• Start
  • Wiadomości
  • 15 grudnia 1970. Komitet płonie, komuniści strzelają do gdańszczan

15 grudnia 1970. Komitet płonie, komuniści strzelają do gdańszczan

Wtorek, 15 grudnia 1970 roku, był dla Gdańska tragiczny. Dzień wcześniej stoczniowcy w proteście przeciwko podwyżkom cen żywności przerwali pracę i wyszli na ulice. Komuniści uznali to za przejaw kontrrewolucji, zdecydowali się na użycie broni. Uruchomili spiralę wydarzeń, które 10 lat później doprowadziły do powstania Solidarności.
15.12.2019
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Autorem tego słynnego zdjęcia był Edmund Pepliński, fotograf, który prowadził swój zakład przy Długim Targu. To postać niezwykle zasłużona dla pamięci o Grudniu 1970 r. Dwa dni później, z okna swojego mieszkania przy ul. Świętojańskiej 66 w Gdyni, Edmund Pepliński zrobił najważniejsze zdjęcie Grudnia - manifestantów niosących ciało zastrzelonego 18-latka, Zbyszka Godlewskiego
Autorem tego słynnego zdjęcia był Edmund Pepliński, fotograf, który prowadził swój zakład przy Długim Targu. To postać niezwykle zasłużona dla pamięci o Grudniu 1970 r. Dwa dni później, z okna swojego mieszkania przy ul. Świętojańskiej 66 w Gdyni, Edmund Pepliński zrobił najważniejsze zdjęcie Grudnia - manifestantów niosących ciało zastrzelonego 18-latka, Zbyszka Godlewskiego
Edmund Pepliński/ECS

 

Symbolem tamtego dnia stał się widok płonącej siedziby Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Gdańsku. Pożar zaczął się około godz. 9.50 i był wynikiem celowego podpalenia przez uczestników protestu. Wewnątrz znajdowali się liczni pracownicy i funkcjonariusze partyjni, 160 żołnierzy Wojsk Obrony Wewnętrznej, a także stoczniowcy, którzy zdążyli wedrzeć się do środka. Akcję ratunkową utrudniał 10-tysięczny tłum stojących wokół uczestników protestu i gapiów. Osoby uwięzione w gmachu musiała ochraniać milicja, ale i tak stoczniowcy wzięli jeńców. Dwóch milicjantów zostało w środku - zapewne zginęliby w pożarze, gdyby do akcji nie kroczyły wozy opancerzone 7 Dywizji Obrony Wybrzeża, pod naporem których tłum musiał ustąpić.

Problem polegał na tym, że władze komunistyczne od początku nie były zainteresowane podjęciem negocjacji z protestującymi. Już w poniedziałek, 14 grudnia, stoczniowcy zażądali cofnięcia podwyżek cen żywności - od dyrektora Stoczni Gdańskiej, Stanisława Żaczka usłyszeli zgodnie z prawdą, że nie jest on kompetentny, by podejmować takie decyzje. Wobec tego tuż po godz. 11 uczestnicy protestu poszli przez miasto, pod budynek KW PZPR, by swoje żądania przedstawić najwyższym władzom partyjnym w województwie. Tam okazało się, że I sekretarz KW PZPR, Alojzy Karkoszka, jest akurat w Warszawie, na obradach VI Plenum KC PZPR. Przed budynek komitetu zajechał milicyjny radiowóz, by przy pomocy aparatury nagłaśniającej mógł przemówić do zgromadzonych Zenon Jundziłł, sekretarz ds. organizacyjnych KW PZPR w Gdańsku. Jedyne co miał do powiedzenia, to apel o powrót do pracy. Na jego słowa odpowiedziały gwizdy. Chwilę później demonstranci opanowali radiowóz, przez megafony ogłosili wiec przed KW PZPR na godz. 16 i strajk powszechny na 15 grudnia. 

Milicja próbowała uniemożliwić działania zbuntowanych robotników. Sytuacja była coraz bardziej napięta, tuż po godz. 15. demonstranci wdarli się do siedziby Radia Gdańsk we Wrzeszczu. Chcieli skorzystać ze sprzętu rozgłośni, by przedstawić słuchaczom swoje żądania. Nie udało się, ponieważ lojalni wobec komunistów pracownicy Radia Gdańsk zdążyli wyłączyć aparaturę.

Krótko przed godz. 16 przy wiadukcie Błędnik doszło do pierwszego starcia. Na milicyjną blokadę posypały się kamienie, brane przez robotników z torowiska. 

 

Widok płonącego gmachu KW PZPR z perspektywy ówczesnej Komendy Miejskiej MO (obecnie Komenda Miejska Policji przy ul. Długie Ogrody)
Widok płonącego gmachu KW PZPR z perspektywy ówczesnej Komendy Miejskiej MO (obecnie Komenda Miejska Policji przy ul. Długie Ogrody)
Archiwum ECS

 

Tymczasem w mieście - we Wrzeszczu i w Śródmieściu - do późnych godzin wieczornych trwała eskalacja konfliktu. Demonstranci na Targu Drzewnym pod Dom Prasy, wznosili okrzyki: „chleba”, „prasa kłamie”. Kamieniami wybito szyby w oknach. Protestujący blokowali ruch samochodów, okupowali budynki publiczne, zdemolowali wnętrze dworca PKP Gdańsk Główny. Próbowano sparaliżować ruch pociągów poprzez rzucanie płyt chodnikowych na tory kolejowe. Nastąpiła pierwsza próba podłożenia ognia pod gmach KW PZPR. W mieście płonęły samochody. Demolowano, rabowano i podpalano sklepy, a nawet lokale gastronomiczne.

O godz. 19 w gdańskiej telewizji wystąpił przewodniczący Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej Tadeusz Bejm, który zaapelował o rozsądek i rozwagę.

Po godz. 22 do Gdańska przyjechali z Warszawy wysocy rangą funkcjonariusze partyjni i oficerowie, których zadaniem była pacyfikacja miasta. W stolicy powiedziano im jasno, że mają do czynienia z kontrrewolucją - a w tamtych czasach było to straszne słowo, przy pomocy którego komuniści dawali sobie prawo do zabijania, bicia i więzienia przeciwników. 

Decydująca dla rozmiarów grudniowej tragedii na Wybrzeżu narada komunistycznych władz odbyła się w Warszawie, 15 grudnia, o godz. 9 rano. Uczestniczyli w niej najwyżsi partyjni i państwowi decydenci (premier Józef Cyrankiewicz, minister spraw wewnętrznych Kazimierz Świtała, minister obrony narodowej gen. Wojciech Jaruzelski, komendant główny MO gen. Tadeusz Pietrzak, odpowiedzialny za partyjny nadzór MSW i wojska gen. Mieczysław Moczar, przewodniczący Rady Państwa, a zarazem marszałek Wojska Polskiego Marian Spychalski oraz Bolesław Jaszczuk, Ryszard Strzelecki i Stanisław Kania). Na czele tego gremium stał I sekretarz PZPR Władysław Gomułka. Omówiono plany użycia wojska i milicji w poszczególnych miastach Wybrzeża. Ostateczne decyzje zatwierdził ustnie Gomułka na mocy niepisanego „autorytetu partyjnego”: zezwolono na użycie broni w przypadku podpalania czy niszczenia obiektów publicznych i atakowania mundurowych. Na Wybrzeżu wprowadzony zostaje stan wyjątkowy, a w Gdańsku godzina milicyjna.

O godz. 09.50, gdy w Gdańsku podpalono już gmach KW PZPR premier Józef Cyrankiewicz telefonicznie przekazał komunikat o zasadach dopuszczających użycie broni, który obowiązywać miał od południa. 

