Melon to jeden z tych psów, które zasługują na natychmiastowe znalezienie domu. Przede wszystkim dlatego, że z wielkim prawdopodobieństwem, nie zaznał innego życia niż schroniskowe, że nigdy nie miał domu. Dokumenty wskazują, że sześć lat spędził w placówce w Radysach. Miejscu, które teoretycznie miało zapewnić mu bezpieczeństwo i opiekę. Praktycznie – w 2020 roku cała Polska dowiedziała się, że Radysy to schronisko z piekła rodem, a ludzie, którzy je prowadzili, byli bezduszni wobec swoich podopiecznych. W tym samym roku delegacja wolontariuszy z Promyka pojechała na Mazury, by przywieźć Melona i kilkanaście innych psów do Gdańska. W grupie tej była m.in. Joanna Gołaszewska, która pamięta, że gdańscy wolontariusze podeszli do Melona z rezerwą. Powodem była adnotacja na boksie, że Melon to pies agresywny. Szybko jednak okazało się, że ten pokaźnych rozmiarów chłopak, gdy tylko opuścił swoją marną klitkę, struchlał ze strachu. Melon jest duży, waży 40 kilogramów. Jego gabaryty i szczek mogą budzić respekt, jednak nie jest psem agresywnym. Po ponad trzech latach spędzonych w Promyku, jest to wiadome.
O Melonie wiemy też, że jest mądry i wybiera sobie ludzi z którymi sympatyzuje. Jest też ciekawy świata. Ponad wszystko ceni sobie węszenie i jest w tym świetny. Nie jest zbytnio rozrywkowy. Czasem pogoni za piłką, ale zabawki nie są jego centrum wszechświata. Woli kontakt z człowiekiem i czas z nim spędzony. Melon lubi cierpliwych ludzi i taką cechą przede wszystkim powinien się wykazywać opiekun docelowy. Pokłady cierpliwości są potrzebne na spacerach, bo gdy Melon znajdzie interesujący go zapach, potrafi spędzić przy nim długie minuty. Melon preferuje wolne tempo przechadzek.
- Na Melonie nie można niczego wymusić, bo on jest w pewnym sensie niezależny – powiedziała Joanna Gołaszewska, wolontariuszka z Promyka. – Takie wymuszanie powoduje, że on stwierdza, nie uda ci się to, ja postawię na swoim i będę tutaj stał tak długo, jak będę chciał.
Jak podkreśla wolontariuszka, Melon to pies o dobrym charakterze. Grzecznie poddaje się pielęgnacji, zna kaganiec, choć za nim nie przepada. Nie wchodzi też w konflikty z innymi psami, nie zwraca na nie uwagi. Kiedy mija się z psami na spacerach, nie szuka z nimi kontaktu. Pomimo tych wszystkich pozytywów, przez ponad trzy lata pobytu Melona w Promyku, jeszcze nie udało się znaleźć mu domu.
- Mnie się wydaje, że jego problem jest to, że on jest po prostu duży – wyjaśnia Joanna Gołaszewska. – Pod kątem charakteru to jest fajny pies. On jest komunikatywny, on bardzo lubi i nauczył się prosić, żeby drapać go pod bródką. To jest też metoda na spacerze, jeżeli Melon się zawiesi, to warto do niego podejść, podrapać pod tą bródką, powiedzieć chodź idziemy i on wtedy rusza.
Melon to psiak, który boryka się z atopią środowiskową. W związku z tym jest na specjalistycznej karmie i wymaga częstszych kąpieli. Poczęstowanie go nieodpowiednimi smaczkami kończy się zapaleniem uszy. Melon powinien też zgubić kilka kilogramów.
Roki to niespełna pięciolatek, który wygląda jak mini wersja doga. Choć są i tacy, który widzą w nim geny boksera. To średniej wielkości pies, waży 20 kilogramów. Jego postawa jest bardzo dostojna. W 2023 roku Roki trafił do Promyka dwukrotnie. Po drugim razie właścicielka zrzekła się praw do psa z którym sobie nie radziła. Pies notorycznie błąkał się po Gdańsku, wbiegał pod pędzące auta, jego zdjęcia wielokrotnie publikowane były na forach poświęconym zaginionym zwierzętom.
- Bardzo często z ulicy zgarniali go obcy ludzi zainteresowani tym, że on tam po prostu jest, ale złapanie go też nie było łatwe, ponieważ ze względu na to, co Roki przeżył, boi się ludzi i trzeba zdobyć jego zaufanie – opowiadała Joanna Gołaszewska. – On bardzo często spał gdzieś w trawie, przy torach tramwajowych. Wsiadał i wysiadał z tramwaju, gdzie powarkiwał na ludzi, bo szukał pomocy, ale ponieważ się bał, to nie umiał jej uzyskać.
W czasie tułaczek Rokiego, schronisko Promyk otrzymało maila od anonimowej osoby, która wysłała zdjęcia błąkającego się psa i prosiła o pomoc. Od lipca 2023 roku Roki jest już bezpieczny w schronisku.
Roki, podobnie jak Melon, wybiera sobie ludzi z którymi nawiązuje nić porozumienia. Jak jednak podkreślała Joanna Gołaszewska, w tym temacie jest coraz lepiej. Do zaufanego grona Rokiego dołączył niedawno nowy wolontariusz z którym pies szybko się zaprzyjaźnił. Rokiemu zdarza się też pilnować osób z którymi ma bliską relację.
- Nie nazwałabym tego zasobowością, raczej poszłabym w kierunku tego, że ponieważ był wielokrotnie porzucany na pastwę losu, to on się związuje z człowiekiem i chce przy nim być, ale też potrafi iść z inną osobą – wyjaśniała Joanna Gołaszewska. – To nie jest dla niego problem, że jest przywiązany tylko do jednej osoby. Przy czym on bardzo pilnuje stada. Jeśli idziemy większą grupą, to Roki się odwraca i ja się śmieję, że liczy, czy wszyscy są.
Roki potrzebuje dużo wsparcia i ciepła od człowieka. Jego przewodnik docelowy powinien być też stanowczy i doświadczony w budowaniu relacji z czworonogiem. Roki potrzebuje nauki od podstaw i pewności, że nie zostanie porzucony.
Roki ma wybiórczy stosunek do innych psów. Wybiera sobie te osobniki z którymi jest mu po drodze. Aktualnie mieszka z suczką, którą akceptuje, ale nie darzy jej wielką miłością.
Jeśli któryś z psiaków skradł Państwa serce i chcielibyście poznać go bliżej, napiszcie do nas: zpromykadodomu@gdansk.pl lub zadzwońcie do schroniska Promyk 58 522 37 80.
Melon i Roki czekają!