20-letnia Alina Zacharczenko jest studentką architektury na Politechnice Gdańskiej. Z obwodu chersońskiego w Ukrainie wyjechała pół roku przed atakiem Rosjan. Ale jej rodzina nie miała tyle szczęścia.
- W 2022 roku Rosjanie zabili moją babcię. Był atak, ona była w piwnicy, a rakieta trafiła akurat tam - wspomina Alina. - Nie było można jej nawet pochować, bo cmentarz znajdował się pod ciągłym ostrzałem.
Druga babcia Aliny wciąż tam mieszka. Jej wioska znajduje się 13 km od linii frontu.
- Rosyjskich dronów jest coraz więcej, ataki praktycznie codziennie - mówi Alina. - Ciężko o tym opowiedzieć ludziom, którzy sami tego nie przeżyli. Z rówieśnikami z Polski mało o tym rozmawiam, bo czuję się z tym nieswojo. Nie chcę ich tym obciążać.
We wtorkowe popołudnie, o godz. 17, Alina wraz z grupą przyjaciół przyszła na Skwer Bohaterskiego Mariupola, we Wrzeszczu, przy ul. Partyzantów. Ukraińcy i Polacy oddali tu hołd bohaterom poległym w czasie wojny z Rosją.
Mija właśnie 1000 dni od jej rozpoczęcia. Od tysiąca dni Rosjanie mordują cywilów i żołnierzy, porywają dzieci, gwałcą, niszczą szkoły i szpitale. Lista ich zbrodni wojennych jest nieskończona.
Alina Zacharczenko, jak wiele innych osób, zapaliła w milczeniu znicz, by uczcić ofiary zbrodni Putina. Trzymała też plakat z napisem “Rosja kłamie, zabija, kradnie i niszczy”. Jej przyjaciółka trzymała drugi plakat, który oznajmiał: “1000 dni piekła na ziemi”.
Wszyscy rozumieli treść tych plakatów. Alina sama zaczęła wymieniać: - Przekonaliśmy się wiele razy, że Rosji nie można ufać. Rosja chce złamać naszego ducha, ducha ludności cywilnej. Zabijają całe rodziny. W ten weekend w Krzywym Rogu zabili matkę z trójką dzieci. Takich historii jest mnóstwo.
- A wiesz co robią z jeńcami wojennymi? Możesz zapytać moje przyjaciółki, które tu są - mówiła dalej. - Ojciec jednej z nich zginął już z 2014 roku, w czasie pierwszego ataku Rosjan na Ukrainę. Później, w czasie pełnoskalowej wojny w 2022 roku, do wojska poszedł jej brat. I ona od dwóch lat nie wie, czy on w ogóle żyje. Brat kolejnej mojej koleżanki właśnie wrócił z niewoli. Żołnierze wracają z niewoli rosyjskiej bez zębów, z połamanymi kośćmi, z bliznami, wygłodzeni, czasem gwałceni.
Płodysty: Zabijają i porywają dzieci
Alina chciała mówić dalej, ale głos jej się załamał. Niestety nie był to - bo nie mógł być - koniec koszmarnych opowieści tego popołudnia.
Konsul Ukrainy w Gdańsku, Ołeksandr Płodysty, przypomniał na placu we Wrzeszczu, że Rosjanie wciąż atakują cele cywilne: - Od trzech dni z rzędu Rosja ostrzeliwuje ukraińskie miasta, w tym Odessę, miasto partnerskie Gdańska. Zabili w tym czasie 20 cywilów, w tym dzieci. Ich wina? Spały we własnych domach.
Płodysty przypomniał masakry w Buczy, Irpieniu czy Mariupolu: - Tylko w Buczy Rosjanie zabili setki mieszkańców, strzelali im w plecy, w głowę, tylko za to, że przechodzili akurat przez ulicę.
Płodysty mówił także o dzieciach porwanych z Ukrainy do Rosji: - Rosja złamała przez tysiąc dni wszystkie zasady prawa. Wywiozła do siebie 17 tysięcy dzieci, które poddaje rusyfikacji, chce z nich zrobić dobrych Rosjan, którzy pójdą kiedyś walczyć przeciwko Ukrainie. Walczymy również za te dzieci.
Konsul Ukrainy dziękował za polską pomoc, w tym 250 czołgów przekazanych na front.
- Dla nas ta walka to jest maraton, który pokonamy nie sami, ale także dzięki waszej pomocy. To ważne, żebyście byli z nami cały czas - powiedział. - Dziękuję za solidarność, która płynie z Gdańska. Dziękuję, że jesteście z nami. Niech żyje Polska! Sława Ukrainie!
Tysiąc dni bólu
Na miejscu byli także Agnieszka Owczarczak - przewodnicząca rady miasta Gdańska, wicemarszałek Województwa Pomorskiego Marcin Skwierawski oraz wiceprezydent Gdańska - Piotr Grzelak. Ten ostatni powiedział: - Te 1000 dni piekła na ziemi to tysiąc dni bólu, tysiąc dni niepewności, tysiąc dni życiowych tragedii, tysiąc dni śmierci. I tysiąc dni bohaterstwa narodu ukraińskiego. To jest walka nie tylko o suwerenność Ukrainy, ale też o wartości, które są ważne dla gdańszczan, Polaków i Europejczyków: wolność, demokrację i suwerenność.
Wiceprezydent Gdańska powiedział, że zaraz po wybuchu wojny w lutym 2022 roku przez dwa miesiące mieszkała z nimi rodzina ukraińska. - Dziś moja córka ma najlepszą przyjaciółkę z Chersonia.
Wiceprezydent powiedział też, że w 2022 roku odwiedził zniszczoną przez Rosjan Borodziankę: - Tam główna ulica była wypełniona ruinami blokowisk. To były takie bloki, jak u nas w Gdańsku. Ale ci ludzie cieszyli się mimo tych zniszczeń, że są u siebie i że nie ma tam Rosjan.
I wreszcie lipiec 2023 w Chersoniu. - Miałem spotkanie z merem Chersonia. Z tyłu słychać było odgłosy bombardowań. Wtedy przekonałem się, kim jest prawdziwy burmistrz. To lider danej wspólnoty, niezależnie od sytuacji, w jakiej znajduje się miasto - mówił Grzelak.
Musimy walczyć nawet o prąd
We wtorkowy wieczór zaśpiewała także Uliana Sawczenko, lwowianka, absolwentka tamtejszej szkoły muzycznej. Zaśpiewała swoje przejmujące kompozycje o wojnie.
We wtorek było zimno, padał deszcz ze śniegiem, wiało. Nie trzeba było dużej wyobraźni, aby wyobrazić sobie, jak będzie wyglądała zima w Ukrainie - bez prądu, ciepła, pod ostrzałem rakiet i dronów z Rosji.
Konsul Ukrainy w Gdańsku, Ołeksandr Płodysty, powiedział: - Trzy dni temu Rosja znów zaatakowała obiekty krytyczne, w tym elektrownie, żeby odciąć Ukrainę od prądu, żeby w zimie Ukraińcy byli bez prądu, ogrzewania i gorącej wody. To wszystko po to, aby nas złamać, żebyśmy przestali walczyć i poddali się. Ale to się nie stanie.
Zobacz fotorelację z uroczystości: