Saga i Pirat - takie imiona nosiły pumy, które upatrzyły sobie człowieka wobec którego zachowywały się, jak łagodne kocięta. W latach 80-tych ubiegłego wieku - oczywiście wbrew zakazom ówczesnego dyrektora Michała Massalskiego - obecny dyrektor, czyli Michał Targowski nawiązał wyjątkowo bliską relację z parą pum.
- Dzisiaj to byłoby niemożliwe, tego rodzaju przyjaźnie mogłyby zakończyć się fatalnie, między innymi z uwagi na obowiązujące przepisy - mówi Michał Targowski, dyrektor Gdańskiego Ogrodu Zoologicznego. - Ale też z uwagi na to, że puma jest zwierzęciem drapieżnym i może być niebezpieczna dla człowieka. Ogrody zoologiczne, o czym mówiliśmy już w poprzednich audycjach, odchodzą od wychowania maluchów dla chęci nawiązywania przyjaźni, relacji, które jednak są niekorzystne dla zwierzęcia. Szczególnie jeśli zwierzę miałoby w jakimś momencie pojechać do innego ogrodu zoologicznego, bo odbija się to fatalnie na psychice tych zwierząt. Bardzo często te zwierzęta nie nadają się do hodowli i mają problemy z aklimatyzacją w nowym miejscu.
Michał Targowski zaczął pracę w gdańskim zoo w 1979 roku jeszcze jako student ostatniego roku biologii. Pierwotnie pracował na stanowisku asystenta w dziale drapieżnym. Warunki ekspozycyjne nie przypominały dzisiejszych wybiegów, znaczna część zwierząt przebywała w klatkach, w tym także pumy.
- Przyznam szczerze, że miałem dużo szczęścia, że nie zwolniono mnie z pracy - przyznaje Michał Targowski. - To były początki mojej pracy. To, co ja z tymi pumami w tajemnicy przed kierownictwem zoo mogłem wyczyniać... to sam się dziwię, że te zwierzęta to akceptowały i że wszystko się nie rozniosło.
Przez długie lata zażyłość Michała Targowskiego z pumami nie ujrzała światła dziennego. I bardzo dobrze, bo Gdański Ogród Zoologiczny zyskał godnego następcę dyrektora Massalskiego. Warto wspomnieć, że Michał Targowski objął stanowisko dyrektora ogrodu trzydzieści lat temu, czyli w 1990 roku.
- Zwróciłem uwagę, że kiedy przechodziłem obok klatki z pumami, one przyjaźnie, tak mi się wtedy wydawało, odzywały się, miałcząc - przypomina obecny dyrektor gdańskiego zoo. - Poczytałem, że puma jest kotem, który potrafi miałeczeć i robi to, gdy wyraża zadowolenie. To był dla mnie sygnał, że widzą we mnie coś pozytywnego. (...) Podkusiło mnie i przeszedłem przez barierkę. Podszedłem do kotów i oprócz miałczenia usłyszałem jeszcze charakterystyczne mruczenie. Gdy przytulały się do kraty, musiałem je pogłaskać.
Saga i Pirat były zwierzętami odchowanymi przez człowieka. Być może tutaj należy szukać przyczyny ich zachowania, czyli przyjaznego stosunku do Michała Targowskiego, choć na wielu ludzi zwierzęta te reagowały bardzo agresywnie. Z biegiem czasu więź, która nawiązała się między dyrektorem zoo a pumami była tak duża, że drapieżniki nie tylko pozwalały przebywać Michałowi Targowskiemu wewnątrz klatki, ale też nie protestowały, gdy dyrektor wyniósł z ich terenu małego potomka.
Zachęcamy do posłuchania całej opowieści o przyjaźni Michała Targowskiego z pumami.
Rozmawiała: Natalia Gawlik