Gdyby ktoś nie widział na czym polega wschodnia gościnność, powinien wpaść do Oksany Szatogo. Gdy umawiałyśmy się na tę rozmowę, od razu zaprosiła mnie do domu. Wzbranianie się i krygowanie, że nie chcę robić kłopotu, że może kawiarnia na nic się nie zdały. Już na wstępie Oksana podała pyszny, domowy rosół z kurczaka, potem do herbaty na stół wjechał wielki półmisek zrobionych przez nią kokosowych kul w rodzaju „rafaello”, z tym, że dużo lepszych. A na koniec, przy opowieściach o uzbeckiej kuchni gospodyni poczęstowała jeszcze kanapką ze znakomitym bakłażanowym kawiorem, czyli krojonymi, przesmażonymi bakłażanami z cebulą, papryką, pomidorami i przyprawami.
Oksana Szatogo: - Oj, a czy ta moja historia w ogóle jest ciekawa? O czym tu mówić? Z tego co wiem, takich rodzin jak nasza jest w Gdańsku około trzydziestu.
Aleksandra Kozłowska: - Takich rodzin jak pani, czyli jakich?
- No, repatriantów z Uzbekistanu i Kazachstanu, większość z Kazachstanu. Wcale nie jesteśmy jacyś wyjątkowi.
Ale w końcu nie każdy z mieszkańców Gdańska urodził się w Taszkiencie...
(śmiech) Pewnie nie. Urodziłam się w stolicy Uzbekistanu ale nie jestem rdzenną Uzbeczką. Mam korzenie polsko-rosyjsko-ukraińskie. Mój tata zawsze przypominał o naszym polskim pochodzeniu, jego ojciec był Polakiem. Niestety nie zachowały się żadne dokumenty, które mogłyby to poświadczyć, dlatego do Gdańska przyjechałam tylko jako żona repatrianta. Bo Władek, mój mąż też ma polskie pochodzenie, z tym, że udokumentowane. Jego dziadkowie ze strony matki, Polacy zostali w 1935 r. wywiezieni bydlęcymi wagonami z Ukrainy do Uzbekistanu. Stalin w ten sposób pozbywał się wszystkich niewygodnych, podejrzanych nacji: Polaków, Greków, Niemców, Żydów - wszystkich wysyłał do Azji.
Gdy wyszłam za Władka (poznaliśmy się na studiach w Taszkiencie, ślub wzięliśmy w 1996 r.) od jego babci nauczyłam się gotowania polskich dań: pierogów, ryb, czerwonego barszczu. Obchodziliśmy też święta po polsku - Boże Narodzenie i Wielkanoc. Do dziś w rodzinie męża zachowała się ważna pamiątka - książeczka do nabożeństwa po polsku.
W domu, w Taszkiencie mówiliście po polsku?
- Nie. Ani moi rodzice, ani Władka nie znali polskiego. W czasach ZSRR nie mogliby zresztą uczyć się tego języka. Rozmawialiśmy po rosyjsku. Znam też trochę uzbecki. W klasie miałam kolegów różnych narodowości: Ormian, Gruzinów, Żydów, Niemców...
Gdy z mężem postanowiliśmy, że będziemy składać wnioski o repatriację, zaczęliśmy uczyć się polskiego w taszkienckim Centrum Polonijnym. W kwietniu 2009 r. dostaliśmy z ambasady propozycję osiedlenia się w Polsce. Zaczęliśmy się pakować i... w listopadzie 2009 r. znaleźliśmy się w Gdańsku.
Pani pierwsze wrażenia?
- Szaro, zimno i duży stres. Szaro i zimno, bo to listopad, a stres, bo to pierwsza podróż za granicę, bo wielka zmiana, bo mimo nauki w Centrum Polonijnym bariera językowa. Od miejsca urodzenia dzieliło nas teraz siedem tysięcy km! Przylecieliśmy z córkami. Starsza, Włada (urodziła się w 1998 r.) poszła do piątej klasy, młodsza Zlata, mimo że dopiero 4-latka trafiła do zerówki. „Mamo, ja nie chcę tam chodzić, bo dzieci mnie nie rozumieją” - skarżyła się przez pierwsze kilka dni. Szybko jednak polubiła nowe miejsce.
A pani?
