• Start
  • Wiadomości
  • 200 lat dla pana Kazimierza Antoniaka! Poznaj gdańskiego stulatka

200 lat dla pana Kazimierza Antoniaka! Poznaj gdańskiego stulatka

Kazimierz Antoniak większość swojego stuletniego już życia spędził w Gdańsku. Być może, gdyby nie tragiczny wypadek, który całkowicie zmienił jego życie na starcie, nigdy by tutaj nie przyjechał.
03.02.2020
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Gdańszczanin Kazimierz Antoniak skończył 100 lat 2 lutego 2020 r.
Gdańszczanin Kazimierz Antoniak skończył 100 lat 2 lutego 2020 r.
www.gdansk.pl

 

Kazimierz Antoniak urodził się 2 lutego 1920 r. w Siemiatyczach na Podlasiu w rodzinie robotniczej, jako jedno z ośmiorga dzieci. Ukończył siedmioletnią szkołę podstawową, a później zdobył dwa zawody: piekarza oraz fryzjera. 

Kiedy nocą, 11 września 1939 roku armia niemiecka rozpoczęła natarcie na Siemiatycze, pracował na nocnej zmianie w piekarni, w którą trafił jeden z pierwszych pocisków ostrzału artyleryjskiego.

- Pocisk rozerwał się tuż przy mnie. Pamiętam, że smarowałem wtedy blaszkę na chleb. Straciłem prawą rękę - wspomina Kazimierz Antoniak. - To był koniec mojej roboty.

Zanim to jednak nastąpiło, nadal pracował w tej samej piekarni, którą w czasie okupacji przejął pewien Niemiec. Asystent wyrabiał ciasto za pana Kazimierza, a piekarz mówił, jak ma to robić, pensję dzielili na pół. Pozbawiony zawodu przez niepełnosprawność, na początku się załamał.

- Miałem kilkuletnią przerwę w życiu, zanim się pozbierałem. Wiedziałem, że muszę zmienić zawód - przyznaje stulatek. - Powoli, przez pół roku nauczyłem się pisać lewą ręką, skończyłem ósmą i dziewiątą klasę.

Poszło mu tak dobrze, że wkrótce po wojnie ukończył kurs kreślarza rysunków technicznych, a później przez lata, w wolnych chwilach, chętnie rysował ołówkiem portrety i karykatury. Z pamięci naszkicował m.in. Marię Skłodowską-Curie czy też Karola Marksa i Józefa Stalina (jako interesujących modeli); portretował też znajomych, nieznajomych i samego siebie. Do dziś zachowała się cała kolekcja tych prac.

 

Choć osobą leworęczną jest z konieczności, Kazimierz Antoniak doskonale radził sobie z rysowaniem i namiętnie się tym zajmował w wolnych chwilach
Choć osobą leworęczną jest z konieczności, Kazimierz Antoniak doskonale radził sobie z rysowaniem i w wolnych chwilach namiętnie szkicował portrety
www.gdansk.pl

 

Po ukończeniu kursu kreślarskiego otrzymał skierowanie do pracy w Zjednoczeniu Transportu Drogowego i Lotniczego w Świdnicy (na Dolnym Śląsku), gdzie poznał swoją żonę Halinę. A później, w tym samym mieście w Prezydium Miejskiej Rady Narodowej (instytucja odpowiadająca z grubsza dzisiejszemu urzędowi miasta - red.), pracował w dziale handlowym. W tym czasie dokończył również naukę w szkole podstawowej w dziesiątej, ostatniej w ówczesnym cyklu, klasie.

- Do Gdańska przeprowadziliśmy się w 1953 roku. Żona chorowała na serce, mówiono, że nadmorski jod dobrze jej zrobi. Tutaj już urodziła się nasza jedyna córka Ewa, a ja zaocznie zdałem maturę - tłumaczy Kazimierz Antoniak. 

Oboje małżonkowie byli urzędnikami. Pan Kazimierz - w Miejskiej Komisji Planowania Gospodarczego w Gdańsku, gdzie aż do emerytury zajmował się opracowywaniem statystyk dotyczących handlu (np. zbierając dane dotyczące rynkowych cen towarów) na potrzeby Głównego Urzędu Statystycznego; pani Halina miała posadę w gdańskim Prezydium Miejskiej Rady Narodowej. 

- Żona w końcu nie zmarła wcale na serce, lecz na nowotwór, w 1977 roku. Miała 57 lat, od tego czasu jestem wdowcem - mówi stulatek.

