To już koniec dziesięciodniowych zmagań tancerzy podczas tegorocznego Gdańskiego Festiwalu Tańca, który odbywał się w Klubie Żak od 8 do 17 czerwca 2018 r. Kuratorki Maria Miotk oraz Agnieszka Fortenbach już trzeci rok z rzędu opiekujące się festiwalem, postawiły po raz kolejny na interesujący i urozmaicony program, który rozpoczął się akcentem sentymentalnym.
Pierwszego dnia wystąpili bowiem tancerze niezwykle ważni dla rozwoju tańca współczesnego w Gdańsku - Wojciech Mochniej i Magdalena Reiter. Mochniej wspólnie z Melissą Monteros zakładał Gdański Teatr Tańca oraz Gdańską Szkołę Tańca Współczesnego (1994-2001), a Reiter pracowała w początkach zespołu Dada von Bzdülöw - z Leszkiem Bzdylem i Kasią Chmielewską. Dziś i Mochniej, i Reiter mieszkają za granicą, gdzie założyli własne teatry tańca i skąd przywieźli spektakle zaprezentowane gdańskiej publiczności.
Jako pierwsza wystąpiła Magdalena Reiter, która wraz z Milanem Tomasikiem zatańczyła “Solo for two voices”. Był to kameralny duet liryczny mówiący w subtelny sposób o tym, co w życiu najważniejsze - o miłości. Spektakl Mochnieja “We-Selle”, luźno inspirowany dramatem Wyspiańskiego, był jego przeciwieństwem. Mochniej zaproponował trudną, rozpisaną na dziewięcioro tancerzy, rozbudowaną dramaturgicznie opowieść o przemijaniu - życia i miłości, zanurzoną w polskich obyczajach. Korzystając subtelnie z ludowych cytatów w scenografii i muzyce, zadbał jednocześnie o zdyscyplinowanie estetyczne na scenie - utrzymując spektakl w bieli i czerni. A taniec z butelkami to był prawdziwy choreograficzny majstersztyk.
Kolejne dni przynosiły równie ciekawe propozycje. Kuratorki zderzyły jednego dnia hiszpański zespół Da.Te Danze i ich lekki spektakl "Akari" skierowany do dzieci, z propozycją stricte taneczną Susanna Leinonen Company z Finlandii. Spektakl “Dreams of Replay” zatańczyło pięć niemal identycznych, imponująco sprawnych technicznie tancerek. Zobaczyliśmy wychłodzoną, wyzutą w sposób zaplanowany z dramaturgii opowieść, której najsilniejszą stroną była precyzja ruchu. Kolejny dzień należał zaś do Krakowskiego Teatru Tańca, który przedstawił spektakl MyIWy. To z kolei, może jedyny w programie tak zaangażowana politycznie i społecznie propozycja, opisująca podziały we współczesnej Polsce.
Konkurs Solo Dance Contest i jego zwycięzcy
W poniedziałek, 11 czerwca rozpoczęły się zmagania w konkursie Solo Dance Contest. W ciągu pięciu dni wystąpiło 33 młodych tancerzy, wybranych przez jury spośród 173 aplikujących z całego świata. Pięcioosobowe jury w składzie - Bojana Cvejić, Palle Granhøj, Anastasio Koukoutas, Inbal Pinto oraz przewodnicząca Ewa Wycichowska nie miało łatwego zadania. W finale znalazło się ostatecznie siedmioro tancerzy, którzy reprezentowali bardzo wyrównany poziom:
- Benjamin Behrends z USA - Oh Boy / Chłopiec! / chor. Antonina Rioche
- Dominika Wiak z Polski - Melancholia / chor. Jakub Lewandowski
- Dor Mammalia z Izraela - Wybieram Ciebie
- Rima Pipoyan z Armenii - Woman before decision making / Kobieta przed podjęciem decyzji
- Leila Ka z Francji - Poder Ser / Może być
- I-En Chen z Tajwanu - Shame / Wstyd
- Jarosław Mysona z Polski - Stonewall Inn.
Konkurs wygrała Francuzka Leila Ka. Jurorzy drugim miejscem nagrodzili Benjamina Behrends’a z USA, a trzecie miejsce przyznali ex aequo Rimie Pipoyan z Armenii i tancerzowi z Tajwanu - YI-En Chenowi. Wszystkie te propozycje łączyła, oprócz oczywistej sprawności ciała, świadoma, przemyślana i bardzo indywidualna w doborze środków, ukazująca wrażliwość młodych tancerzy, choreografia. Każdy z nich przyniósł i wzruszył publiczność swoją opowieścią.
Zwycięska Leila Ka prezentowała siłę i niezależność. Jej “Może być” to używająca gestów z hip hopu taneczna historia o walecznej, współczesnej kobiecie.
