) na Uniwersytecie Gdańskim pod kierunkiem profesora Jarosława Załęckiego. Miasto deklaruje, że lada moment ujawni szczegółowe wyniki tych badań. Prezydent Adamowicz powiedział portalowi Gdansk.pl, że władze samorządowe na pewno wezmą te wyniki pod uwagę przy kształtowaniu dalszej polityki wobec uchodźców oraz przy tworzeniu kolejnych akcji edukacyjnych, informacyjnych i uświadamiających.

Próba odwagi cywilnej przed nami 

We Wrocławiu Adamowicz mówił także o cenie politycznej, jaką ponosi on sam, jego urząd i inne samorządy, deklarujące chęć pomocy uchodźcom:

- Gdy ustępował rząd Kopacz, to ówcześni wojewodowie wysłali do samorządów ankietę, zapytanie, co by było, gdyby przyjechali uchodźcy: "wskażcie wojewodzie - przedstawicielowi rządu - miejsca, ale bardzo hipotetyczne, gdzie można by uchodźców przetrzymać dwa miesiące, pół roku". Większość samorządów w ogóle nie odpowiedziała, nawet nie napisała “Cześć, wojewodo, w ogóle nie mamy takich miejsc”. Nic, cisza! W województwie pomorskim cisza! Samorządowcy dzisiaj nie będą nic mówili na temat uchodźców. Boją się, bo stracą głosy poparcia. W województwie pomorskim jest gmina Gniew, gdzie jest pani burmistrz  [Maria Taraszkiewicz-Gurzyńska -red.] i tam jest referendum na jej odwołanie, bo ona się wypowiedziała, że przyjęłaby ileś tam rodzin uchodźców. Zwracam uwagę, że to jest dzisiaj temat tabu i z wyjątkiem prezydentów dużych miast, nie sądzę, żeby był entuzjazm czy otwartość na uchodźców. Wolę o tym mówić szczerze, do bólu, bo nie jest tak do końca różowo, jak by się wydawało. My też jesteśmy uzależnieni od wyborców. Próba odwagi cywilnej jest cały czas przed nami!     


Oświęcimską do spalarni?

Prezydenci innych miast mówili we Wrocławiu o swoich problemach z rasizmem, antysemityzmem i ksenofobią. Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak przypomniał: - Jeden z radnych PiS w Poznaniu [prof. Janusz Kapuściński - red.] zaproponował, żeby ulicę prowadzącą do miejskiej spalarni nazwać ulicą Oświęcimską! Myślał, że to żart, a to trafiło na listę 10 najbardziej antysemickich wydarzeń w skali świata. W Poznaniu przyjęliśmy taką strategię, że mówimy, że to jest problem, nie wypieramy tego. To chyba jedyna droga. Jeżeli będziemy mówić, że rasizmu i antysemityzmu nie ma, że to wybryk jednej osoby, to nie będzie właściwie podejście.

Prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz mówił: - Państwo polskie jako takie powinno wobec nagannych przypadków rasizmu, antysemityzmu czy ksenofobii reagować bardzo mocno, a mam poważne wątpliwości, czy ta reakcja jest wystarczająco mocna. We Wrocławiu zdarzyło się kilka aktów, z których jedne był absolutnie haniebny: spalenie kukły Żyda na wrocławskim rynku. Człowiek, który dokonał aktu spalenia, wystąpił następnie w wywiadzie telewizyjnym, cały incydent jest zarejestrowany, najwyższy czas, żeby prokuratura zajęła stanowisko. Minęły dwa miesiące i nic się nie wydarzyło. Jest prowadzone dochodzenie, ale w sprawie, a nie przeciwko tej osobie. Nie chcemy poganiać prokuratury, ale po dwóch miesiącach opinia społeczna powinna usłyszeć zdecydowane stanowisko. Tego na poziomie państwa mi brakuje.


Balet czy boks?

