Zima 1993 roku, dokładnie 14 stycznia, bardzo wczesne godziny poranne, niedaleko niemieckiej wyspy Rugia. W przewożący samochody ciężarowe i towarowe wagony kolejowe prom o swojsko brzmiącej nazwie „Jan Heweliusz” (należy do Polskich Linii Oceanicznych z siedzibą w Gdyni), który wypłynął z portu w Świnoujściu w kierunku szwedzkiego Ystad, uderza tornado.
W wyniku starcia z żywiołem, prom obraca się do góry dnem, dokładnie o godz. 5.12. Ginie 55 osób - wśród nich są marynarze (20) i pasażerowie (35) - głównie kierowcy tirów, obywatele Polski, Szwecji, Węgier, Jugosławii, Austrii, Czech i Norwegii.
- Tej nocy niebo chciało połączyć się z morzem - mówili po katastrofie „Jana Heweliusza” ocalali członkowie załogi. Nie jest ich wielu, przeżyło zaledwie dziewięciu ludzi. Ciał niektórych ofiar do dziś nie odnaleziono.
Huragan, który wówczas szalał na Bałtyku, wiał z prędkością 180 km/h. Fale osiągały 6 metrów wysokości, do tego widoczność była ograniczona do kilku metrów. Jednostka, która w toku późniejszego dochodzenia zdaniem Odwoławczej Izby Morskiej w Gdańsku (z siedzibą w Gdyni) była w złym stanie technicznym, nie mogła wytrzymać starcia z żywiołem. Mimo to, kapitan Andrzej Ułasiewicz, do końca pozostawał na mostku. I wraz z innymi zginął.
Wrak noszącego imię gdańskiego astronoma promu do dziś spoczywa w miejscu zatonięcia. Cześć zmarłym co roku jest oddawana w Szczecinie i Gdyni, po raz kolejny pamięć o tamtym wydarzeniu uczci także nasze miasto.
25. rocznicę jednej z największych tragedii morskich w powojennej historii polskiej floty handlowej postanowiło uczcić Narodowe Muzeum Morskie w Gdańsku. Dwa dni przed rocznicą zatonięcia promu „Jan Heweliusz”, a także dla uczczenia 50. rocznicy powstania polskiej żeglugi promowej, muzeum zaprasza na wernisaż wystawy poświęconej promom pasażerskim, samochodowym i kolejowym, które wyruszały i nadal wyruszają z polskich portów.
- Katastrofa „Jana Heweliusza” to wielki dramat, o którym pamiętamy nie tylko w związku ze styczniową rocznicą zatonięcia jednostki - podkreśla dr inż. Jerzy Litwin, dyrektor NMM, który zaprasza na wernisaż wystawy „Bałtycka autostrada”. Jak mówi, w ten sposób nie tylko pragnie uczcić tę rocznicę, ale także przedstawić kompendium historii żeglugi promowej w naszym kraju. - Wystawa ma oczywiście przypominać o tej tragedii, o której zapomnieć nie wolno, ale też pokazać, że polskie przewozy promowe rozwijają się, a flota jest coraz bardziej nowoczesna.
Wystawa będzie prezentowana w siedzibie głównej NMM, w Spichlerzach na Ołowiance (Gdańsk, ul. Ołowianka 9-13). Na 18. tablicach przedstawionych zostanie prawie 60 promów, które od 1945 roku kursowały i nadal kursują z Gdańska, Gdyni i Świnoujścia, głównie do portów szwedzkich. Oprócz tego zaprezentowany zostanie model promu „Jan Heweliusz”, oryginalne koło ratunkowe z tego promu oraz gwasz (obraz malowany specjalnymi farbami) autorstwa Grzegorza Nawrockiego, przedstawiający moment katastrofy.
Wernisaż wystawy „Bałtycka autostrada” odbędzie się w piątek, 12 stycznia, o godz. 15.00. Ekspozycję będzie można oglądać codziennie, z wyjątkiem poniedziałków, w godz. 10.00-15.00. Na wernisaż wstęp wolny, w pozostałe dni obowiązują bilety w cenie: normalny 8 zł, ulgowy 5 zł.