Debata miała pomóc młodym ludziom w ważnych zawodowych wyborach. Do dyskusji na Uniwersytecie Gdańskim 14 października zaproszono przedstawicieli trójmiejskich pracodawców: Natalię Bogdan, właścicielkę firmy Jobhouse, Marka Ostrowskiego, lidera i eksperta IT oraz Bartosza Trzesickiego, lidera i wychowawcę liderów, pracującego w firmie Thyssen Krupp.
- Dlaczego praca nie daje szczęścia? – w taki jednoznaczny sposób postawił, na samym początku rozmowy, problem prowadzący debatę dr Miłosz Wojtyna z Wydziału Filologicznego UG. Zaproponował, następnie, by porozmawiać o tym, co zrobić żeby praca miała sens.
Natalia Bogdan przypomniała, że jej firma prowadzi specjalne badania, które właśnie zajmują się problemem satysfakcji, czy też szczęścia w pracy. Ostatnio miała miejsce już piąta edycja tego badania.
- Na początku sytuacja była o tyle trudna, że kiedy mówiliśmy o pojęciu szczęścia w pracy to wiele osób próbowało to pojęcie w ogóle negować: „No, bo jak to? Szczęście i praca to w ogóle nie idzie w parze”. Teraz jest już trochę lepiej. Firmy zatrudniają wręcz tzw. happiness managerów, czyli osoby, które dbają o poczucie szczęścia w pracy – mówiła Natalia Bogdan. - Osobiście mam teorię, że szczęście w pracy oparte jest na trzech filarach. Pierwszy filar to jest to, żeby aby być szczęśliwi w pracy, musimy robić, co lubimy. Drugim filarem jest to, żebyśmy byli w tej pracy dobrzy, a trzecim jest to, żeby to, co dostajemy w zamiana za tę pracę było dla nas satysfakcjonujące. Celowo nie mówię tutaj o wynagrodzeniu, bo dla każdego z nas co innego jest ważne w pracy.
Badania potwierdzają to, że płaca jest jedynie jedną ze składowych tego, co daje nam szczęście w pracy. Inne ważne rzeczy to poczucie sensu wykonywanej pracy, możliwość rozwoju, robienie ciekawych projektów czy spotkanie ciekawych ludzi w pracy. Najczęściej brak satysfakcji z pracy – jak dodała Natalia Bogdan – wynika z tego, że któryś z powyższych warunków nie jest spełniony. Podała też przykład osób, z którymi ma kontakt, zarabiających nawet 1 mln zł rocznie, a które nie są szczęśliwe w pracy.
- Może jest tak, że praca nie jest tylko po to, żeby dawać na satysfakcję – rozpoczął z kolei swoją wypowiedź Marek Ostrowski. - Może być tak, że w krótkim okresie praca nie przyniesie nam satysfakcji, ani wielkich korzyści. Szczególnie młodzi ludzie muszą wziąć pod uwagę odroczoną gratyfikację. To jest coś, co bardziej mi chodzi po głowie. Możliwe, że trzeba przecierpieć, możliwe, że profity, satysfakcja przyjdą z czasem. W momencie, kiedy startowałem jako junior, nie odczuwałem wielkiej satysfakcji z pracy, mimo, że dostawałem za nią co miesiąc wynagrodzenie. Z czasem przyszła jakaś doskonałość w tym, co robię. Z czasem dopiero zbudowałem wokół siebie i renomę, i satysfakcję z tego, co robię.
O trochę innej koncepcji satysfakcjonującej pracy mówił Bartosz Trzesicki.
- Bazuję bardziej na dwóch filarach. Oczywiście musimy pracować, a jeżeli w dłuższym czasie nie daje nam to szczęścia, to coś jest nie tak. Szczęście dla mnie wiąże się z tematem zaangażowania i motywacji. I to nie chodzi o teorie Taylora czy Maslowa. Tu chodzi o wewnętrzną motywację. Najnowsze i poprzednie badania psychologiczne pokazują, że jesteśmy w stanie w organizacji wykreować taką sytuację, takie środowisko, żeby ta motywacja się pojawiła. Pytanie, co kogo motywuje. Natomiast bez wewnętrznej motywacji ciężko jest mówić o zaangażowaniu i szczęściu w pracy.
Bartosz Trzesicki uważa, że ważny jest element indywidualny, czyli „co mnie osobiście motywuje”. Tu ważny jest czas studiów, podczas którego powinno się – jak zaznaczył - szukać siebie, a nie pracy. Drugi element to organizacja. Duże korporacje mają tu wielką rolę do odegrania w wychowywaniu i edukowaniu młodych ludzi.
Czy współczesne szkoły, uczelnie odpowiadają na wyzwania współczesności i potrafią przygotować młodych ludzi do przyszłej pracy? Wielu młodych ludzi, kończąc studia nie do końca wie, co dalej w życiu robić. To jeden z kolejnych ważnych wątków w dyskusji.
- Teraz jest już trochę lepiej, bo przynajmniej gdzieś tam w założeniach pojawia się element doradztwa zawodowego. Już nawet na etapie wychowania przedszkolnego jest zalecenie, żeby dzieciakom pokazywać różne zawody – mówiła Natalia Bogdan. - Za naszych czasów czegoś takiego nie było, więc większość z nas wybierała najpierw ścieżkę edukacji, a później pracy. Trochę z przypadku, trochę z obserwacji naszych najbliższych, bo na przykład nasi rodzice byli lekarzami, no to był jedyny słuszny krok dla naszej dalszej edukacji i taką ścieżkę wybieraliśmy.
- Czy to musi być tak, że zaraz po studiach, czy po liceum młoda osoba powinna wiedzieć, co ma robić w swoim życiu? - pytał z kolei Marek Ostrowski. - Nie wiem, jak wy, ale ja przez dwadzieścia parę lat byłem szympansem. Nie wiedziałem nic o sobie, o życiu, o możliwościach. Doradztwo zawodowe – świetnie! Przedstawia możliwości. Daje szansę, żeby spróbować różnych rzeczy, czy otwiera oczy, ale też chyba trzeba trochę poeksperymentować. To wymaga odwagi. Dzięki Bogu, że ja nie skończyłem w karierze, którą zacząłem na samym początku. Szybko okazało się, że to nie jest to.
Przyzwolenie na eksperymentowanie jest zgodnym zdaniem uczestników debaty czymś ważnym na drodze zawodowej kariery.
- To jest normalne. Ja jestem z branży IT i mam osoby z finansów. Uważam, że duże organizacje dają duży potencjał. Można się wewnątrz organizacji przebranżowić. Widziałem to, sam pomagałem i ma to bardzo dobry skutek. Jeżeli ktoś z finansów chce przejść do IT, to musi być mega zmotywowany. On ma świadomość, że pewnie przejdzie na gorsze lub takie same warunki, ale będzie musiał w to dużo czasu włożyć i nie będzie miał takiej luksusowej sytuacji. To jest benefit i dla firmy, i dla tego pracownika, więc jak najbardziej takie rzeczy należy wspierać – dodał Bartosz Trzesicki.
Zobacz zapis całej debaty: