Historie zwierząt z gdańskiego zoo. Serwale wykarmione przez suczkę ze schroniska

W 2003 roku w Gdańskim Ogrodzie Zoologicznym urodziły się dwa serwale, które zostały odrzucone przez młodą matkę. Na ratunek maluchom przyszła suczka, która wraz ze swoim szczeniakiem przebywała w schronisku dla bezdomnych zwierząt (dzisiejszy Promyk). Sunia, tak suczka miała na imię, zamieszkała w jednym z pokoi gościnnych, gdzie wykarmiła nie tylko własne szczenię, ale też dwa drapieżniki. Jak potoczyły się losy dwóch małych serwali - czyli Romka i Seli oraz Suni i jej potomka?
41:22
2020-06-03
Produkcja:

Gdańskie Centrum Multimedialne

Kategoria: Puls miasta
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

W 2003 roku w Gdańskim Ogrodzie Zoologicznym nastała duża radość z powodu przychówku serwali. Entuzjazm szefostwa zoo szybko opadł, ponieważ okazało się, że matka maluchów nie jest zainteresowana ich wychowywaniem. U młodych matek - kotów drapieżnych, dość często tak się dzieje. Zdarza się nawet, że matka zjada swoje potomstwo. 

- Kiedy zorientowaliśmy się, że maluchy nie są karmione, musieliśmy je odebrać i poszukać rozwiązań - mówi Michał Targowski, dyrektor Gdańskiego Ogrodu Zoologicznego. - Z pomocą przyszło gdańskie schronisko dla psów (red. dzisiejszy Promyk). Otrzymaliśmy od nich pięknego, brązowego kundelka, który razem ze swoim szczeniaczkiem przyjechał do naszego ogrodu. 

Sunia, bo tak pies miał na imię, otrzymała na terenie ogrodu pokój, który został przystosowany do jej potrzeb. 

- Ona bardzo szybko zaakceptowała nie swoje dzieci. Wylizała je i zaczęła traktować tak samo, jak swojego szczeniaczka. Na szczęście maluchy miały bardzo dobrze wykształcony odruch ssania i szybko znalazły drogę do wykarmienia - dodaje Michał Targowski. 

W tamtym okresie pracownicy ogrodu pełnili funkcje obserwatorów. Musieli monitorować, czy maluchy są najedzone, jednak o wszystkie inne czynności dbała Sunia. Mama zastępcza serwali cieszyła się na widok pracowników zoo, który ją karmili i wyprowadzali na spacery. Sunia traktowała serwale jak własne dzieci. Maluchy rosły jak na drożdżach, o wiele szybciej niż szczeniak. 

- Żartowaliśmy, że jak podrosną, to na deser zjedzą swoją mamę - wspomina Michał Targowski. 

Po pewnym czasie pojawiły się jednak komplikacje. 

- Pieski mają delikatne, zaokrąglone i tępe pazury. Natomiast serwalom zaczęły rosnąć pazurki ostre jak igły, które raniły Sunię. Pojawiły się rany, na początku wydawało nam się, że są niegroźne. 

Rany, które nie miały okazji się zagoić, ponieważ ciągle były stymulowane, stały się powodem podjęcia decyzji o zabraniu serwali od matki zastępczej. Opiekę nad maluchami, czyli przede wszystkim obowiązek karmienia maluchów, spoczął na człowieku. 

- Postanowiliśmy, że nie oddamy Suni do schroniska i nasi pracownicy zastanawiali się, kto w nagrodę za jej szlachetny czyn, weźmie Sunię do domu. Trafiła do Beaty Czechowskiej, która do dzisiejszego dnia pracuje w naszym magazynie żywnościowym - mówi Michał Targowski. 

Sunia dożyła starości w domu stworzonym przez panią Beatę. Odeszła w 2015 roku. Syn Suni, czyli szczeniaczek, także znalazł dom u jednej z pracownic zoo. Zaopiekowała się nim Halina Kuling, która ponad trzydzieści lat opiekowała się małpami. 

Dwa małe serwale nie zostały połączone z resztą stada, która nie chciała zaakceptować obcych, czyli odchowanych przez psa i człowieka, zwierząt.  Romek i Seli - bo tak miały na imię maluchy trafiły do ogrodów zoologicznych w Czechach i Grecji. 

Serwal to średniej wielkości drapieżnik z rodziny kotowatych, który w zależności od podgatunku, występuje w różnych rejonach Afryki. Najchętniej zamieszkiwanym terenem przez serwale są obszary porośnięte wysoką trawą, przede wszystkim tereny stepowe, gdzie jest łatwy dostęp do wody. Raczej nie spotkamy tego drapieżnego kota na obszarach całkiem pustynnych czy w lesie tropikalnym. Długość ciała serwala wynosi od 60 do 100 cm, jego ogon ma 30 – 45 cm. Cechą charakterystyczną tych zwierząt są długie łapy i długie stopy. Takie połączenie sprawia, że serwale są świetnymi skoczkami. Potrafią skoczyć wzwyż na 3 metry, na odległość 4 metrów. Serwal to drugi po gepardzie, najszybszy kot na świecie - biega z prędkością 80 km/h. Ich pokarmem przeważnie są drobne gryzonie, kręgowce oraz ptaki. Potrafią również łowić ryby, zjadają gady, owady oraz płazy. Swoją dietę urozmaica owocami i trawą. Serwal ma doskonały słuch. Jego uszy wychwytują każdy, nawet najmniejszy dźwięk. Futro tego ssaka jest koloru jasnożółtego, zdobią je cętki koloru czarnego. 

Ciekawostką jest fakt, że serwal to drapieżnik udomowiony przez człowieka. Na całym świecie spotkać można hodowle tych zwierząt. Powstała nawet krzyżówka serwala z kotem domowym, która nazywa się kot savannah. W naszej rozmowie dyrektor Targowski odniósł się jednak bardzo negatywnie do pomysłu krzyżowania tych zwierząt. 


Rozmawiała: Natalia Gawlik

Powiązane:
Więcej z: Puls miasta