Debatowano też o granicach wolności wypowiedzi, zastanawiając się, w którym momencie tzw. mowa nienawiści idzie za daleko. Adamowicz: - Rozwiązywanie demonstracji będzie wodą na młyn dla osób, które po prostu chcą rozróby, chcą pobić się z policją. Rozwiązanie demonstracji może nastąpić, gdy jest eskalacja fizycznej przemocy. Wtedy trzeba przystąpić do akcji prewencyjnej. Natomiast jeśli jest tylko eskalacja słowna, werbalna, to sądzę, że nie. Inaczej mielibyśmy do czynienia z falą bijatyk miejskich. To by poszło jak ogień po słomie. Ja też, jak miałem 20 lat, w Milicję Obywatelską rzucałem kamieniami. Niezależnie w imię czego się występuje, mechanizm tłumu jest zawsze ten sam: agresja podkręca się bardzo szybko, a chyba nie chcemy, żeby polskie miasta były areną rozrób?

Prezydent Wrocławia miał nieco inne zdanie: -  Nie rozwiązaliśmy manifestacji 11 listopada, ale już manifestacja na Rynku, w momencie podpalenia kukły Żyda, powinna była być rozwiązana. Nie mam najmniejszych wątpliwości. Tu się zdarzył ewidentny błąd z naszej strony.

W kontekście rozrób mówiono naturalnie dużo o kibicach piłkarskich, którzy lubią dymić w każdym z czterech miast. Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak: - Ja będę szukał dotarcia do takich osób poprzez kluby sportowe, na przykład bokserskie. Jeżeli ci, którzy mają obawy przed uchodźcami, zobaczą w swoim klubie dobrze walczącego Czeczeńca czy Ukraińca, przy okazji poznają go bliżej, to może pozbędą się pewnych lęków. Nie możemy koncentrować się tylko na kulturze i sztuce. Są osoby, które na balet nie pójdą, ale do klubu bokserskiego już tak. Wręcz będę zachęcał dzieci emigrantów, by uczęszczały na zajęcia sportowe, by poznawały się z dziećmi polskimi, by w ten sposób, poprzez judo, zapasy, boks, piłkę nożną, ci chłopcy poczuli się pewniej. To jest sposób przezwyciężania uprzedzeń.


Prezydenci miast debatowali, a później podpisali Deklarację Wrocławską, zapowiadając współpracę w walce z nietolerancją, rasizmem, antysemityzmem.

Deklaracja Wrocławska

Na koniec prezydenci czterech miast (plus obecny we Wrocławiu wiceprezydent Wałbrzycha Roman Szełemiej) podpisali “Deklarację Wrocławską”. Oto jej pełnie brzmienie:

Deklaracja współpracy miast na rzecz otwartości i dialogu międzykulturowego

Wierni zasadzie tolerancji i wzajemnego szacunku deklarujemy gotowość do podjęcia działań, zmierzających do zbudowania w naszych miastach życzliwej interakcji różnych kultur i poglądów poprzez:

1. Wpisanie do wieloletnich strategii miast programów dotyczących promocji tolerancji, otwartości i społeczeństwa wielokulturowego (np. w szkołach i na stadionach).

2. Stałą wymianę doświadczeń i dobrych praktyk przeciwdziałających wszelkim przejawom nietolerancji oraz współpracę z organizacjami zajmującymi się zwalczaniem dyskryminacji.

3. Monitorowanie i przygotowywanie raportów dotyczących przypadków dyskryminacji.

4. Reagowanie na wszelkiego rodzaju wydarzenia o charakterze rasistowskim, atakującym przedstawicieli innych kultur, wyznań i religii poprzez zawiadamianie o nich organów ścigania oraz publicznego potępiania takich wydarzeń.

Oświadczamy również, że sprzeciwiamy się aktom przemocy z nienawiści, chcemy, aby nasze miasta były atrakcyjne i życzliwe dla swoich i dla przyjezdnych, atmosferą gościnności i poszukiwań twórczych przyciągały ludzi i sprzyjały ich porozumieniu. Wierzymy, że nie ma rozwoju gospodarczego bez rozwoju społecznego, a rozwoju społecznego - bez rozwoju osobistego

Chcemy umożliwić mieszkańcom pozyskanie kompetencji międzykulturowych, tak aby świadomi własnej tożsamości i dumni z niej - byli gotowi do spotkania z osobami odmiennymi kulturowo. Potrzeba spotkania ma bowiem wymiar ponadczasowy i wymaga stałej troski kolejnych pokoleń.

Świadomi powagi tego wyzwania, zapraszamy do współdziałania mieszkańców poprzez różnorodne instytucje, zwłaszcza kultury i oświaty oraz organizacje pozarządowe i religijne.



TV

Mieszkańcy Młynisk i prezydent Gdańska przy jednym stole