Prezydent Gdańska złożyła kwiaty pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców w towarzystwie bohaterów Solidarności. Obecny był Lech Wałęsa, pierwszy lider związku i główny sygnatariusz Porozumień Sierpniowych w Gdańsku. Był również jego zastępca ze strajku w 1980 r. Bogdan Lis. Kwiaty złożyli też Krzysztof Pusz, działacz antykomunistyczny i Basil Kerski, dyrektor Europejskiego Centrum Solidarności.
Lech Wałęsa zapytany o to, jak pamięta dzień 13 grudnia 1981 r. powiedział, że stara się nie pamiętać o smutnych rzeczach.
- Z perspektywy czasu możemy powiedzieć, że los nam dał dwa zadania. Pierwsze - roztrzaskać tamten zły porządek i tego dokonaliśmy i przekazaliśmy narodowi zwycięstwo, narodowi czyli demokracji. Okazało się, że ta demokracja nie jest tak dobrze przygotowana do pełnienia różnych zadań. Dzisiaj chcę powiedzieć to samo, co powiedziałem po wybudowaniu pomnika, że będziemy się tu spotykać, a szczególnie w czasach, kiedy trzeba będzie coś podjąć, coś zrobić, bo niszczymy nasze wielkie sukcesy - mówił przywódca Solidarności i słynnego strajku z sierpnia 1980 r. - I teraz jest taki czas, że chcę zaapelować do was. Musimy zmobilizować się. Musimy Polskę wprowadzić na właściwy rozwój. To, co się dzieje dzisiaj to jest skandal, ale ma to podłoże demokratyczne i stąd tak ciężko walczyć i tak ciężko zmieniać. Ja mimo swojego wieku zrobię wszystko, aby jak najszybciej te ekipę wyrzucić od władzy, bo ona niszczy nasz wielki dorobek. Proszę wszystkich, którzy się ze mną zgadzają - czuwajmy! Będzie taki moment, kiedy poproszę was, abyśmy wspólnie dokonali naprawy Rzeczpospolitej.
Dziennikarze prosili też o komentarz do ogłoszonego właśnie przez klub poselski PiS projektu nowelizacji ustawy o sądach. Odbierane jest to przez sędziów jako próba próba zakneblowania im ust i zastraszenia przez władzę, a w praktyce uciszenia tych sędziów, którzy domagają się ujawnienia list poparcia do KRS. PiS nie robi tego mimo wyroku Sądu Najwyższego. Za "nieposłuszeństwo" sędziom ma im grozić przeniesienie do innego miejsca pracy lub usunięcie z zawodu.
Lech Wałęsa zgodził się z opinią, że jest to stan wojenny w polskim sądownictwie.
- Nie możemy ani kroku ustąpić. Musimy zrobić wszystko, co tylko możliwe, aby nie pozwolić tej władzy tak lekceważyć trójpodziału władzy, tak lekceważyć sądownictwa, które jest podstawą naszej wolności - dodał Lech Wałęsa i zaapelował do sędziów. - Trzymajcie się i zastanówcie, jak mamy zabrać się tak na poważnie, aby tych ludzi odstawić od władzy.
- Smutna data, ale tym bardziej smutna, kiedy symbolicznie mamy dzisiaj stan wojenny w polskim sądownictwie - mówiła pod pomnikiem prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz. - Tym bardzie smutna data, że w 38. rocznicę wprowadzenia bardzo mrocznego czasu w Polsce, czasu, o którym - tak jak powiedział pan prezydent - nikt z nas wolałby już nie pamiętać. W tym roku obchodzimy wielkie rocznice: 31. rocznicę częściowo wolnych wyborów, 20-tą rocznicę bycia w NATO, 15-tą rocznicą bycia w UE - walka o te wszystkie ważne daty rozpoczęła się tutaj, w tym miejscu, gdzie stoimy. Kiedy my jako społeczeństwo, my jako część rządzących nami nie jest w stanie cieszyć się z tej wolności i z porządku demokratycznego, który świadomie przez polskich obywateli został wybrany, to mamy kłopot. I dlatego to jest smutna data, ale ja wierzę w polskie społeczeństwo, wierzę w Polki i Polaków, wierzę w siłę demokracji, wierzę w siłę karty wyborczej. Pamiętajmy, że przyszły rok to kolejne rozstrzygnięcia wyborcze i każdy z nas ma tę moc właśnie w karcie wyborczej.
Z krótkim apelem do Polaków wystąpił natomiast Bogdan Lis, działacz antykomunistyczny i sygnatariusz Porozumień Gdańskich w Sierpniu 1980 r.
- Nie dajmy się. PiS niszczy wszystkie te wartości, które stały u podstaw powstania Solidarności. Ci ludzie, którzy tutaj zginęli w 1970 r. też walczyli o te idee, ci którzy ginęli w czasie stanu wojennego, którzy siedzieli w więzieniach oni wszyscy walczyli o te idee i zasady, które dzisiaj PiS niszczy. Nie dajmy się - powiedział Bogdan Lis, który - jak wspomina - po wprowadzeniu stanu wojennego ukrywał się. Został aresztowany 1984 r.
- On się ukrywał, a mnie ukryto - przypomniał z kolei Lech Wałęsa, którego władze komunistyczne w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. zatrzymały i uwięziły w ośrodku w Arłamowie. Tam przetrzymywany był do listopada 1982 r.
Czytaj też: Grudzień '70 i Grudzień '81 - Gdańsk pamięta! Obchody przygotowane przez ECS i Miasto PROGRAM
Stan wojenny wprowadzony został w Polsce w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. Ogłosił tę decyzję ówczesny premier i I sekretarz PZPR gen. Wojciech Jaruzelski, stojący na czele specjalnie powołanej Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego. Według historyków i późniejszych orzeczeń sądowych decyzją ta złamano nawet konstytucję PRL. Była to siłowa próba zdławienia niezależnego od władzy komunistycznej ruchu Solidarności. Władzę przejęło wojsko, na ulice polskich miast wyjechały czołgi, a działacze niezależnego związku zostali uwięzieni bądź internowani w specjalnych ośrodkach odosobnienia. Granice państwa zostały zamknięte. W sumie w okresie obwiązywania dekretu o stanie wojennym (zniesiono go 22 lipca 1983) internowanych było ok. 10 tys. osób. Wprowadzono liczne ograniczenia praw obywatelskich m.in. zakaz zgromadzeń i godzinę milicyjną, a także kontrolę listów i rozmów telefonicznych. Zawieszono działalność organizacji, zamknięto wiele gazet i czasopism. W wyniku tłumienia protestów represji w czasie stanu wojennego i późniejszych działań władz PRL życie straciło ponad 100 osób. |