Elżbieta Tatarkiewicz-Skrzyńska. Waleczna w przeszłości i dziś
- Jest bardzo kochaną osobą, waleczną, niepoddająca się życiowym trudnościom, jest dla nas wzorem, rodzinnym mentorem - mówi o jubilatce Marek Suchorzewski, siostrzeniec Elżbiety Tatarkiewicz-Skrzyńskiej. - Ostatni czas był dla cioci ciężki zdrowotnie, ale się nie poddaje.
Gdańsk dołączył do sieci miast przyjaznych seniorom. Mamy certyfikat WHO
Dla Elżbiety Tatarkiewicz-Skrzyńskiej dwa ostatnie lata były próbą sił - złamanie nogi i konieczność wszczepienia endoprotezy, potem problemy z sercem i niewydolnością krążenia. Z obu zdrowotnych zapaści seniorka wyszła w miarę dobrej kondycji, systematycznie przykładając się do rehabilitacji, traktując powrót do zdrowia jako zadanie do wykonania. Obecnie krok po kroku realizuje krótkoterminowe cele powrotu do zdrowia, już porusza się przy balkoniku.
- Cały czas koncentruje się na wszystkim, co się dzieje dookoła, czyta papierowe gazety, słucha radia - dodaje siostrzeniec. - No i bardzo wierzy w siebie, w to że uda się jej przezwyciężyć słabość, a najbliżsi ją w tym wspierają. Jest racjonalną optymistką.
Uczestniczka powstania warszawskiego, łączniczka i sanitariuszka
Urodziła się w Warszawie w 1924 roku, gdzie mieszkała do wybuchu powstania. 1 sierpnia 1944 roku miała 20 lat, od dwóch lat była w konspiracji, przeszła kursy dla sanitariuszek i wykonywała zadania zwiadowcze. Była w Szarych Szeregach 2. Harcerskiej Baterii Artylerii Przeciwlotniczej „Żbik”, Zgrupowanie „Gurt” w Warszawie Śródmieście Północ. Do powstania dojechała na rowerze, na ramie którego przywiózł ją jej konspiracyjny dowódca Jerzy Bogdanowicz, ps. Hercum. W czasie walk pełniła funkcję sanitariuszki i łączniczki. W strukturach Armii Krajowej uzyskała stopień kaprala.
Komandor Roman Rakowski kończy 100 lat. Wielka feta w Dworze Artusa
W wielu wspomnieniach i wywiadach, których udzielała po wojnie, podkreślała, że czas okupacji był dla niej ważną szkołą życia, a w konspiracji nauczyła się kilku rzeczy, które przydały jej się przez całe dorosłe życie - odwagi, punktualności, dyskrecji, dyscypliny i posłuszeństwa. I które - jak podkreślała - są nadal aktualne.
Czas na normalne życie
Po kapitulacji, 7 października 1944 roku wyszła z Warszawy z 14-letnią siostrą (nieżyjącą już profesor Janiną Suchorzewską) w grupie ludności cywilnej. Została skierowana do obozu przejściowego w Ursusie. Uciekła z transportu do Niemiec. Po wojnie, za ojcem adwokatem trafiła do Gdańska, gdzie pomagała mu w załatwianiu formalności związanych z przydziałem mieszkania w Sopocie.
Badania profilaktyczne mogą uratować życie. Bezpłatnie i bez kolejki, wybierz badanie dla siebie
Jak wspominała w wywiadzie udzielanym w ramach projektu "Sopocianie", realizowanym przez Muzeum Sopotu sprawa się rozwiązała bardzo prosto i szczęśliwie - sąd grodzki, który miał siedzibę w Sopocie wyprowadził się do górnego Sopotu i rodzina otrzymała trzypokojowe mieszkanie przy ulicy Rokossowskiego 6 (dzisiejsza ul. Bohaterów Monte Cassino).
Patriotyzm zawsze na pierwszym miejscu
Elżbieta Tatarkiewicz-Skrzyńska ukończyła studia na SGGW (Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego, Wydział Ogrodniczy), po studiach pracowała jako księgowa w Wojewódzkim Związku Spółdzielczości w Gdańsku. W latach powojennych wyszła za mąż i założyła rodzinę, przez całe życie aktywnie uczestniczyła w życiu społecznym i kulturalnym Trójmiasta. Przez lata kultywowała pamięć o Powstaniu Warszawskim, spotykając się z młodymi ludźmi i opowiadając im o czasach wojny. Pani Elżbieta do dziś utrzymuje kontakty z żyjącymi koleżankami i kolegami z oddziału, których jest coraz mniej.
- Dla cioci jest bardzo ważne, aby mówić o patriotyzmie, przypominać młodym ludziom, że wolność ojczyzny jest darem - dodaje Marek Suchorzewski. - Kiedy ma okazję, podkreśla wagę miłości do ojczyzny, co dziś jest szczególnie ważne.