• Start
  • Wiadomości
  • 30 lat samorządności. Bogdan Oleszek: Cieszę się, że mogłem w tym uczestniczyć

30. rocznica odrodzenia samorządu terytorialnego. Bogdan Oleszek: Cieszę się, że mogłem w tym uczestniczyć

Bogdan Oleszek, obecnie radny klubu Wszystko Dla Gdańska, w latach 2001-2018, nieprzerwanie piastował stanowisko Przewodniczącego Rady Miasta Gdańska - był to najdłuższy staż od czasu upadku ustroju komunistycznego. Jak wspomina i ocenia pracę w gdańskim samorządzie na przestrzeni ostatnich dwóch dekad? Przeczytajcie!
08.05.2020
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Bogdan Oleszek w latach 2001-2018 piastował stanowisko Przewodniczącego Rady Miasta Gdańska
Bogdan Oleszek w latach 2001-2018 piastował stanowisko Przewodniczącego Rady Miasta Gdańska
Fot. Grzegorz Mehring / www.gdansk.pl

 

Przewodniczył Pan Radzie Miasta Gdańska nieprzerwanie przez 17 lat. Jak wspomina Pan ten czas?

BO: Pamiętam przede wszystkim te dobre momenty, m.in. wejście Polski do Unii Europejskiej. Nasze miasto od samego początku potrafiło i składało świetne wnioski o środki unijne. Dzięki temu staliśmy się liderem w pozyskiwaniu tych środków. To był bardzo fajny okres. Cieszę się, że mogłem pracować dla Miasta w czasie, gdy realizowano duże inwestycje miejskie. Po wejściu do UE, i dzięki jej dotacjom, wybudowano w Gdańsku m.in. stadion w Letnicy, tunel pod Martwą Wisłą i siedzibę Europejskiego Centrum Solidarności. Prawdziwą rewolucję przeszedł także tabor komunikacji miejskiej, wyremontowaliśmy i wybudowaliśmy nowe torowiska.

 

  Bierzcie sprawy w swoje ręce! Wspomnienia Jacka Starościaka w 30. rocznicę odrodzenia samorządu terytorialnego

 

Gdańsk bardzo się zmienił w ostatnich latach. Cieszę się, że mogłem w tym uczestniczyć.

Miasto, co prawda, zaczęło się wówczas także zadłużać, i pamiętam, jak opozycja grzmiała, że do miasta wprowadzony zostanie przez to Komisarz, ale do niczego takiego nie doszło. Za to w Gdańsku zaczęły być realizowane odważne i ważne inwestycje. Pamiętam takie o wartości np. 300 mln, gdzie na ich realizację 230 mln złotych dawała UE, a resztę musiało wyłożyć miasto. Dlatego warto było brać kredyty. Miasta, które były odważne i zadłużały się w tamtym czasie, mocno się rozwinęły.

 

Tak, symbolicznie, w 2010 roku rozpoczęto prace remontowe w ramach programu rewitalizacji Letnicy
Tak, symbolicznie, w 2010 roku rozpoczęto prace remontowe w ramach programu rewitalizacji Letnicy
Fot. Jerzy Pinkas / www.gdansk.pl

 

Jaką rolę w pozyskiwaniu przez Gdańsk unijnych środków odegrała Brema?

BO: Zanim weszliśmy do Unii Europejskiej, byliśmy już w bardzo dobrych, bliskich kontaktach z naszym miastem partnerskim - Bremą. Kiedy wiedzieliśmy, że nasz kraj będzie wchodził do Unii, staraliśmy się zawczasu zdobywać doświadczenia. W Bremie otworzyliśmy nasze gdańskie biuro, właśnie dzięki uprzejmości tamtych władz miejskich. Tam zostawiliśmy naszego przedstawiciela, który miał się wszystkiego nauczyć, a więc: jak napisać wniosek o dotację unijną, gdzie złożyć, jak należy aplikować, jak te wnioski powinny wyglądać, co powinny zawierać, itp. W ten sposób zbieraliśmy doświadczenia. I kiedy nadszedł maj 2004 roku, i staliśmy się członkiem Unii Europejskiej, to byliśmy już dosyć dobrze przygotowani. Pomysł z otwarciem tego biura u naszego niemieckiego partnera wyszedł od Pawła Adamowicza. Pamiętam, że na jego oficjalnym otwarciu pojawili się też przedstawiciele polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Zrobili nam karczemną awanturę o to, że nic nie wiedzieli o tej inicjatywie. My wyjaśnialiśmy, że to biuro powstało na szczeblu miejskim, samorządowym, a nie rządowym, właśnie w ramach współpracy z Bremą.