- My z mężem też. Dostaliśmy bowiem bardzo dużo pomocy ze strony Urzędu Miasta. Gwarantuje to ustawa o repatriantach. Nam w załatwianiu formalności pomagał Lech Bogucki z wydziały ds. repatriantów. Dostaliśmy od razu mieszkanie, dotację na remont i kupno mebli, urząd znalazł także blisko szkołę dla dzieci, a dla nas pierwszą pracę. Władek, inżynier został zatrudniony w swoim zawodzie, ja zostałam pomocnicą cukiernika w piekarni. Pan Bogucki chodził z nami załatwiać dokumenty, numer PESEL itp. Było to dla nas ogromne ułatwienie. Ale z barierą językową sami musieliśmy sobie poradzić. Bo choć rosyjski i polski jako języki słowiańskie są do siebie podobne, czyhają też różne pułapki, o czym przekonywaliśmy się na własnej skórze. Na przykład dzwoniliśmy po pizzę i mówiliśmy: „Chcemy zakazać pizzę”. Po drugiej stronie konsternacja. Bo „zakazat`” to po rosyjsku „zamówić”.
A „zapomnij” to „zapamiętaj”.
- Właśnie. Takich „fałszywych przyjaciół” jest więcej. Ale stopniowo oswajaliśmy się z polskim, dziewczynki bardzo szybko w szkole chwytały nowy język i w domu zaczęły nas poprawiać (śmiech).
Tak jak mówiłam - my, jako repatrianci mieliśmy w Gdańsku miękkie lądowanie, urząd się nami zaopiekował. Ale wiem, że innym emigrantom jest trudno, nawet bardzo trudno. Dlatego od kwietnia prowadzę w Centrum Wsparcia Imigrantów i Imigrantek porady dla obcokrajowców, pomagam im, bo aż za dobrze rozumiem ich sytuację. Do CWII trafiłam rok temu przez koleżankę, która poleciła mi tamtejsze bezpłatne lekcje polskiego.
Z jakimi problemami zgłaszają się obcokrajowcy do Centrum?
- Na przykład boją się pójść do Urzędu Wojewódzkiego żeby zarejestrować pobyt. Boją się, że nie wszystko zrozumieją, że urzędnicy im czegoś odmówią. Albo nie wiedzą jak wypełnić wniosek, nie rozumieją urzędowego języka. Więc tłumaczę, wskazuję, deklaruję, że mogę też towarzyszyć danej osobie podczas wizyty w urzędzie i pomóc w tłumaczeniu. W maju zmieniła się ustawa o cudzoziemcach. Jest bardziej przyjazna - teraz można dostać Kartę pobytu od razu na trzy lata, wcześniej była tylko na rok. Muszę być w tych sprawach na bieżąco, żeby dobrze poinformować przyjezdnych.
Inny problem to praca, a raczej nieuczciwi pracodawcy. Na moich dyżurach nikt się z tym wprawdzie nie zgłosił, ale słyszałam o takich przypadkach. Mam przecież koleżanki Ukrainki, ludzie opowiadają sobie takie rzeczy. Na przykład, że pracodawcy wolą zatrudniać na czarno, a potem nieraz się zdarza, że wiza cudzoziemcowi się kończy, musi już wracać do siebie, a pracodawca to wykorzystuje i nie płaci mu pensji za ostatni miesiąc. Policja? A z czym tam iść, jak nie było umowy. Pracodawca powie: „Pierwszy raz widzę tego człowieka” i tyle.
Osobiście tego nie doświadczyłam, ale od znajomych słyszę czasem, że Polacy nie rozumieją emigrantów, że kierują się stereotypami. Koleżanka Ukrainka dzwoni na przykład w sprawie wynajęcia mieszkania. A właściciel słyszy wschodni akcent i od razu ucina rozmowę: „Ogłoszenie już nieaktualne”. I kolejny tak samo, i kolejny.
Jest jakaś nieufność, ostrożność. Ja, gdy ktoś pyta skąd jestem i co robię w Gdańsku, odpowiadam: repatriantka. Aaa, to świetnie, to miło. Repatrianci to przecież nasi, Polacy. Ale wobec innych emigrantów już tak dobrze nie zawsze bywa.
Choć z pracą mimo repatriacji też mam ciężko.
Dlaczego?