Ewa Wycichowska, przewodnicząca jury: - Leila Ka poruszyła nas od początku. Do jej choreografii “Poder Ser” nie miałam żadnych zastrzeżeń, zresztą była to jednomyślna decyzja całego jury. Działo tu wszystko - zarówno koncepcja, rodzaj idei, którą Leila Ka przeprowadzała z dystansem do siebie i konstrukcja bardzo muzykalnej choreografii. Każdy ruch był odczuwany muzycznie.
Benjamin Behrends opowiedział nam o samotności i alienacji stosując zaskakujące pomysły. Fragment z wyjącym psem, którego cień wyświetlał się na ścianie sceny, a tancerz zawodził jak smutny, porzucony zwierzak zapamiętamy na pewno.
Ewa Wycichowska: - Benjamin Behrend zaskoczył nas dojrzałością w przekazaniu tego, co w samotności może czekać człowieka. Nie wstydził się porównań, które wydają się bardzo proste, a one nabrały głębi poprzez jego wykonanie. Dojrzałość w solo jest bardzo ważna, nie chodzi tylko o występ techniczny.
Wyróżniającą się oryginalnością i w doborze kostiumu, który artystka znakomicie ogrywała dramaturgicznie, i doborze ruchu, który czerpał ze wschodniej tradycji, całość stworzyła Rima Pipoyan z Armenii. Ta spójność przekazu jej “Kobiety przy podejmowaniu decyzji” sprawiła, że trudno było od niej oderwać wzrok, a publiczność - doceniając połączenie inteligencji, urody i egzotyki - przyznała jej też swoją nagrodę.
Ewa Wycichowska: - Rimę Pipoyan nagrodziliśmy za choreografię “Woman before decision making”. Jej taniec jest konsekwentny i opracowany w detalach; tak różny i tak nie podobny do tych warsztatów, które wszyscy realizują na całym świecie. Ta energia i ta siła… Ja odczytywałam tu Medeę. Kłaniały się tu mity, Grecja, archetyp, wyprawa po Złote Runo. Myślę, że ona to Złote Runo znalazła.
Czwartym wyróżnionym okazał się I-En Chen z Tajwanu. Zatytułował swoją choreografię “Wstyd” i była to bardzo intymna opowieść o mierzeniu się ze swoją seksualnością. Chęć uwolnienia się od ról, wcieleń, dookreśleń i idący za tym wstyd właśnie, młody tancerz przekazał bardzo sugestywnie.
Ewa Wycichowska: - YI-En Che i jego choreografia “Shame”. Sam tytuł mówi tutaj wszystko. Widzieliśmy dwie wersje tej choreografii, zobaczyliśmy wielkiego artystę, który potrafi swoją taneczną wypowiedź pokazać w sposób kategoryczny. A w wyniku pewnych przemyśleń, sytuacji na widowni jest w stanie zaprezentować inną wersję, która tak samo działa. W choreografii przebija się kultura Wschodu, obojętnie czy będziemy mówić o Tajwanie, Korei, Japonii czy nawet Indiach, bo ja tu widziałam teatr kabuki, gdzie jest ważne spojrzenie, skupienie, masa gestów, które są symboliczne. Dla mnie to była walka nie tylko o płeć, ale też o kulturę i naturę.
Jury zdecydowało też o wyrównanym podziale nagród pieniężnych: 2500 euro za pierwszą nagrodę otrzymała Leila Ka, 1500 euro za drugą nagrodę Benjamin Behrends, a po 1000 euro za dwa miejsca trzeciej nagrody otrzymali Rima Pipoyan i Yi-En Chen.
Jury podkreśliło w uzasadnieniu, że docenia wszystkich artystów za siłę konceptu choreograficznego, charakterystyczny język tańca, imponujące wykonanie spektakli i odwagę w przekazywaniu osobistego doświadczenia.
- Wszyscy, którzy tu się znaleźli, nie tylko wygrani, przedstawiali wysoki poziom nie tylko techniczny, ale także artystyczny - ocenia Wycichowska. - Nie było mowy o tym, że czyjeś ciało nie potrafi tańczyć. Tylko, jak i po co. I to jest zachwycające.
