W Lechii od początku sezonu zapowiadano, że zespół ma walczyć o najwyższe cele. Najwyższe, czyli mistrzostwo Polski. W planach był też Puchar Polski, co potwierdził kilka tygodni temu trener Piotr Nowak.
- Chcemy zagrać w maju na Stadionie Narodowym - rzucił. W maju 2017 na Narodowym, czyli w finale Pucharu Polski. Z zapowiedzi nic nie wyszło, bo biało-zieloni odpadli po rzutach karnych z Puszczą Niepołomice jeszcze przed ćwiercfinałem.
Czy podobnie może być w Ekstraklasie? Najpierw zapowiedzi a potem fatalne porażki? Niewykluczone, bo Lechia, choć ma aspiracje, choć ma zawodników z umiejętnościami, to nie zawsze potrafi grać tak, jak na pretendenta do tytułu przystało.
Dwa tygodnie temu w Warszawie gdańszczanie zostali zlani przez ciągle liżącą rany Legię. Czy po tamtej porażce, srogim 0:3, można być optymistą? Piłkarze są nimi na pewno.
- Ja o mistrzostwo Polski zawsze grałem i będę grał. W tamtym roku ten cel okazał się zbyt daleko. W tym sezonie ma być mistrzostwo! - Sebastian Mila nie widzi innego rozwiązania, jak tytuł dla Lechii. Tak mówił w środę podczas zwiedzania Stadionu Energa Gdańsk.
Jak Sebastian Mila spotkał się z kibicami i wyznał miłość Lechi i Gdańskowi
Lechia była już w tym sezonie liderem. Zgubiła jednak niepotrzebnie kilka punktów i zajmuje trzecie miejsce: ma jeden mniej niż prowadząca Jagiellonia Białystok i druga w tabeli Bruk-Bet Termalica Nieciecza.
W sobotę rywalem będzie Zagłębie Lubin, czwarty w tabeli (20 punktów, Lechia ma 22).
- Chcemy wygrać, by nie zaprzepaścić komfortowej sytuacji w tabeli, w jakiej się obecnie znajdujemy - mówi Sławomir Peszko.
- Nie będzie łatwo, ale w zeszłym sezonie wygraliśmy z nimi dwa razy, więc uważam, że nie mamy się przesadnie czego obawiać. Pojedziemy tam po trzy punkty - zapewnia Grzegorz Kuświk, który w dwóch wspomnianych zwycięstwach (3:1 w Gdańsku, 2:1 w Lubinie) zdobył trzy gole.
Czy gdańszczanie myślą jeszcze o fatalnym meczu z Legią?
- Nie wracajmy do tego, bo to nie ma sensu. Przeanalizowaliśmy ten mecz bardzo dokładnie, każdy z nas odpoczął, złapał nową energię i uważam, że będzie to widać już w sobotę - zaznacza Kuświk.
Zagłębie jest tuż za Lechią, w tym sezonie lubinianie przegrali tylko raz: u siebie z Wisłą Płock. Pokonali natomiast m.in. - i to na wyjazdach - Lecha Poznań 2:1. Legię 3:2 i ostatnio Ruch Chorzów 2:1.
- Bardzo chcielibyśmy wygrać przekonująco, ale zdajemy sobie sprawę, że mecz w Lubinie taki nie będzie – przyznaje Peszko. - Wynik będzie najprawdopodobniej na pograniczu, spodziewamy się dużej ilości walki, biegania, ale też piłkarskich umiejętności.
- Jesteśmy na dobrym miejscu i dobrej drodze do tego, by pod koniec tego roku mieć dobrą pozycję wyjściową na drugą rundę - dodaje Kuświk.
Mecz z Zagłębiem jest 12. w tegorocznym sezonie. Potem - do końca rundy - lechiści zagrają jeszcze z Piastem Gliwice (23 października u siebie), Arką Gdynia (30 października na wyjeździe) i Pogonią Szczecin (5 listopada u siebie). Spełnieniem marzeń byłoby zdobycie 12 punktów w tych czterech meczach. Czy to realne? Mądrzejsi będziemy w sobotę, 15 października, około godz. 22.20.