Prezes SNG zabrał głos na początku sesji. Opowiedział o tym, co dokładnie stało się feralnego dnia, 15 maja, i w jaki sposób doszło do tak dużej awarii na Ołowiance.
- Po godz. 8 nastąpił krótki spadek napięcia prądu, po czym zawiesiła się praca dwóch sterowników. Na miejscu pojawił się serwis, który usunął tę awarię. Godzinę później nastąpił ponowny spadek napięcia prądu - opowiadał prezes Fournier.
To, co wydarzyło się później, znane jest także z relacji medialnych.
Radny PiS, Grzegorz Strzelczyk, dopytywał, czy SNG nie ma obowiązku trzymania sprzętu zastępczego, który można od razu użyć na wypadek awarii. Spółka czekała bowiem kilkanaście godzin na przyjazd z Holandii nowego silnika do pomp znajdujących się w przepompowni.
- Panie prezydencie, czy możemy doczekać się upublicznienia umowy pomiędzy miastem a SNG? - pytał także radny Strzelczyk.
- Posiadamy procedury i instrukcje zgodnie z ISO. Jeżeli chodzi o sprzęt zastępczy, to mamy cztery silniki w przepompowni, w tym dwa silniki dodatkowe, które były na miejscu. Po prostu one wszystkie zostały zalane - tłumaczył prezes SNG.
ZOBACZ ZAPIS LIII SESJI RADY MIASTA GDAŃSKA:
Radny PiS Kazimierz Koralewski stwierdził z kolei, że dziwi go iż nie ma w przepompowni silników wodoszczelnych.
Radna PO Emilia Lodzińska dopytywała o przyczyny zalania samej przepompowni.
- Skoro zasuwa była zamknięta, to dlaczego nadal napływały ścieki do przepompowni? - zwróciła uwagę.
Dyrektor ds. Eksploatacji w SNG Stanisław Mikołajski tłumaczył, że czas zamknięcia zasuwy to 3- 4 minuty. - W tym czasie zbiornik zapełnił się ściekami – wyjaśniał.
Radna PiS Anna Wirska pytała m.in. o to czy wpuszczając ścieki do Motławy zastanawiano się nad skutkami tego w ekosystemie.
Zastępca prezydenta Gdańska, Piotr Grzelak, podkreślał, że w trakcie zrzutu awaryjnego urząd konsultował się ze specjalistami, m.in.z politechniki.
- Nie ma zagrożenia życia w tych wodach. Na dzień dzisiejszy nie stwierdzono negatywnych efektów tej awarii oraz zrzutu ścieków - zaznaczał wiceprezydent.
Prezes SNG podkreślał natomiast, że zrzucone ścieki stanowiły 5 proc. zawartości rzeki Motławy.
- To zanieczyszczenie sporadyczne, które zawierało głównie materię organiczną. Analizy wykazują, że nie ma zagrożenia dla wód Bałtyku, a tym samym nie ma zagrożenia dla kąpielisk w Gdańsku i Sopocie - zapewnił.
Dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej UMG Sławomir Kiszkurno stwierdził z kolei, że na SNG nałożona zostanie kara za awarię, a konkretnie za nieodprowadzenie ścieków od mieszkańców. - Wysłaliśmy już pismo w tej sprawie. Czekamy teraz na stanowisko SNG - poinformował.
Podczas czwartkowej sesji radni zajęli się także projektami uchwał dotyczącymi miejscowych planów zagospodarowania.
Jeden z nich dotyczył terenu Polskiego Haka, rejonu ulicy tzw. Nowej Wałowej.
Obszar objęty planem miejscowym w większości zajmują dziś budynki poprzemysłowe. W części centralnej znajduje się skład węgla, w północnej - warsztaty oraz lądowisko dla śmigłowców, a w południowej powstaje zabudowa mieszkaniowo-usługowa. Przystąpienie do sporządzenia planu ma umożliwić zmianę sposobu przeprawy przez Motławę w ciągu projektowanej ulicy tzw. Nowej Wałowej. Pod Motławą ma powstać tunel dla samochodów i tramwajów - aby było to możliwe konieczne jest zarezerwowanie terenu pod pas technologiczny, czego nie przewiduje obowiązujący plan miejscowy. Ze względu na wycofywanie się zakładów produkcyjnych z tego terenu, w nowym dokumencie planuje się także dopuścić funkcję mieszkaniową w większym zakresie niż obecnie.
Kolejny plan dotyczył Oliwy, rejonu al. Grunwaldzkiej 533- 537.
Znajdują się tam zabudowania dawnej fabryki mydła (zajezdni tramwajowej), budynki mieszkalne (w tym jeden wpisany do wojewódzkiej ewidencji zabytków) oraz zieleń nieurządzona. Teren leży w granicach dwóch obszarów objętych ścisłą ochroną konserwatorską: układu urbanistycznego Starej Oliwy oraz zespołu zabudowań dawnej fabryki mydła. Właściciel nieruchomości planuje odbudowę zabytków, a także nową zabudowę, w której byłyby prowadzone usługi komercyjne i inne skierowane do lokalnej społeczności. Jego zamierzenia zostały wstępnie zaakceptowane przez Pomorskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Koncepcja zagospodarowania terenu uwzględnia historyczne znaczenie dawnej Zajezdni Tramwajów Konnych
- To bardzo wyczekiwany plan w Oliwie. Liczymy na to, że ten zapomniany teren odzyska dawny blask. Ma on szansę odżyć, a cały projekt - stać się nową wizytówką Gdańska - stwierdził radny PO, Mariusz Andrzejczak.