 

Widok spalonego gmachu KW PZPR. Całkowitemu zniszczeniu uległ wówczas spadzisty dach, który zastąpiono płaskim - jaki jest do dziś. W gmachu mieści się obecnie prokuratura i NIK
Spalony gmach KW PZPR. Całkowitemu zniszczeniu uległ wówczas spadzisty dach, który zastąpiono płaskim - jaki jest do dziś. W gmachu mieści się obecnie prokuratura i NIK
Archiwum ECS

 

Krew na ulicach miasta

Sekwencję wypadków 15 grudnia 1970 r. w Gdańsku z dużą dokładnością odtworzyli historycy Instytutu Pamięci Narodowej. Z ich ustaleń wynika, że:

  • o godz. 05 w Gdańsku na teren kluczowych zakładów pracy udały się grupy operacyjne Służby Bezpieczeństwa
  • o godz. 06 odbył się wiec pod dyrekcją Gdańskiej Stoczni Remontowej, 2 tys. robotników przeszło przez most pontonowy do Stoczni Gdańskiej im. Lenina.
  • 06.40 w Stoczni Gdańskiej im. Lenina 600 pracowników Wydziału K-3, załoga zakładu „C” i wydziału K-2 udały się pod dyrekcję. W „Blaszance” 200 osób nie podejęło pracy. W Zakładzie nr 1 Gdańskiej Fabryki Mebli 600 osób nie podejęło pracy.
  • 06.45 - w gdańskich Zakładach Naprawczych Taboru Kolejowego uformował się pochód tysiąca osób i opuścił zakład, kierując się do Śródmieścia. Przed dyrekcją Stoczni Gdańskiej im. Lenina zgromadziło się 1,5 tys. osób. Do zebranych próbował przemawiać I sekretarz KZ PZPR Jerzy Pieńkowski, ale został wygwizdany. W Gdańskiej Stoczni Remontowej załoga zgromadziła się pod dyrekcją.
  • 06.50 - w Stoczni Północnej grupa robotników agitowała za strajkiem powszechnym. W Zakładach Naprawczych Taboru Kolejowego i Zakładzie nr 1 „Hydrosteru” odbyły się wiece załogi.
  • 07.00 - 4 tys. robotników Stoczni Gdańskiej im. Lenina opuściło zakład i skierowało się pod KW PZPR. W Fabryce Mebli we Wrzeszczu odbył się wiec 500 pracowników, którzy zapowiedzieli marsz do Śródmieścia. 100 pracowników Zakładów Futrzarskich na Dolnym Mieście opuściło zakład i poszło pod KW PZPR. 700 pracowników „Blaszanki” opuściło zakład i ul. Elbląską udało się do Śródmieścia. Zakłady Okrętowych Urządzeń Elektrycznych „Elmor”, „Unimor”, Zakłady Mięsne, Stocznia „Wisła”, Fabryka Uszczelek „Morpak”, „ZREMB”, Zakłady Futrzarskie, Zakłady Drzewne w Gdańsku-Wrzeszczu przerywały pracę - część zorganizowała wiece, część poszła na ulice.
  • 07.15 - pierwsi demonstranci dotarli pod KW PZPR. Wznieśli tylko kilka okrzyków i skierowali się pod siedzibę Komendy Miejskiej MO (dziś mieści się tam Komenda Miejska Policji) i Prezydium MRN (dziś Urząd Miejski w Gdańsku) przy ul. Świerczewskiego (obecnie Nowe Ogrody).
  • 07.40 - demonstranci zepchnęli oddziały milicji w głąb ul. Świerczewskiego. Tłum rozpoczął szturm budynku KM MO, z tłumu padły pierwsze strzały. Demonstranci opanowali pomieszczenia na parterze oraz podwórze z samochodami MO. Samochody zostały podpalone, demonstranci podjęli także próbę podpalenia budynku KM MO.
  • 08.10 - demonstranci wdarli się na podwórze gdańskiej KM MO, podpalili samochody i wycofali się. Tłum zatakował Prezydium MRN.
  • 08.15 - z Uniwersytetu Gdańskiego wyszła grupa 70 studentów. Po dostrzeżeniu oddziałów wojskowych część wróciła na uczelnię.
  • 08.45 - oddziały milicji wyparły demonstrantów z ul. Świerczewskiego. Walki na ulicach Hucisko i Kalinowskiego. Splądrowany i podpalony budynek WRZZ. Pod KW PZPR tłum 10 tys. osób przystąpił do szturmu na budynek. Przy Dworcu Głównym podpalono samochody MO i pocztowe wózki akumulatorowe.
  • 09.00 - grupa pracowników „Siarkopolu” wyszła w strojach roboczych na ulicę. Dołączyli do nich pracownicy Zakładów Fosforowych. Pracownicy Zakładów Przemysłu Cukierniczego „Bałtyk” i Zakładów Dziewiarskich w Oliwie ruszyli w kierunku Śródmieścia.
  • 09.20 - demonstranci podjęli próbę podpalenia KW PZPR, zarzewia ognia ugaszono strumieniami wody z hydrantów; podpalony został budynek NOT.
  • 09.50 - ponowna próba podpalenia KW PZPR, tym razem skuteczna. Tłum nie dopuścił straży pożarnej, jeden wóz strażacki spalono.
  • 10.00 - oddziały wojska podjęły próbę rozproszenia tłumu pod KW PZPR..
  • 11.00 - KW MO zarządziło ewakuację KW PZPR.
