• Start
  • Wiadomości
  • 66 psów z pseudohodowli trafiło do schroniska „Promyk”

Uratowali 66 psów krzywdzonych w pseudo hodowli. Schronisko prosi o pomoc - suchą i mokrą karmę

We wtorek, 9 kwietnia do Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt „Promyk” w Gdańsku Kokoszkach trafiło 66 psów uratowanych przez straż miejską, policję i pracowników „Promyka” z pseudohodowli na św. Wojciechu. Zwierzęta są bardzo zaniedbane i płochliwe, zajmuje się nimi trójka lekarzy weterynarii, pracownicy schroniska i wolontariusze. Schronisko apeluje o wsparcie - każdą ilość suchej i mokrej karmy dla szczeniąt i karmiących matek. Można dostarczyć do schroniska lub dawnej siedziby IKM przy Długim Targu.
11.04.2024
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Mały pies podłączony pod aparaturę medyczną w schronisku dla bezdomnych zwierząt.
Jeden z uratowanych z pseudohodowli psów pod lekarską opieką w Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt "Promyk".
Materiały prasowe schroniska "Promyk"

Takiej interwencji w schronisku jeszcze nie było

Powiadomionym przez mieszkańców św. Wojciecha strażnikom miejskim z Referatu Ekologicznego, policjantom i pracownikom schroniska „Promyk” ukazał się podczas interwencji tragiczny obraz. W nielegalnej pseudohodowli zastali wielkie stado psów w opłakanym stanie – w większości małych ras, jak jamniki, cavaliery, yorki, shih tzu. Uratowane z nieludzkich warunków zwierzaki przewieziono do Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt „Promyk” na Kokoszkach.

Jednostka do zadań specjalnych - Eko Patrol, czyli nowy referat Straży Miejskiej w Gdańsku

- Przez ostatnich kilkanaście godzin pracujemy cały czas, bo takiego transportu interwencyjnego jeszcze w historii schroniska nie było – mówi Emilia Salach, dyrektorka oliwskiego zoo i schroniska „Promyk”. - Trzeba każde zwierzę obejrzeć, przebadać weterynaryjnie, sprawdzić kondycję. Mamy jednego lekarza i wsparcie naszych przyjaciół z kliniki zewnętrznej oraz wolontariuszy, więc psami zajmuje się obecnie trzech lekarzy weterynarii. Sytuacja jest bardzo napięta, bo psy są bardzo zaniedbane, chore, z otwartymi ranami, przestraszone, bardzo zapchlone i płochliwe.

Miejsca i opieki dla psów nie zabrakło

Mimo że to niespotykana jak dotąd liczba przewiezionych jednorazowo do schroniska psów (66), miejsca dla nich nie zabrakło.

- Na szczęście przed przyjazdem tych zwierząt nasze schronisko nie było w pełni zapełnione, bo procesy adopcyjne prowadzimy non stop. Te psy to jedna wielka rodzina, więc mogą być w wolierze po kilka razem, bo się znają i nie są agresywne. Pogrupowaliśmy je w rodziny – mioty. Matki ze swoimi własnymi szczeniętami umieściliśmy w pomieszczeniach szpitalnych na cieplutkich kojcach – relacjonuje dyrektorka zoo i schroniska.

Zwierzaki są w każdym wieku, od osesków, które jeszcze nie widzą, po bardzo sędziwe, o czym świadczą różne zwyrodnienia. Ponad jedna trzecia psów to szczeniaki z przeznaczeniem na sprzedaż. Psy dorosłe były chowane do rozrodu.

W czwartek popołudniu wszystkie zwierzęta były już zarejestrowane i zaczipowane, a większość przebadana przez weterynarzy, odrobaczona i zaszczepiona.

Emilia Salach: - Teraz wspólnie ze „Stacją pies" przeprowadzamy zabiegi groomerskie - strzyżenie, odpchlenie, doprowadzanie do porządku. Niektóre są tak mocno zaniedbane, że ani nie widzą, ani nie słyszą przez filc i kołtuny na sierści. Dokarmiamy je i suplementujemy. Niewykluczone, że niektóre będą wymagały poważniejszego leczenia, wysłaliśmy materiał do badań do laboratorium.

Kolaż dwóch zdjęć. Na pierwszym zdjęciu pies z kołtunami na sierści. Na drugim zdjęciu suczka leży w kojcu otoczona szczeniakami.
Psy z kołtunami, które utrudniają widzenie i słyszenie przechodzą w "Promyku" zabiegi groomerskie, a suczki ze szczeniętami znalazły miejsce na ciepłych kojcach.
Materiały prasowe schroniska "Promyk"

Czy psy mają traumę i wymagają terapii z behawiorystą? 

- Każdy z przypadków jest bardzo indywidualny. One są nieufne, bo pewnie nie miały dużego kontaktu z człowiekiem. Chowały się we własnym towarzystwie. Widać, że nie są przyzwyczajone do człowieka. Ale to nie są rasy agresywne i bardzo łatwo nabierają zaufania, więc mamy nadzieję, że przez ten czas, który spędzą w schronisko z ludźmi, przekonają się i znów zaufają człowiekowi – mówi dyrektorka. 

Uratowane psy ze schroniska w Radysach są w gdańskim Promyku - gotowe do adpocji?

Na adopcję jeszcze za wcześnie

Uratowane psy najszczęśliwsze będą, gdy trafią w dobre ręce. Nie są jeszcze jednak gotowe do adopcji.

- Na prośbę służb zajęliśmy się tymi zwierzętami, natomiast są one przedmiotem w sprawie. W związku z tym musi odbyć się cała procedura związana z ewentualnym odebraniem praw właścicielom tych zwierząt. Póki co do adopcji nie nakłaniamy, choć od rana mamy setki telefonów od osób nią zainteresowanych. Otworzyły się serca mieszkańców Gdańska, ale i z Polski ludzie dzwonią. Powinniśmy sobie poradzić z adopcją, gdy psy będą już na nią gotowe, aczkolwiek mamy też zaprzyjaźnione fundacje i jak będzie potrzeba, będziemy prosić o wsparcie. Mamy nadzieję, że szybko uda się przeprowadzić ten proces, tak żeby zwierzęta jak najszybciej znalazły kochające domy – dodaje Salach.

Apel o karmę

Na adopcję jest jeszcze za wcześnie, ale pomoc mieszkańców jest mile widziana. „Promyk” prosi o wsparcie - przywożenie do schroniska przez 7 dni w tygodniu, 24 godziny na dobę dobrej jakościowo karmy suchej i mokrej dla szczeniąt i matek karmiących.

Jedzenie można dostarczyć do siedziby schroniska w Kokoszkach, przy ulicy Przyrodników 14 przez całą dobę oraz do dawnej siedziby IKM przy Długim Targu 39/40, pok. 409 w dni powszednie w godz. 8-16.

Sytuacja aktualizowana jest na profilu Facebook schroniska „Promyk”. W przypadku pytań schronisko prosi o kontakt pod nr tel. 58 522 37 80.



TV

Kamienica przy Toruńskiej 27 odzyskała blask