Zoo w Gdańsku jest nieczynne od 13 marca 2020 roku. Zgodnie z rozporządzeniem Prezesa Rady Ministrów z dnia 19 kwietnia br. wszystkie ogrody zoologiczne w kraju będą zamknięte dla zwiedzających do odwołania. Dla wielu ogrodów, które nie mają finansowania z budżetu miasta, obecna sytuacja wiąże się z ogromnymi problemami. Nasz gdański ogród, choć nie zarabia na sprzedaży biletów, o najbliższą przyszłość nie musi się martwić, bo ma wsparcie Miasta. Nie zmienia to jednak faktu, że pandemia także w naszym ogrodzie zoologicznym oznacza bardzo trudny czas.
- Sądzę, że decyzja o zamknięciu ogrodów zoologicznych jest rozsądna i jeśli niedługo będzie trzeba otworzyć bramy ogrodu, to oczywiście zrobimy wszystko, żeby sprostać tym przepisom, które obowiązują. Będzie to jednak igranie z pewnym niebezpieczeństwem i powinniśmy być wszyscy tego świadomi - mówił Michał Targowski, dyrektor Gdańskiego Ogrodu Zoologicznego.
Nawet po ponownym otwarciu bram, jak podkreślał dyrektor Targowski, ograniczenia i rygor będą obowiązywać przez wiele tygodni, a nawet miesięcy. Nie należy nastawić się na takie zwiedzanie do którego jesteśmy przyzwyczajeni. Gdy wejdą w życie nowe obostrzenia i zoo zostanie otwarte, otwarte prawdopodobnie będzie częściowo.
- Decyzja o otwarciu to jedno, logistyka to drugie, bo trzeba zapewnić bezpieczeństwo gościom, ale i naszym pracownikom. Na pewno będę rekomendował, aby wszystkie pawilony były zamknięte, bo tam zawsze było największe nagromadzenie gości. Mowa o lwiarni, motylarni, żyrafiarni, pawilonach ptaków czy małp. Poręcze, ogrodzenia, szyby musiałby być ciągle przemywane. Trzeba zapomnieć o usługach, jak kolejka retro, park linowy, wózeczki. Na pewno usługi gastronomiczne też nie mogą być takie, jak byśmy sobie zamarzyli. Wszystkie place zabaw, wiaty odpoczynkowe, muszą być zamknięte. Sprzedaż biletów będzie on-line, wychodzi nam, że moglibyśmy wpuścić około 500 osób dziennie - mówił Michał Targowski.
Jak obecna sytuacja, czyli puste alejki, wpływa na zachowanie zawierząt?
- Zaryzykuję stwierdzenie, że zwierzęta są szczęśliwe, że mają ciszę i spokój. One i tak są przyzwyczajone do wszelkiego gwaru i hałasów. Zwierzęta, zarówno te kopytne, płochliwe antylopy, zebry, żyrafy, słonie, jak i drapieżniki - przyzwyczajone są do swoich wybiegów, które są dla nich oazą spokoju, wolności i bezpieczeństwa, bo każdy z tych wybiegów jest przez zwierzęta oznakowany. To jest ich rewir, a to, co dzieje się poza rewirem, na dobrą sprawę tych zwierząt nie interesuje. (...) Ta sytuacja, którą mamy teraz, jest dla zwierząt czasem psychicznego odpoczynku - mówił Michał Targowski.
W Gdańskim zoo żyją jednak zwierzęta, które łakną kontaktu z drugim człowiekiem, zaliczyć do nich można małpy, szympansy czy oragnutany. Jak one zachowują się w czasie, gdy alejki ogrodu świecą pustkami?
- Szczególnie orangutan i szympans to bardzo inteligentne, myślące zwierzęta. One rzeczywiście lubią prowokować i przedrzeźniać się z nami, a teraz tego nie mogą robić, więc to zachowanie być może jest spokojniejsze.
Zdarzało się, że próby wejścia szympansów w interakcję z człowiekiem kończyły się dużym problemem. Michał Targowski opowiadał w trakcie rozmowy o sytuacji, która zdarzyła się kilka lat temu. Jeden z gości zoo podał szympansowi żyletkę. Minęło kilka godzin, nim pracownikom zoo udało się ją odebrać, a było to wyjątkowo trudne zadanie, bo zwierzę trzymało żyletkę w pysku, na języku.
Nowe przychówki
Michał Targowski opowiadał też o nowych przychówkach.
- Wychowawywanie młodych w atmosferze ciszy i spokoju jest na pewno bardziej bezpieczne. Pogoda sprzyja zwierzętom koptypnym, które się teraz rodzą - to m.in. osiołki, alpaki, takiny, antylopy.
Obecna sytuacja, jak podkreślał dyrektor Targowski, daje możliwość wsłuchania się w dźwięki natury. Gdy gwar ich nie zagłusza, słychać wyraźnie śpiew ptaków.
Choć życie w zoo płynie względnie spokojnie, kornowarius pokrzyżował wiele planów, także tych związanych z wymianą zwierząt między ogrodami.
- Nie ma wymian, są zawieszone, to jest duża strata, także dla nas, bo w kwietniu, maju, miały do nas przyjechać nowe osobniki wielbłądów, samica pandy rudej, czekamy również na niektóre antylopy do odnowienia stad. Do Izraela, od nas, miały wyjechać alpaki i to wszystko jest wstrzymane na czas bliżej nieokreślony. Cała współpraca między ogrodami zoologicznymi została zawieszona, prowadzimy ożywioną dyskusję on-line.
Kolejnym negatywnym skutkiem koronawirusa jest niepewność związana z planowanymi inwestycjami. Jeszcze w tym roku powstać miał pawilon z wybiegiem dla hipopotamów karłowatych, nowe pomieszczenia dla antylop czy nowa strefa gastronomiczna. Jak informował dyrektor Targowski, w ciągu najbliższych dni okaże się, czy i kiedy inwestycje te będą mogły zostać zrealizowane. Niepewna jest też przyszłość woliery i pawilonów dla ptaków afrykańskich, które oddane do użytku miały zostać w 2022 roku, w tym roku inwestycja miała wejść w etap projektowania.
- Pewnie, że trzymam kciuki, ale kwestia wybudowania pawilonów dla ptaków Afryki jest trochę poza ogrodem, bo realizacją zajmuje się Dyrekcja Rozbudowy Miasta Gdańska i to oni będą decydować, czy jest zielone światło na tę inwestycję, czy też będzie ona zawieszona.