
Piątek 30 października to dziewiąty dzień fali protestów, która rozlała się na całą Polskę. Tym razem protestujący wobec zaostrzenia prawa antyaborcyjnego, zebrali się na parkingu przed Teatrem Wybrzeże. Wśród kilkudziesięciu aut, które według planu miały krążyć po okolicznych uliczkach, spotkać można było osoby, dla których udział w protestach stał się obowiązkowym punktem każdego dnia. Byli też i tacy, którzy dołączyli akurat dzisiaj, bo wygospodarowali trochę czasu.
- To dziewiąty dzień moich protestów, na szczęście mam taką pracę, że codziennie mogę w nich uczestniczyć, choć gardło powoli siada - powiedziała Sonia. - Motywujemy się jednak wzajemnie, przede wszystkim z moją mamą.
- Protestuję od wczoraj, ale mam głębokie wyrzuty sumienia z tego powodu - powiedziała Natalia, koleżanka Soni. - Liczę, że skala tego protestu z każdym dniem będzie większa, bo czas zakończyć tę farsę.


- Brak słów - komentuje obecną sytuację w kraju pani Agnieszka, która strajkuje po raz ósmy. - Nie po to się walczyło o demokrację, żeby w tej chwili mieć z powrotem państwo wyznaniowe, autokratyczne. Ja w osiemdziesiątych latach brałam udział w strajkach i bardzo nie podoba mi się to, co się w tej chwili dzieje. To nie jest strajk tylko kobiet. Uważam, że strajkować powinni wszyscy, którzy mają jakiekolwiek, nawet minimalnie demokratyczne poglądy. To, co się teraz dzieje, przechodzi ludzkie pojęcie.
Panie miały nie tylko tematyczne maseczki na twarzach, ale także adekwatnie do wydarzenia oznakowane auto. Na tylnej szybie przyklejony był plakat z kobietą w koronie, ubraną w suknię z biało - czerwonej flagi, która w jednej ręce trzyma tarczę z godłem Polski, a w drugiej miecz.




Wśród protestujących znaleźli się też samotni mężczyźni. Choć bez kobiet, pojawili się na Targu Węglowym, by solidarnie z nimi, ale także we własnym imieniu wyrazić sprzeciw wobec decyzji Trybunału Konstytucyjnego.
- Dzisiaj niestety w pojedynkę, bo żeńska część rodziny musiała zostać w domu - powiedział Michał. - Protestuję, ponieważ mam żonę i dwie córki, uważam, że jest to bardzo ważna sprawa. Ten protest zaczyna zataczać coraz szersze kręgi, myślę, że chodzi już o coś więcej, o wolność wyboru każdego człowieka. Uważam, że postawa rządzących wobec protestujących jest skandaliczna. Wygląda na to, że szykują nasyłanie różnych grup narodowych, nacjonalistycznych i faszystowskich. Moi rodzice powiedzieli, że nie przypuszczali, że ich dzieci dożyją czegoś takiego.


Kolumna samochodów wyruszyła w stronę ulicy Szerokiej punktualnie o godz. 16.30. Z ulicy Tokarskiej dotarła do Targu Rybnego, gdzie na strajkujących czekał agresywny mężczyzna. Podbiegł do jadących wolno samochodów, uderzając w nie dłonią. Raz w dach, raz w lusterko... Tym aktom agresji towarzyszyły inwektywy wykrzykiwane w kierunku prowadzących kobiet.
Przejaw frustracji mężczyzny był jednak incydentem. Serdeczne machanie rękami, uśmiechy i gesty pozdrowień - to widoki, które czekały na kierowców niemal na każdej z mijanych ulic.



Gdy samochody znalazły się na wysokości pomnika Jana III Sobieskiego, część z nich skręciła w kierunku ul. Elżbietańskiej i Na Piaskach, by przejechać m.in. ulicami Igielnicką, Stolarską i ponownie znaleźć się przy rondzie nieopodal Targu Węglowego.
Część aut pojechała w kierunku dworca. Strajkujący zablokowali trzy pasy ruchu. Powoli, lecz głośno zmierzali główną arterią miasta w stronę Gdyni. Około godz. 17.20 dotarli do skrzyżowania al. Grunwaldzkiej i Miszewskiego, gdzie zawrócili w stronę Głównego Miasta. Kierowcy przez kilka godzin robili takie pętle po mieście.