Adam Nalepa: Żyjemy w kulturze hejterów

To może być najważniejsza premiera roku w – przynajmniej – Trójmieście. Od piątku 21 sierpnia w teatrze Wybrzeże można oglądać sceniczną adaptację „Faraona” Bolesława Prusa.
21.08.2015
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Adam Nalepa wyreżyserował w teatrze Wybrzeże sceniczną adaptację „Faraona” Bolesława Prusa.

Spektakl reżyseruje Adam Nalepa, artysta, który nie raz gościł już, z sukcesem, w teatrze Wybrzeże. Ten urodzony w Chorzowie, ale wychowany w Niemczech twórca przygotował na gdańskiej scenie m.in. bardzo udane adaptacje „Blaszanego bębenka”  Güntera Grassa, „Nie-Boskiej komedii” Zygmunta Krasińskiego, „Marii Stuart” Friedricha Schillera czy „Czarownic z Salem” Arthura Millera.

Mirosław Baran: Kiedy po raz pierwszy przeczytałeś „Faraona”?

Adam Nalepa: – Nie tak dawno, krótko po realizacji w teatrze Wybrzeże „Blaszanego bębenka” według Güntera Grassa, czyli jakieś siedem lat temu. W „Gazecie Wyborczej” ukazywał się wówczas cykl audiobooków z polską literaturą, pierwsza była „Lalka”. Po wysłuchaniu „Lalki” postanowiłem przeczytać wszystko Bolesława Prusa, to było konsekwentne odkrywanie tego autora.

Bolesława Prusa czyta się ciągle w szkole...

– ...a ja jestem tego bagażu pozbawiony, czytałem dla własnej przyjemności. Nie poznaję bohaterów i problemów przez pryzmat szkolnych analiz, utartych schematów. To na pewno duża zaleta przy pracy nad spektaklem.

Co Ci się spodobało w „Faraonie”?

– Polska literatura była dla mnie wówczas nieco hermetyczna, bo nie znałem zbyt dobrze naszej historii czy realiów. Początkowo „Faraon” był dla mnie takim Prusowskim „Quo vadis”, tylko dziejącym się w Egipcie. Dopiero z czasem zacząłem rozumieć, że powieść z Egiptem niewiele ma wspólnego. Miejsce akcji to każde miejsce. Prus zresztą w Egipcie nigdy nie był i nie było nigdy faraona Ramzesa XII. Autorowi chodziło o Polskę swoich czasów. Mnie też zależy na pokazaniu w spektaklu naszego kraju dzisiaj. Żądania ludu z „Faraona”, domagającego się siódmego dnia wolnego czy własnego poletka ziemi, brzmią dziś archaicznie. Ale czy na pewno?

Co jeszcze w Egipcie Prusa przypomina Ci Polskę?

– Nie powiem nic więcej, niech widz sam odkryje to w spektaklu. Mogę tylko dodać, że każda sztuka, jaką realizuję na scenie, dotyka mocno mnie samego. Na przykład „Mały Książę. Końcówka” w Teatrze Muzycznym w Gdyni powstał w momencie, gdy zacząłem się zastanawiać nad własnym umieraniem. „Faraon” zaś odnosi się w pewien sposób do zabijania we mnie idealizmu. Żyję w Polsce ładnych parę lat, nie mogę teraz komentować „Boże, jakie to naiwne” czy „W Niemczech mamy inne rozwiązania”. W Polsce obserwuję sytuację bardzo dziwną: naród rozerwany na dwie części. Wkręcamy się w ten dualizm wszyscy, począwszy od polityków, którzy twierdzą, że ta druga frakcja jest wrogiem kraju. Nawet ludzie na ulicach robią to samo. Pogubiłem się w tym wszystkim.

W Niemczech jest prościej?

– Mam wrażenie, że polityka w Niemczech nie wzbudza aż takich emocji. Skończyło się to już w latach 70. na Ulrike Meinhof i działaniach terrorystycznych jej Frakcji Czerwonej Armii, kiedy faktycznie było dużo zamieszania. Ciągle nie mam polskiego obywatelstwa i coraz poważniej myślę o wystąpieniu o nie. Mam już dość bycia obserwatorem, chciałbym też decydować o przyszłości kraju. Te starania o kraj są ciekawie opisane właśnie w „Faraonie”. Nie chodzi mi tylko o walkę o władzę przywódców religijnych z politykami. Ta powieść to przecież historia młodego człowieka, który chce natychmiast zmienić cały swój świat. Może jednak nie jest jeszcze na to gotowy? Bo główny bohater nie potrafi się porozumieć z kapłanami, daje się wciągnąć w grę nienawiści.

Wierzysz w możliwość porozumienia w Polsce?

– Muszę w to wierzyć, inaczej by mnie tu dziś nie było. Może to naiwne, ale nie mogę sobie wyobrazić, że taka sytuacja będzie trwała dłużej, bo inaczej skończy się to jakąś katastrofą. Żyjemy w kulturze hejterów. Nie dotyczy to zresztą tylko polityków. Nie można wejść na żadną stronę internetową, żeby nie znaleźć w komentarzach skrajnych, obraźliwych opinii... Mimo to wierzę w zmianę. Bo tak dłużej nie damy rady, wykończymy się nawzajem.

„Faraon” Jerzego Kawalerowicza był dla Ciebie inspiracją?

– Na początku tak. Trudno go nie wziąć pod uwagę, gdy aktorem w teatrze Wybrzeże jest Ryszard Ronczewski, który w filmie „Faraon” występował. Ostatecznie jednak Ronczewski w spektaklu nie gra, bo pracował w czasie prób nad własnym monodramem w Sopocie. Stopniowo odchodziliśmy zatem od inspiracji filmem. Powieść ma zresztą wspaniałe dialogi, można je wyciąć i od razu wystawić w teatrze.


Premiera „Faraona” – 21 sierpnia 2015 roku na Dużej Scenie teatru Wybrzeże. Kolejne spektakle: 22, 23, 25 i 26 sierpnia oraz 22, 23, 24, 25 i 27 października.

Więcej o spektaklu na stronie teatru Wybrzeże


TV

Obrona Westerplatte – pierwsze starcie II wojny. Rozmowa z dr. Janem Szkudlińskim