O smutku i przemijaniu w różny sposób
Jednym z bardziej oczekiwanych występów na tegorocznym GFT był premierowy spektakl tancerzy, dziś należących do zespołu baletowego Opery Bałtyckiej, ale niedawno jeszcze członków Bałtyckiego Teatru Tańca Izadory Weiss: Bartosza Kondrackiego, Agnieszki Wojciechowskiej i Sayaki Haruny-Kondrackiej - gwiazdy nieistniejącego już BTT. Artyści w swoim pierwszym autorskim spektaklu pt. Poniżej poziomu morza, poruszyli problem depresji. Stworzyli poruszający emocjonalnie, odwołujący się do religijności i bardzo dopracowany w szczegółach obraz osoby pogrążającej się w cierpieniu i jej prób wyzwolenia się z tego. I jeśli nawet jeśli pewne rozwiązanie realizatorskie były do poprawy, to Haruna-Kondracka potwierdziła swoją sceniczną charyzmę i doskonałość techniczną. Publiczność to doceniła i nagrodziła tancerzy gorącym przyjęciem. Dość powiedzieć, że artyści wychodzili do ukłonów aż trzy razy. Czekamy z niecierpliwością na ich kolejne propozycje, które już podobno planują.
Na ostatnie dwa dni festiwalu kuratorki zaproponowały dowcipne “Kokoro”, czyli 60 minut świetnej zabawy i wzruszeń. Artyści, w często w żartobliwy sposób, mówili o przemijaniu oraz sile namiętności i religijności w życiu człowieka. Po nich gdański Teatr Dada von Bzdülöw przedstawił swoją ostatnią premierę “Dzisiaj, wszystko”, która dotykała również problemu przemijania, ale w znacznie bardziej patetyczny, posiłkujący się tekstami Eklezjasza sposób. Minimalistyczna forma, zdecydowane, czyste, geometryczne ruchy ciał i stonowane kostiumy tworzyły wysmakowaną całość. Kontemplacyjną, lecz nieco manieryczną. Mocnym punktem tego spektaklu była muzyka reaktywowanego niedawno zespołu Łoskot (Mikołaj Trzaska, Piotr Pawlak, Olo Walicki, Macio Moretti).
Festiwal zamykał w niedzielę, 17 czerwca, węgierski zespół Timothy and the Things spektaklem “Waiting for Schrödinger”.
Jaki to był festiwal? Bardzo bogaty w treści, o wysokiej jakości tańca, ukazujący bardzo indywidualne, odmienne języki ruchu i uświadamiający nam obserwatorom, jak wiele można przekazać gestem. Nie zawiodła, jak zawsze publiczność, która nie tylko tłumnie okupowała Żaka na wszystkich spektaklach, ale też gorąco i z ogromną wrażliwością reagowała na to, co działo się na scenie.
- W tych trudnych czasach, kiedy się dzielimy, kiedy wszystko jest nacechowane nie przyjmowaniem Innego okazuje się, że taniec nie ma granic i potrafi łączyć. Brawo! - podkreśla Ewa Wycichowska.
Skład jury: Bojana Cvejić (Serbia/Belgia) doktor filozofii, autorka licznych książek, w tym napisanej wspólnie z Anną Teresą De Keersmaeker Drumming & Rain: A Choreographer’s Score; Palle Granhøj (Dania) tancerz i choreograf, twórca obstruction technique; Anastasio Koukoutas (Grecja) pisarz, wykładowca historii tańca i asystent reżysera; Inbal Pinto (Izrael) nagradzana choreograf, scenograf, była tancerka Batsheva Dance Company oraz Ewa Wycichowska (Polska) kierownik Zakładu Tańca Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie, była dyrektor Polskiego Teatru Tańca.
Kim są zwycięzcy tancerze?
Leila Ka - swoją przygodę z tańcem rozpoczęła od hip-hopu. Razem z Georgem Cordeiro stworzyła nagradzany duet Two duet pieces. W 2016 roku wygrała Talents Danse Adami i dołączyła do zespołu Maguy Marin. Pode ser jest jej pierwszym solo, otrzymało nagrodę za choreografię na festiwalu Cortoindanca we Włoszech.
Benjamin Behrends - w wieku 16 lat został stypendystą Boston Ballet. W kalifornijskim Smuin Ballet tańczył główną rolę w choreografii Trey’a McIntyre Oh Inverted World oraz w Trey McIntyre Project. Od kilku lat w zespole Nederlands Dans Theatre 2.
Rima Pipoyan - ukończyła z wyróżnieniem wydział choreografii i reżyserii Yerevan State Institute of Theatre and Cinematography, gdzie obecnie pracuje jako pedagog oraz Yerevan Dancing Art State College uzyskując dyplom tancerki i nauczycielki baletu. Założycielka fundacji Choreography Development.
Yi-En Chen - ukończył National Taiwan University of Arts na wydziale tańca. Tegoroczny choreograf-rezydent Paris Cite des Arts Hong Kong Dance Exchange. W latach 2015-2017 występował w Sadler’s Wells oraz New York City Center w projekcie Cloud Gate 2 i Ferment Body teatru Cloud Gate.