  • 11.00 - dyrektor Stoczni Gdańskiej im. Lenina poprosił przez radiowęzeł o wybór pięcioosobowych delegacji poszczególnych wydziałów dla przeprowadzenia rozmów z dyrekcją i Komitetem Zakładowym.
  • 11.35 - ewakuowanych z KW PZPR otaczyli demonstranci, część została pobita. Robotnicy zatrzymali 17 funkcjonariuszy milicji opuszczających budynek, odprowadzono ich do Stoczni Gdańskiej im. Lenina.
  • 11.40 - grupa demonstrantów podjęła próbę zbudowania barykady z samochodów na al. Leningradzkiej przy KW MO, zostali odparci przez oddziały milicji i wojska..
  • 12.15 - demonstranci wdarli się do KW PZPR, zdemolowali pomieszczenia na I piętrze, wzniecili pożar na najwyższym piętrze.
  • 13.00 - na teren Stoczni Gdańskiej im. Lenina wjechał samochód z rozbrojonymi funkcjonariuszami milicji. Zostali wprowadzeni do budynku dyrekcji, przebrani w kombinezony robocze i odprowadzeni do KD MO Gdańsk-Śródmieście.
  • 14.00 - spotkanie dyrekcji Stoczni Gdańskiej im. Lenina z delegatami wydziałów. Wyłoniono dwudziestoosobowy zespół do opracowania postulatów załogi.
  • 14.00 - w KW PZPR pozostało dwóch milicjantów odciętych przez ogień. Próba ich ewakuacji za pomocą śmigłowca nie przyniosła rezultatu z powodu silnego wiatru.
  • 14.30 - pod KW PZPR przybyła kolumna 20 transporterów „Topaz”. Demonstranci zostali odparci spod KW PZPR. To uratowało milicjantów, którzy mogli opuścić płonący budynek. Demonstranci opanowali jeden z transporterów „Topaz” i podpalili go w okolicy Dworca Głównego.
  • 15.00 - pracownicy Stoczni Gdańskiej im. Lenina, Stoczni Północnej oraz Gdańskiej Stoczni Remontowej wrócili do swoich zakładów i ogłosili strajk okupacyjny.
  • 15.40 - jednostki MO otrzymały zarządzenie nr 0108 ministra spraw wewnętrznych określające warunki użycia broni. (“Zezwala się funkcjonariuszom MO na użycie broni w celu przywrócenia naruszonego bezpieczeństwa i porządku publicznego w przypadkach: 1. w obronie własnej oraz w celu odparcia bezpośredniego zamachu na życie innej osoby, 2. przeciwko napastnikowi, który nie usłuchał wezwania do porzucenia broni lub innego niebezpiecznego narzędzia, 3. dla zabezpieczenia lub odparcia zamachu na urządzenie i obiekt użyteczności publicznej i gospodarki narodowej oraz dla zabezpieczenia lub odparcia zamachu na mienie społeczne i mienie obywateli (podpalenie, rabunek, niszczenie”)
  • 15.40 - demonstranci opanowali przed dworcem PKP Gdańsk Główny dwa transportery. Podczas próby uruchomienia transporterów został zmiażdżony jeden z demonstrantów, jego ciało przeniesiono do holu dworca. Tłum podpalił kiosk „Ruchu”, ogień ogarnął także pocztę i przechowalnię bagażu.
  • 18.00 - pożar na dworcu Gdańsk Główny ugaszono. Demonstranci wrócili do stoczni. Dyrekcja stoczni otrzymała polecenie wyprowadzenia statków znajdujących się w końcowej fazie produkcji na redę.
  • 18.00 - Prezydium WRN ogłosiło wprowadzenie godziny milicyjnej w Trójmieście od godz. 18:00 do godz. 5:00.
  • 19.00 - przemówienie telewizyjne wicepremiera Stanisława Kociołka potępiające wystąpienie robotnicze: „Stało się tak, że w Gdańsku spalone zostały obiekty o publicznym przeznaczeniu, że zniszczono i splądrowano dziesiątki sklepów… Na ulicach był rozbój i były napaści. Poranieni zostali - niektórzy ciężko i są w beznadziejnym stanie - funkcjonariusze MO, ormowcy, żołnierze i oficerowie WP - są 33 ciężkie obrażenia, jest 5 zgonów. Bandy - bo inne określenie jest tu za słabe - agresywnie i napastliwie przeciwstawiały się tak ludzkim i powszechnie zrozumiałym odruchom, jak gaszenie pożarów, ratowanie ludzi. (…) W wielu zakładach, fabrykach przerwana została praca. Wysuwane są rozmaite wnioski i postulaty, czasami w ultymatywnej formie. Chciałem powiedzieć z całą otwartością, że są to postulaty niemożliwe do spełnienia, tak jak niemożliwe jest odwrócenie podjętych decyzji. (…) Odpowiedź na pytanie: Co czynić? - jest tylko jedna: powrócić do normalnej pracy od jutra, od zaraz…”.
  • 22.00 - w Prezydium MRN odbyło się posiedzenie Egzekutywy KW PZPR. Postanowiono o powieleniu wystąpieniu Stanisława Kociołka w mediach.