 

  Brema uczciła prezydenta Gdańska: "Reprezentował wartości demokratyczne"

 

Kolejne lata pokazały, że taki sposób przygotowania się, procentował w postaci przyznawanych kolejnych dotacji. Dzisiaj nasze kontakty partnerskie, i same partnerstwa, wyglądają nieco inaczej, ale nadal utrzymujemy dobre relacje.

 

Co uważa Pan za swój największy sukces?

BO: Trudno powiedzieć. Myślę, że wspólnie udało się zrealizować kilka fajnych projektów dla Miasta. Należy jednak zaznaczyć, że mieliśmy silnego prezydenta (Pawła Adamowicza - dop.red.). Myślę, że dzięki niemu większość inwestycji, różnych projektów udało się przeprowadzić w zasadzie w spokoju, bez skandali i większych awantur. Jako przewodniczący Rady Miasta starałem się zawsze równoważyć nastroje we wszystkich klubach. Do dzisiaj mam dobre kontakty z większością byłych już radnych, także opozycyjnych. Dzisiaj rola przewodniczącego RMG wydaje mi się trudniejsza - w Radzie Miasta jest coraz więcej polityki. Kiedyś było więcej samorządu.

 

W zasobach archiwalnych portalu Gdansk.pl można znaleźć wiele wspólnych zdjęć duetu: Paweł Adamowicz - prezydent Gdańska i Bogdan Oleszek - przewodniczący Rady Miasta Gdańska. Tę fotografię wykonano 1 września 2017 roku, podczas uroczystego otwarcia Przedszkola nr 83
W zasobach archiwalnych portalu Gdansk.pl można znaleźć wiele wspólnych zdjęć duetu: Paweł Adamowicz - prezydent Gdańska i Bogdan Oleszek - przewodniczący Rady Miasta Gdańska. Tę fotografię wykonano 1 września 2017 roku, podczas uroczystego otwarcia Przedszkola nr 83
Fot. Dominik Paszliński / www.gdansk.pl

 

Za Pana kadencji Rada Miasta Gdańska "otworzyła się" też na mieszkańców...

BO: Szukałem różnych pomysłów na to, aby pokazać tę Radę Miasta gdańszczanom, by przekonali się, że nie ma bariery pomiędzy nimi a przedstawicielami władzy samorządowej. Wprowadziłem m.in. dni otwarte Rady Miasta Gdańska i sesje dziecięce organizowane 1 czerwca. Wielu mieszkańców przychodziło na te dni otwarte, by móc spotkać się z radnymi, zgłosić i porozmawiać o jakichś ważnych dla nich sprawach. Byli też tacy, którzy przychodzili z sentymentu, by zobaczyć budynek, w którym kiedyś bawili się. W Nowym Ratuszu działał bowiem przed laty popularny klub "Żak".

Organizowaliśmy też Sylwestrowy Konkurs Butelkowy, a także koncerty dla mieszkańców w budynku Nowego Ratusza, m.in. z udziałem Cappelli Gedanensis, które cieszyły się ogromną popularnością. Zdarzało się, że mieszkańcy siedzieli nawet na schodach, by móc wysłuchać występu.

 

Czy to za Pana kadencji Rada Miasta przeniosła się z gmachu Urzędu Miejskiego do Nowego Ratusza?

BO: Zostałem przewodniczącym RMG w czasie, gdy Rada już przenosiła się z urzędu (z sali nr 107), przy ul. Nowe Ogrody do swojej obecnej siedziby, a więc do Nowego Ratusza, przy ul. Wały Jagiellońskie. Tutaj mieliśmy zupełnie inne, lepsze warunki do pracy. Zainstalowaliśmy system do elektronicznego głosowania, zamontowaliśmy kamery. Nagrania z nich przydawały się m.in., kiedy na sesje przychodzili tzw. narodowościowcy. Przeszkadzali, awanturowali się, zrywali sesje. Zdarzały się przepychanki z ochroniarzami. Te sprawy kończyły się w sądzie.