- Mam wykształcenie wyższe, w Uzbekistanie skończyłam Taszkiencki Instytut Irygacji, jestem inżynierem elektrykiem. W zawodzie nigdy nie pracowałam. Moja ostatnia praca w Taszkiencie to dyspozytorka posiłków na lotnisku, odpowiadałam za dostarczanie posiłków na pokład, w zależności od klasy. Praca bardzo odpowiedzialna, Taszkient to duże miasto, jak Warszawa, lotnisko międzynarodowe - o tej samej godzinie startuje po kilka rejsów. Musiałam dopilnować by odpowiednie posiłki trafiły do samolotu każdego z nich. Loty do Polski? Nie, nie ma bezpośrednich połączeń, do Gdańska lecieliśmy przez Rygę, można też przez Kaliningrad.
Ale wracając do pracy. Na początku dostałam tu zatrudnienie w piekarni. Zmiany, nocki, ale nie to było najgorsze. Najtrudniej było z dźwiganiem, kręgosłup mnie od tego bolał. Wytrzymałam półtora roku i zaczęłam szukać czegoś innego. Ale dostępna jest tylko praca fizyczna. Pracowałam więc w sklepie, jako niania, jako pokojówka - do tego na czarno. Brałam te zajęcia, bo przecież dwoje dzieci, z jednej pensji męża ciężko się utrzymać. Potem jednak na rolkach złamałam prawą rękę. Leczenie i rehabilitacja trwały bardzo długo, a mimo to ręka nigdy nie będzie tak sprawna jak kiedyś. Praca fizyczna zatem odpada. Tylko, że znaleźć coś innego jest niełatwo.
Ale się nie poddaję (śmiech). W czerwcu skończyłam roczną szkołę policealną: kadry i płace, teraz w stowarzyszeniu księgowych uczę się na samodzielną księgową. Lubię i umiem liczyć, dobrze się w tym czuję. Pomagam dzieciom w przedmiotach ścisłych: matmie, fizyce, chemii, a także w angielskim. Angielski zresztą zawsze mi się podobał, chciałam iść nawet na filologię angielską, ale ojciec powiedział, że inżynier to pewniejszy zawód.
Znam dobrze rosyjski, mam nadzieję, że gdy skończę kurs księgowości może któraś z polskich firm pracujących na rosyjski rynek mnie zatrudni.
Co jeszcze poza legalną pracą potrzebne jest emigrantom?
- Poczucie, że też są częścią miasta. Dlatego bardzo mi się podobał projekt jaki Centrum Wsparcia Imigrantów zorganizowało razem z ECS-em „Praktyka obywatelska dla migrantów i imigrantek”. Podczas cyklu spotkań mogliśmy poznać Gdańsk od podszewki - rozmawialiśmy z radnymi, z aktywistami z Sopockiej Inicjatywy Rozwojowej, z twórcami budżetu obywatelskiego. Sama zresztą też głosowałam na projekty zgłoszone do budżetu - w naszej okolicy na nowoczesny plac zabaw przy szkole. Wezmę też udział w wyborach samorządowych - mam obywatelstwo polskie, więc mogę.
Nie żałuje pani przyjazdu do Polski?
- Ani przez chwilę! Tu jest zupełnie inaczej, bez porównania lepiej. Mój mąż często powtarza, że Polacy nie mają tu prawdziwych problemów. W Uzbekistanie jest bieda, marne zarobki, do tego rządy autorytarne, wszędzie milicja, co krok kontrole. Masz ze sobą dużą torbę - zaraz cię zatrzymają. Kto może, wyjeżdża. Władza niestety ma typowo wschodnią mentalność - jak już rządzisz, to na zawsze. W Uzbekistanie Karimow, prezydent nieprzerwanie od 1991 r., w Kazachstanie Nazarbajew, w Turkmenistanie przez lata rządził Turkmenbasza.
Przywiozła pani coś ze sobą z Uzbekistanu?
- Wzięliśmy pamiątkowy serwis do kawy, firanki i specjalny, jakby piętrowy garnek do gotowania na parze uzbeckich pierogów, tzw. mant. Manty robi się z mięsem, cebulą i oczywiście uzbeckimi przyprawami. Przywiozłam też przepisy na inne tamtejsze dania, które często tu robię: płow, czyli ryż z mięsem, marchwią i przyprawami, kawior bakłażanowy (w Taszkiencie na zimę robiłam po 50 słoików tej potrawy) i czibureki, coś w rodzaju dużych pierogów z mięsem. Czibureki zaplanowałam właśnie na dzisiejszy obiad. Może zostanie pani i zje z nami?