ZOBACZ: całe kalendarium Grudnia 1970 na stronie IPN

 

Czołgi stały nawet na ul. Długiej i Długim Targu, nieopodal Fontanny Neptuna
Czołgi stały nawet na ul. Długiej i Długim Targu, nieopodal Fontanny Neptuna. Czołgistów, których skierowano do tłumienia antykomunistycznego buntu, ówcześni spece od propagandy informowali, że Gdańsk chce wrócić do Niemiec, więc trzeba uratować miasto dla Polski
Archiwum ECS



To nie na darmo...

Za eskalację wydarzeń odpowiedzialne były władze komunistyczne. U steru partii, państwa i służb mundurowych znajdowali się wówczas ludzie z pokolenia, które miało udział w wojnie i komunistycznym terrorze lat powojennych - dla wielu z nich strzelanie do przeciwników politycznych było nie tylko do pomyślenia, ale do wykonania. Negocjacje nie wchodziły w grę. Akcje pacyfikacyjne przeprowadzono we wszystkich zbuntowanych miastach Wybrzeża: w Gdańsku, Gdyni, Elblągu i Szczecinie. Najkrwawiej rozprawiono się z robotnikami w Gdyni, 17 grudnia - dzień ten nazywany jest “Czarnym Czwartkiem”. Tamta tragedia zapisała się w powszechnej pamięci zdjęciem zwłok 18-letniego Zbyszka Godlewskiego, niesionych ulicą Świętojańską w Gdyni przez uczestników protestu. Została też pieśń o niezwyklej sile przekazu, "Ballada o Janku Wiśniewskim". Pierwowzorem tej postaci był właśnie Zbyszek Godlewski, którego prawdziwa tożsamość przez lata nie była znana:

