Spotkanie w audytorium ECS w ramach cyklu rocznicowego Międzynarodowe Forum Obywatelskie prowadził Basil Kerski, dyrektor ECS: - Poprosiliśmy osoby, które budowały naszą demokrację w ostatnich 30 latach, w różnych rolach, o krótką refleksję. To wyjątkowy moment, tak wielka część Polaków urodziła się już po 1989 r. Dlaczego te nie w pełni wolne wybory powinny być świętem narodowym?
Głos zabrali:
- Bogdan Lis - uczestnik Wydarzeń Grudniowych, działacz “Solidarności” (organizował struktury podziemne „S” Regionu Gdańskiego), uczestnik Okrągłego Stołu, senator I kadencji, później poseł, członek rady programowej ECS
- Władysław Frasyniuk - działacz Solidarności (przewodniczący zarządu Regionu Dolny Śląsk), były przewodniczący Unii Wolności i Partii Demokratycznej, poseł na Sejm pierwszych trzech kadencji, członek rady programowej ECS
- Grażyna Staniszewska - od 1980 r. w zarządzie Solidarności Regionu Podbeskidzie, była też szefową podziemnych struktur regionu, uczestniczka Okrągłego Stołu - jedyna kobieta, posłanka m.in I kadencji Sejmu, senator
- Zbigniew Janas - działacz Solidarności (był w Komisji Krajowej), poseł m.in. I kadencji, zasiadał w zarządzie Fundacji im. Stefana Batorego, współtwórca podziemnej polsko-czechosłowackiej Solidarności
- Henryk Wujec - działacz Solidarności, zasiadał we władzach krajowych i regionu mazowieckiego związku, uczestnik obrad Okrągłego Stołu, poseł na Sejm m.in. I kadencji, były wiceminister rolnictwa, w latach 2010–2015 doradca prezydenta RP ds. społecznych.
- Ludwika Wujec - działaczka „Solidarności”, pracowała w Agencji Prasowej „Solidarność”, pisała także w podziemnym Tygodniku Mazowsze, była asystentką Tadeusza Mazowieckiego w czasie obrad Okrągłego Stołu
- Małgorzata Niezabitowska - dziennikarka, reporterka Tygodnika Solidarność, dokumentowała stan wojenny, rzeczniczka prasowa rządu Tadeusza Mazowieckiego w latach 1989-1991, pisarka i scenarzystka teatralna.
Ludwika Wujec: - Padło już tutaj taki wiele mądrych słów na ten temat, że ja nie odpowiem na to pytanie. Chciałam przypomnieć, że ponad 100 osób z Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego (Sejmu po Okrągłym Stole - red.), już od nas odeszło. Przypomnę kilka symbolicznych nazwisk: Bronisław Geremek (przewodniczył Komitetowi Obywatelskiemu przy Okrągłym Stole), Tadeusz Mazowiecki (swoimi negocjacjami doprowadził nas do Okrągłego Stołu, pierwszy premier), Jacek Kuroń (w walce o sprawiedliwą i demokratyczną Polskę 9 lat przesiedział w więzieniach), Olga Krzyżanowska (wicemarszałkini Sejmu) i Zofia Kuratowska (wicemarszałek Senatu), Andrzej Stelmachowski (marszałek Senatu), a także człowiek wybrany “z tej drugiej strony” - marszałek Sejmu Mikołaj Kozakiewicz. Podziękujmy im przez chwilę.
Grażyna Staniszewska: - Z Okrągłego Stołu zapamiętałam, że trzeba było być czujnym, po 3-4 godzin spania przez całe dwa miesiące, pełne napięcie, by maksymalnie wykorzystać ten moment i moment każdej transmisji w TV, by dać znać w ten sposób, że istniejemy, że warto poderwać się i coś sensownego z tym zrobić. Byłam na 100 proc. przekonana, że po maksymalnie pół roku po Okrągłym Stole to się skończy obozami internowania, po wyborach myślałam tak samo - za pół roku koniec. Warto było, mimo braku zaufania do tej drugie strony, prawdziwa rozmowa i zgoda na ustępstwa zaczynała się powoli, stopniowo.