Pamiętam, że jak wzywałem w takich sytuacjach policję, to radiowozy zjeżdżały się ze wszystkich kierunków. Znajomi dzwonili wówczas do mnie i pytali, co się tam u nas dzieje, bo tyle policji wokół Ratusza...

 

Uroczystość nadania imienia Tadeusza Mazowieckiego rondu turbinowemu w Letnicy.
Na zdjęciu: Bogdan Oleszek Przewodniczący RMG, Aleksander Hall, Katarzyna Mazowiecka - wnuczka patrona i Prezydent Paweł Adamowicz
Uroczystość nadania imienia Tadeusza Mazowieckiego rondu turbinowemu w Letnicy. Na zdjęciu: Bogdan Oleszek Przewodniczący RMG, Aleksander Hall, Katarzyna Mazowiecka - wnuczka patrona i Prezydent Paweł Adamowicz
Fot. Grzegorz Mehring / www.gdansk.pl

 

Obecnie w Radzie Miasta Gdańska jest pan radnym klubu Wszystko Dla Gdańska. Przeszedł Pan do niego z szeregów Koalicji Obywatelskiej. Czy wcześniej, jako radny miejski, był pan także w innych klubach?

BO: Miejskim radnym zostałem w 1998 roku. Startowałem wówczas z list AWS. W 2001 roku, za namową Maćka Płażyńskiego, przeniosłem się do Platformy Obywatelskiej. Zresztą był to już czas, kiedy AWS rozpadał się. W tym samym roku zostałem wybrany na stanowisko przewodniczącego RMG. W PO byłem do kwietnia 2019 roku. Potem przeniosłem się do klubu, który założył Paweł Adamowicz, będącym stowarzyszeniem, nie politycznym.

 

Szukając w internecie informacji o gdańskiej Radzie Miasta z ostatnich trzech dekad, niewiele znalazłam tych sprzed 2000 roku. Wszelkie dane w wersji elektronicznej, w tym protokoły z sesji Rady Miasta Gdańska, które można dziś bez problemu znaleźć w sieci, pojawiły się wraz z rozpoczęciem pańskiej kadencji jako przewodniczącego RMG.

BO: To prawda. Zaczęliśmy nagrywać sesje i komisje RMG w 2002 roku. Wcześniej były jedynie odręcznie protokołowane. Muszę przyznać, że niektóre z tych nagrań przydawały się, najczęściej... dla prokuratury. Wspominałem już o "narodowościowcach", ale zdarzyła się też kiedyś sytuacja, że jeden z radnych, z klubu SLD, zagłosował na dwie ręce. Nakryłem go przypadkiem. Siedział w pierwszym rzędzie, a jego klubowa koleżanka, siedząca zazwyczaj obok, zgłosiła mi wcześniej, że będzie musiała szybciej opuścić posiedzenie. Już po jej wyjściu, w trakcie jednego z głosowań, zauważyłem w systemie, że "oddała głos". Sprawdziliśmy od razu nagranie, i okazało się, że to ten radny zagłosował podwójnie. Musieliśmy zgłosić sprawę do prokuratury. Pamiętam, że został prawomocnie skazany.

 

  Gdańsk w barwach i dźwiękach Europy - w sobotę obchodzimy Dzień Unii Europejskiej

 

Zdecydował się Pan także na pewną reorganizację pracy w trakcie sesji radnych. Na czym ona polegała?

BO: Wprowadziłem zmiany w dotychczasowych porządkach obrad: oświadczenia osobiste radnych przeniosłem z początku na koniec sesji.

 

Mogłoby się wydawać, że to niepozorna, niewiele wnosząca zmiana. Zmieniła jednak bardzo dużo.