"Nie płaczcie matki, to nie na darmo

Nad stocznią sztandar z czarną kokardą

Za chleb i wolność, i nową Polskę

Janek Wiśniewski padł"

W Grudniu zginęło w sumie co najmniej 45 osób, było 1200 rannych, 3 tysiące zatrzymanych.

 

Najsłynniejsze zdjęcie Grudnia '70, wykonane przez Edmunda Peplińskiego. Manifestanci niosą na drzwiach zwłoki 18-latka zastrzelonego przez komunistyczne władze. To ulica Świętojańska w Gdyni. Przez lata myślano, że ofiarą był Janek Wiśniewski, dopiero w wolnej Polsce poznaliśmy jego prawdziwą tożsamość - Zbyszek Godlewski
Najsłynniejsze i najważniejsze zdjęcie Grudnia '70, wykonane przez Edmunda Peplińskiego. Manifestanci niosą na drzwiach zwłoki 18-latka zastrzelonego przez komunistyczne władze. To ulica Świętojańska w Gdyni. Przez lata myślano, że ofiarą był Janek Wiśniewski, dopiero w wolnej Polsce poznaliśmy prawdziwą tożsamość chłopca - Zbyszek Godlewski
Edmund Pepliński/ECS

 

Od kul wojska, milicji i SB 15 grudnia 1970 r. w Gdańsku śmierć poniosło sześciu uczestników antykomunistycznego buntu. 

  • Andrzej Perzyński, ur. 12 I 1951, pracownik Stoczni Gdańskiej im. Lenina, zm. 15 XII 1970
  • Waldemar Rebinin, ur. 29 X 1944, kierowca-sanitariusz, pracownik Wojewódzkiej Kolumny Transportu Sanitarnego w Gdańsku, zm. 15 XII 1970
  • Kazimierz Stojecki, ur. 5 I 1912, piaskarz, pracownik Stoczni Gdańskiej im. Lenina, zm. 15 XII 1970
  • Bogdan Sypka, ur. 4 II 1950, student Wyższej Szkoły Rolniczej w Szczecinie, zm. 15 XII 1970
  • Józef Widerlik, ur. 13 X 1946, pracownik Stoczni Gdańskiej im. Lenina, zm. 15 XII 1970
  • Kazimierz Zastawny, ur. 26 III 1946, pracownik „Techmetu” w Pruszczu Gdańskim, zm. 15 XII 1970

Lista ofiar ofiar śmiertelnych w Gdańsku powiększyła się następnego dnia o kolejne dwie osoby.

  • Jerzy Matelski, ur. 14 III 1943, dźwigowy, pracownik Stoczni Gdańskiej im. Lenina, zm. 16 XII 1970
  • Stefan Mosiewicz, ur. 7 V 1948, pracownik Stoczni Gdańskiej im. Lenina, zm. 16 XII 1970

 

ZOBACZ:

Gdańsk pamięta! Zobacz, jak Miasto uczci ofiary Grudnia 1970

 

Strzelanie do robotników skompromitowało komunistyczną partię, która w nazwie miała słowo “robotnicza”. Gomułka został odsunięty od władzy, a jego miejsce zajął Edward Gierek. Nastąpiła dekada propagandy sukcesu i modernizacji Polski na kredyt. W końcu objawił się kryzys gospodarczy. W sierpniu 1980 roku w Stoczni Gdańskiej wybuchł strajk z uczestnikiem Grudnia, Lechem Wałęsą, na czele. Doszło do powstania Solidarności i w dalszej konsekwencji do procesów, które wywołały upadek komunizmu, a także rozpad całego bloku sowieckiego w Europie.

TV

Gdańskie cmentarze na Wszystkich Świętych