Prezydent w środę, 9 marca, przyjął w swoim gabinecie mistrza świata w windsurfingu (klasa RS:X), a także jego trenera, Cezariusza Piórczyka. Podziękował, w imieniu gdańszczan, za wielki sukces odniesiony w olimpijskim sporcie. Wręczył im nagrody finansowe oraz upominki.
- Już przedostatniego dnia zawodów w Izraelu wiedziałem, że nikt mi nie wydrze złota, dlatego w ostatnim wyścigu popłynąłem na luzie - opowiadał Myszka. - Łatwo ten medal nie przyszedł, ponieważ wiatr ciągle się zmieniał i musiałem bardzo uważać, żeby niczego nie zawalić. Na Morzu Czerwonym przebiega granica izraelsko-jordańska i wszyscy musieliśmy uważać, żeby jej nie przekraczać. Jeden z żeglarzy, Francuz, zbyt często wypływał na wody jordańskie i został na krótko aresztowany. Ja zrobiłem to tylko raz i dostałem ostrzeżenie.
Mistrz nad mistrze! Piotr Myszka najlepszy na świecie!
Przygotowania do startu na igrzyskach w Rio de Janeiro gdański mistrz już rozpoczął. Testuje sprzęt, głównie stateczniki. Ze stu, które sprawdził, wybierze jeden, a niewykluczone, że będą potrzebne kolejne testy. Wybierze też żagiel. Deskę, w drodze losowania, otrzyma dopiero w Brazylii niedługo przed startem. - Deski będą od jednego producenta, by wszyscy mieli w miarę równej klasy sprzęt - wyjaśnił Myszka.
Akwen olimpijski, z którym mógł już się zapoznać, jest brudny. W wodzie pełno śmieci, od foliowych torebek zaczynając, na zużytych pralkach i lodówkach kończąc.
- Gospodarze mają zamiar urządzić wielkie czyszczenie przed igrzyskami, ale ja nie wierzę, by im się to w stu procentach udało - twierdzi gdański żeglarz. - Trzeba się nastawić na unikanie przeszkód i zmieniające się prądy oceaniczne. Chwilami czułem się tam jak w pralce: tak mocno wpływały na moje pływanie. To jednak będzie problemem dla wszystkich zawodników.
- Jestem dobrej myśli - odpowiedział na pytanie prezydenta Adamowicza o swoje szanse na igrzyskach.
Dla niespełna 35-letniego Myszki start w Rio de Janeiro będzie olimpijskim debiutem.