BO: Oświadczenia były prawdziwą zmorą. Niemal każdy radny zabierał wówczas głos, w różnych kwestiach. A im bliżej było wyborów, tym było gorzej. Działo się tak głównie dlatego, że na początku każdej sesji na sali obrad zawsze pojawiali się dziennikarze. Niektórzy spędzali tam kilkadziesiąt minut, inni kilka godzin. Żaden dziennikarz nie przysłuchiwał się jednak sesji do samego końca. Kiedy przeniosłem więc punkt dotyczący oświadczeń osobistych na koniec posiedzenia, zdecydowanie się to uspokoiło. Mogliśmy za to merytorycznie pracować nad przygotowanymi uchwałami.

Pamiętam jednak takiego radnego, związanego wówczas z ZCHN, który lubił wygłaszać oświadczenia, nawet pod koniec posiedzenia. Kiedyś jedna z sesji kończyła się około godz. 22. Bardzo długo trwała. Na sali nie było już nikogo, poza mną, tym radnym i dyrektorem Biura Rady Miasta. Postanowił jednak wygłosić swoje bardzo długie oświadczenie. Nie mogłem wyjść, bo jako przewodniczący byłem zobowiązany zamknąć sesję. Mogłem to zrobić dopiero, kiedy zakończył swoje wystąpienie.

Pamiętam też radnego, który bardzo lubił zabierać głos na mównicy. Problem jednak był w tym, że często mówił nie na temat i nie można było oderwać go od tej mównicy. Ogłaszaliśmy więc przerwy, by móc to zakończyć, a on ciągle trzymał się tej mównicy, bo najwyraźniej bał się, że straci ten głos. Zajmowaliśmy się kiedyś kwestią reorganizacji Urzędu Miejskiego, a on wszedł na mównicę i zaczął opowiadać, jak on by to zorganizował. Później okazało się, że odczytywał treść swojej pracy magisterskiej.

 

Historyczna parada w maju 2014 roku w ramach Święta Miasta - na cześć króla Polski Kazimierza IV Jagiellończyka, który nadał Gdańskowi liczne przywileje. Na zdjęciu: Przewodniczący Rady Miasta Gdańska Bogdan Oleszek i ówczesna Radna Miasta Gdańska, a obecnie prezydent Gdańska - Aleksandra Dulkiewicz
Historyczna parada w maju 2014 roku w ramach Święta Miasta - na cześć króla Polski Kazimierza IV Jagiellończyka, który nadał Gdańskowi liczne przywileje. Na zdjęciu: Przewodniczący Rady Miasta Gdańska Bogdan Oleszek i ówczesna Radna Miasta Gdańska, a obecnie prezydent Gdańska - Aleksandra Dulkiewicz
Fot. Jerzy Pinkas / www.gdansk.pl

 

Przypomnijmy, że przez pierwsze trzy kadencje Rada Miasta Gdańska liczyła aż 60 radnych. Ich liczba, niemal o połowę, został zmniejszona na mocy ustawy o samorządzie. Dopiero od kadencji rozpoczynającej się w 2002 roku, do dzisiaj, RMG liczy 34 radnych.

BO: Wydawało nam się początkowo, że w tak zmniejszonym składzie nie będziemy w stanie pracować w kilku Komisjach. Było sporo obaw. Ale z czasem okazało się, że można skutecznie pracować także przy mniejszej liczbie radnych.

 

Od 2002 roku to mieszkańcy, w wyborach powszechnych, wybierają prezydenta Gdańska. Wcześniej robiła to Rada Miasta...

BO: Tak. Paweł Adamowicz został wybrany na prezydenta Gdańska w trakcie mojej pierwszej kadencji jako radnego. Odbyło się to wówczas na sali obrad. Dopiero kiedy zmniejszono liczbę radnych w Radach Miast, wprowadzono także wybory powszechne, samorządowe na urząd Prezydenta Miasta. Uważam, że to dużo lepsze rozwiązanie, ponieważ, kiedy Rada Miasta go wybierała, to prezydent był wówczas trochę uzależniony od radnych. Pamiętam, że nawet kilka razy chcieli go odwoływać, bo nie zrobił czegoś po ich myśli. Była taka kadencja, kiedy złożono aż 6 wniosków o jego odwołanie, średnio co pół roku jeden, bo częściej nie można było. Prezydent był ich swoistym zakładnikiem. Dobrze, że to się zmieniło.

TV

Mieszkańcy włączają się w rewitalizację Biskupiej Górki