Dziś też nie możemy sobie pozwolić na emeryturę. Mamy taki psi obowiązek reagowania do końca życia, pilnować wartości pierwszej Solidarności, rozmawiać z przeciwnikami, troszczyć się nie tylko o własny kraj, UE, ale i sąsiadów UE.
Małgorzata Niezabitowska: - Zwracam się z apelem, byśmy analizując te 30 lat naszej demokracji, uświadamiali sobie punkt wyjścia, uświadamiali sobie tę grubą linię, którą Tadeusz Mazowiecki wyznaczył, gdy mówił, że rząd który tworzy, nie ponosi odpowiedzialności za hipotekę, którą odziedziczył. “Przeszłość odgradzamy grubą linią, odpowiadać będziemy tylko za to, co robimy by wydobyć Polskę z ogromnego załamania” - mówił wtedy. Bo tak było, pamiętam słowa pewnego działacza komunistycznego: “Gospodarka jest w śmierci klinicznej, wolimy by Solidarność była jej grabarzem”. My planowaliśmy oczywiście uzdrowienie, ale tak było.
Pamiętajmy, a zwłaszcza uczmy młode pokolenie o tej historii. Pamięć jest bardzo słaba, dlatego tak często spotykam się z młodzieżą w ECS: nie uczymy jej o Solidarności, stanie wojennym, nie uczymy nowoczesnego, otwartego patriotyzmu i postaw obywatelskich, a wtedy można ludźmi manipulować i mówić im, że kraj cztery temu był w runie. Był, ale 30 lat temu, podnieśliśmy go z tego stanu wspólnie. Bądźmy krytyczni wobec ostatnich 30 lat, ale bądźmy dumni z tego, czego dokonaliśmy!
Zbigniew Janas: - Jesteśmy dziś w strasznie trudnej sytuacji, my opowiadamy tutaj o historii sprzed 30 lat, a ona się dzieje teraz w Warszawie, to tam się waży, czy pan poseł Sasin zostaje wicepremierem.
Kiedy w 1998 roku byłem w USA, rozmawialiśmy o inicjatywie jednego z tamtejszych uniwersytetów, by w 10 jubileusz obrad Okrągłego Stołu, zorganizować tam konferencję dla narodów w konflikcie, które nie potrafią rozmawiać ze sobą, żeby dowiedziały się, jak rozmawialiśmy w Polsce w 1989 r.. Amerykanie chcieli pokazać, że można to zrobić i poznać warunki jakie muszą być spełnione, by doszło do przełomu jak w Polsce. Świat potrafił to docenić, u nas niekoniecznie wszyscy. W tym samym miejscu spotkałem Ryszarda Kapuścińskiego, powiedział wtedy słowa, które zapadły mi w pamięć: “Dla mnie, który widział rewolucję wojny, rewolucja polska to była pierwsza w historii rewolucja negocjowana, miała wszystkie jej aspekty, poza jednym - nie rżnęliśmy się”.
Mówmy o tym młodzieży, bo mamy z czego być dumni.
Henryk Wujec: - Wszyscy ciężko pracowaliśmy na ten wielki sukces. Pamiętam, gdy 2 kwietnia 1979 roku, gdy jeszcze nie było Solidarności, Lech Wałęsa, Jacek Kuroń, Anna Walentynowicz przyjechali na naszą rocznicę ślubu. To było moje pierwsze poznanie z ludźmi wolnych związków zawodowych, które zaowocowało zaproszenie rok później grupy intelektualistów z Tadeuszem Mazowieckim i Bronisławem Geremkiem do Stoczni Gdańskiej, by pomogli w negocjacjach podczas strajku
Także w 1979 rok, tutaj, pod bramą stoczni odbyła się rocznica Wydarzeń Grudnia`70, przez funkcjonariuszy SB przedarł się tu między innymi Lech Wałęsa i wygłosił przemówienie: “Tu musi za rok stanąć pomnik, jeśli się nie uda, usypiemy go z kamieni”. I pomnik stanął w ciągu roku. Często z takich wydarzeń składał się ten cały wysiłek od 1976 roku, od Komitetu Obrony Robotników. Jaki jest nasz wynalazek, główny postulat Solidarności? Że to wolne związki zawodowe rozsadzą komunę od środka, Nobel za to się nam należy!