Autor: Aleksandra Kozłowska
Źródło: Gazeta Wyborcza Trójmiasto
Informacje o RODO
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. w spr. ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (tzw. RODO). Podjęte tam postanowienia dotyczą wszystkich krajów Unii Europejskiej. Nowe prawo wprowadza zmiany w zasadach regulujących przetwarzanie danych osobowych. Poniżej prezentujemy wyciąg najistotniejszych elementów dotyczących przetwarzania danych osobowych, w związku z korzystaniem z naszych serwisów.
Informacje dotyczące danych osobowych
Zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa, danymi osobowymi są informacje o zidentyfikowanej lub możliwej do zidentyfikowania osobie fizycznej. W przypadku korzystania z serwisów administrowanych przez Gdańskie Centrum Multimedialne Sp. z o.o. są to przede wszystkim: adres IP Twojego urządzenia, adres URL żądania, nazwa domeny, identyfikator urządzenia, typ przeglądarki, język przeglądarki, liczba kliknięć, ilość czasu spędzonego na poszczególnych stronach, data i godzina korzystania z Serwisu, typ i wersja systemu operacyjnego, rozdzielczość ekranu, dane zbierane w dziennikach serwera a także inne podobne informacje. Mogą to być także inne dane, o ile zostały dobrowolnie podane przez Użytkownika w związku z korzystaniem z wybranych usług naszych serwisów (np. takich jak rejestracja w celu umówienia wizyty w Urzędzie Miejskim, formularzy kontaktowych, udział w konkursach i plebiscytach itp.): adres poczty elektronicznej, numer telefonu, imię, nazwisko, numer PESEL, adres poczty tradycyjnej. Jeśli dana usługa, z której korzysta Użytkownik będzie miała własną notę informacyjną, określającą kwestie przetwarzanych danych, nota ta będzie miała pierwszeństwo w stosunku do informacji przekazanych w niniejszej Polityce Prywatności.
Dane osobowe mogą być zapisywane w plikach cookies lub podobnych technologiach (np. local storage) instalowanych przez GCM a naszych stronach i urządzeniach, których używa Użytkownik podczas korzystania z naszych usług.
Informacje o podstawie prawnej i celu przetwarzania danych
Przetwarzanie danych osobowych może odbywać się wyłącznie na podstawie prawnej i tylko do czasu, kiedy taka podstawa będzie miała miejsce. Gdańskie Centrum Multimedialne Sp. z o.o. przetwarza dane na następujących podstawach:
Za każdym razem, kiedy będziemy prosili Użytkownika o wyrażenie zgody na przetwarzanie jego danych osobowych, prawną podstawą uprawniającą nas do przetwarzania danych będzie zgoda. Np. podając nr telefonu w formularzu umożliwiającym umówienie wizyty w Urzędzie Miejskim wyrażasz zgodę na otrzymanie powiadomień i informacji dotyczących tej wizyty oraz spraw, które jej dotyczą.
W niektórych sytuacjach będziemy przetwarzać dane Użytkownika, gdy jest to niezbędne do zawarcia umowy, której Użytkownik jest stroną lub gdy jest to niezbędne do podjęcia działań na żądanie Użytkownika, przed zawarciem umowy. Może to mieć miejsce np. przy zamówieniu usługi powiadomień lub w trakcie udziału w konkursach, plebiscytach lub w innych podobnych sytuacjach.
Prawnie uzasadniony interes Gdańskiego Centrum Multimedialnego Sp. z o.o. i Urzędu Miejskiego w Gdańsku, którym jest:
Informacje o administratorach danych osobowych
Administratorem danych będzie:
Urząd Miejski w Gdańsku,
80-803 Gdańsk,
ul. Nowe Ogrody 8/12,
zaś podmiotem przetwarzającym dane będzie:
Gdańskie Centrum Multimedialne Sp. z o.o.,
80-601 Gdańsk,
ul. Andruszkiewicza 5
Informacje o przekazywaniu danych osobowych
Dane Użytkownika będą przetwarzane przede wszystkim przez Gdańskie Centrum Multimedialne Sp. z o.o. i Urząd Miejski w Gdańsku.
Dane Użytkownika będą również przekazywane do firm świadczących usługi hostingowe oraz backupowe w celu ich przechowywania i przetwarzania:
Na żądanie organów publicznych, na podstawie obowiązujących, nadrzędnych przepisów prawa, dane Użytkownika mogą być przekazywane tym organom.