 

Garść zdjęć ze stuletniego życia, więcej jest w albumie rodzinnym
Garść zdjęć ze stuletniego życia, więcej jest w albumie rodzinnym
www.gdansk.pl

 

Jubilat od lat mieszka z jednym ze swoich wnuków, Rafałem Karlssonem i jego żoną Katarzyną, na Osiedlu Wejhera.

- Ja mieszkam z dziadkiem od urodzenia - podkreśla Rafał Karlsson i przytacza “niezłą historię” z początków pobytu seniora rodziny w Gdańsku, którą opowiadał mu pan Kazimierz. Na początku małżeństwo nie mieszkało razem, pani Halina jako pierwsza znalazła pracę w Gdańsku i pokój do zamieszkania, jej mąż nie bardzo miał gdzie mieszkać.

- Dziadek dostał w przydziale od kwaterunku pokój w fatalnym stanie: “z robaczkami”, w suterenie. Postanowił, że się tam nie wprowadzi i zamieszkał… w urzędzie - mówi Rafał Karlsson. - Nikt o tym nie wiedział. Dziadek po pracy zamykał biuro, oddawał portierowi klucz i wychodził. Obchodził budynek dookoła, wchodził przez uchylone wcześniej okno. Rano wyskakiwał tą samą drogą i wracał do pracy. 

Trwało to trzy miesiące, aż w końcu małżeństwo otrzymało mieszkanie na jednym z nowo budowanych osiedli w Gdańsku.

POSŁUCHAJ KAZIMIERZA ANTONIAKA

 

Rafał Karlsson podkreśla, że Kazimierz Antoniak był bardzo aktywny do późnych lat życia.

- Jeszcze do osiemdziesiątki piekł nam wspaniałe ciasta, pasjami rozwiązywał łamigłówki matematyczne i zadania z fizyki, żeby utrzymać głowę w formie - wspomina wnuk bohatera. - Pięć lat temu nogi odmówiły mu posłuszeństwa i od tego czasu siedzi w domu. Nie jest w stanie sam wejść na trzecie piętro, gdzie mieszkamy, a w budynku nie ma windy. Chcieliśmy go z bratem znosić na spacery w wózku, ale dziadkowi duma na to nie pozwala, mówi: “nie, jeszcze mnie ktoś na wózku zobaczy”.

Do uwięzienia w domu jubilat podchodzi ze spokojem i rezygnacją: - Mam kota, a stary telewizor gra, to się go ogląda. Nie bardzo słyszę, ale obrazki przynajmniej widzę. Spacery robię z kuchni do pokoju. Pisać i rysować już nie mogę, ręka już nie tak działa, do czytania wzrok za słaby... nic ciekawego właściwie nie robię. 

Na imprezie urodzinowej, która odbyła się dokładnie w setne urodziny pana Kazimierza, w spokojnym na co dzień mieszkaniu było bardzo gwarno. Przyjechało kilkanaścioro gości, także z Niemiec, Belgii i Holandii - najbliżsi ze wszystkich pokoleń rodziny. Kazimierz Antoniak dochował się pięciorga wnucząt: Rafała, Aleksandry, Krzysztofa, Adama i nieżyjącej już Mai. Grono prawnucząt reprezentują: Patryk i Agata.

W dzień po imprezie rodzinnej, życzenia w imieniu prezydent Gdańska Aleksandry Dulkiewicz złożył jubilatowi jej zastępca Piotr Kowalczuk: - Proszę się dzielnie trzymać i dążyć do dwustu lat - powiedział i przekazał Kazimierzowi Antoniakowi bukiet kwiatów, list gratulacyjny, ciepły koc, butelkę szampana i tort. 

A jaka jest recepta na długowieczność kolejnego gdańskiego stulatka?

- Nigdy nie chorowałem ani jako dziecko, ani jako dorosły, nie paliłem papierosów - wylicza stulatek. - A recepta? Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Jakoś dożyłem tych stu i zaczynam dwusetne lata - uśmiecha się Kazimierz Antoniak.

 

STULETNIE STATYSTYKI 

Aktualnie w Gdańsku mieszka 48 osób, które ukończyły sto lat (mają lat 100 lub więcej), wśród nich jest 39 pań i dziewięciu panów.

Najstarsza jest gdańszczanka, która we wrześniu 2019 r. ukończyła 107 lat (!), a po niej gdańszczanin, który w grudniu ubiegłego roku ukończył 105 lat (!).

 

 

TV

Po Wielkanocy zacznie jeździć autobus na wodór