Ta praca została co prawda przerwana stanem wojennym, ale Jaruzelski przegrał stan wojenny, tak samo przegrają ci, którzy teraz wprowadzają do naszej rzeczywistości elementy PRL-owskie. Choć mamy już swoje lata, nie będziemy szczędzić wysiłków, doprowadzimy do tego, że ten powiew wolności, który teraz czujemy tu w Gdańsku na spotkaniach samorządowców, pójdzie dalej.
Bogdan Lis: - Dla mnie 4 czerwca to granica między dwoma światami: odchodzącym pełnym represji i tym nowym, o którym jeszcze nie wiedziałem jak będzie wyglądał, ale dawał szansę.
W 1970 roku pierwszy raz spotkałem śmierć na ulicach Gdańska. Śmierć bezosobową u tych, którzy zginęli, dotkliwą w oczach rannych, którym nikt nie pomagał, bo nie było jak. To musiało budzić nienawiść do systemu.
Później Solidarność, stan wojenny, znów więzienia, śmierć i nienawiść do naszych przeciwników, byliśmy bezsilni, bez czołgów i karabinów.
Założenie było takie, że nie prowadzimy ludzi na śmierć, działamy bez przemocy, ale to też był powód bezsilność, która rodziła nienawiść. Gdy dostaliśmy szansę, by meblować polski dom, schowaliśmy tę nienawiść głęboko i zaczęliśmy pracować nad budową podwalin pod nową Polskę
Tadeusz Mazowiecki powiedział: “Polska będzie inna, gdy będziemy tego chcieli”. Cały pierwszy parlament nad tym pracował, niezależnie od listy, wszystko trzeba było zmienić, budowaliśmy Polskę dla wszystkich. Dlatego gdy straciliśmy władzę, a rządy objął nasz niegdysiejszy przeciwniki, nie próbował tego zmieniać. Bo ty była wspólna Polska, warto o tym dziś pamiętać, gdy mamy problemy. Może je przezwyciężyć zwykła kartka wyborcza.
Władysław Frasyniuk: - Nic się nie zmieniło. W 1980 rok stałem na ulicy, po 13 grudnia także, w 1989 też. I teraz także stoję i wciąż krzyczę to samo: wolność, równość, demokracja - nic się nie zmieniło. Dodaję jeszcze konstytucja. 4 czerwca to niezwykle ważna, radosna data. Do nie w pełni wolnych wyborów poszli wolni ludzie, a nie postkomuniści i niewolnicy. Wolnymi ludźmi pozostaliśmy przez wszystkie kolejne wybory. Wolność oznacza szacunek dla drugiego człowieka, niezależnie od tego na kogo głosujemy. Ta wolność to największy nasz dorobek. A co dziś w rocznicę się dzieje? Rząd nie zajmuje się świętem wolnych obywateli, obraźliwie sie zachowuje się wobec wolnych obywateli, bo obraźliwie zachował się wobec jednego z nich prezydenta miasta Gdańska.
Trwa rekonstrukcja rządu, ale najważniejsze jest, czy KGHM to sfera wpływu Ziobry czy Morawieckiego, to zarąbiście trudne działanie. Dziś wartości mierzą się w ten sposób: za trzy rady nadzorcze, mogę być chrześcijańskim narodowcem lub wolnym demokratą.
Demokracja i państwo prawa - to jest nam potrzebne. 4 czerwca to ma być radosne święto, nie kombatantów, ale wszystkich szukających nadziei. Złóżmy znów ręce w znak wiktorii i krzyknijmy “My wolni ludzie!”. Choć tu Kwaśniewski, kiedy ja siedziałem w więzieniu, ty uczyłeś się angielskiego, dlatego krzyknij teraz to samo po angielsku.
Władysław Frasyniuk zachęcał zebranych w audytorium i poza nim (tłumy słuchały wystąpień takżę w ogrodzie zimowym i przed budynkiem ECS), do podjęcia okrzyku.
- Jestem przekonany, że nawet w Chinach to usłyszeli: Gdańsk miastem wolności - czujecie to państwo? - zakończył spotkanie Basil Kerski.
Czytaj także:
Proklamacja Deklaracji Wolności i Solidarności oraz odśpiewanie hymnu narodowego. TREŚĆ DEKLARACJI