Przekazywanie danych poza Europejski Obszar Gospodarczy
Dane osobowe Użytkownika będą przekazywane poza Europejski Obszar Gospodarczy do Google LLC. Przekazywanie odbywać się będzie na postawie prawnych zabezpieczeń ochrony danych osobowych, zatwierdzonych przez Komisję Europejską.
Przekazywanie danych poprzez wtyczki społecznościowe
Na naszych stronach internetowych stosowane są tzw. wtyczki społecznościowe takich mediów jak: Facebook, Instagram, Google+, Youtube, Pinterest, Twitter, Foursquare, Spotify, Vimeo, Livestream. Korzystając z ich funkcji Użytkownik może dzielić się lub polecać zamieszczone na naszych stronach treści.
Należy zwrócić uwagę, że w efekcie korzystania z tych funkcji, portale te mogą pobierać dane osobowe.
Poprzez stronę internetową, na której zamieszczona została wtyczka serwisu społecznościowego, dany serwis może nawiązywać bezpośrednie połączenie z przeglądarką. W ten sposób serwis ten uzyskuje informacje, o tym, że Użytkownik odwiedza nasze strony z konkretnego adresu IP lub ID urządzenia. Może to być niezależne od tego, czy dany Użytkownik jest subskrybentem danego serwisu czy nie, oraz czy jest w danym momencie do niego zalogowany.
W sytuacji, gdy Użytkownik będzie zalogowany w danym serwisie społecznościowym, serwis ten będzie samoczynnie przyporządkowywać jego wizytę na stronie do profilu Użytkownika. Taka sama sytuacja ma miejsce także wówczas, gdy Użytkownik udostępnia („lubi”, „poleca” etc.) daną treść z naszej strony. Wylogowanie z danego serwisu na czas wizyty na naszych stronach spowoduje, że dany serwis społecznościowy nie będzie mógł przypisać wizyty do danego konta.
Gdańskie Centrum Multimedialne Sp. z o.o. nie pośredniczy w opisanych wyżej działaniach i nie ma na nie żadnego wpływu. Powyższe wyjaśnienia składamy wyłącznie w celach informacyjnych. Szczegółowe informacje można uzyskać od operatorów serwisów społecznościowych.
Źródła danych osobowych
Informacje o Użytkownikach zbierane są z następujących źródeł:
Przekazywanie danych poza Europejski Obszar Gospodarczy
Dane osobowe Użytkownika będą przekazywane poza Europejski Obszar Gospodarczy do Google LLC. Przekazywanie odbywać się będzie na postawie prawnych zabezpieczeń ochrony danych osobowych, zatwierdzonych przez Komisję Europejską.
Szczegółowe informacje o tym, jak postępować z plikami cookies
Każda przeglądarka internetowa określa własne ustawienia dotyczące plików cookies. Dotyczy to również wersji przeglądarek, przygotowanych na urządzenia mobilne. W wielu przypadkach opcją domyślną jest umożliwienie przyjmowania cookies. Użytkownik może jednak całkowicie wyłączyć tę opcję lub w określonym stopniu ograniczyć przyjmowanie tych plików.
Wyłączenie przyjmowania plików cookies może wpłynąć na wygodę użytkowania stron, a w niektórych, rzadkich przypadkach uniemożliwić korzystanie z części serwisu.
Szczegółowe informacje na temat ustawień oraz wyłączenia cookies w poszczególnych przeglądarkach są dostarczane przez twórców przeglądarek na ich stronach. Poniżej znajdują się odnośniki do najczęściej używanych przeglądarek:
Uprawnienia Użytkownika
Jeśli chcesz skorzystać z przysługujących Ci uprawnień napisz do wyznaczonego przez nas Inspektora Ochrony Danych.
Piotr Wojczys
ul. Wały Jagiellońskie 1 (Wozownia)
80-853 Gdańsk
tel.: (+48 58) 526 81 25
e-mail: iod@gdansk.gda.pl
W każdym momencie możesz edytować Twoje preferencje w zakresie udzielonej zgody lub ją wycofać, kontaktując się z nami pod adresem. Jeśli chcesz skorzystać z przysługujących Ci uprawnień napisz do wyznaczonego przez nas Inspektora Ochrony Danych.