W rytm muzyki Eurythmics, Davida Bowie czy Lykke Li maszerowały uczestniczki i uczestnicy Marszu Równości w Gdańsku. Muzyka dochodziła z trzech samochodów, na których stały didżejki i miksowały na żywo muzykę. Tłum falował - większość z tęczowymi flagami, w tęczowych koszulkach, z kwiatami czy pomalowanymi twarzami.
To był spokojny, pokojowy, bardzo radosny marsz. Jeśli w zeszłym roku wzięło w nim udział pięć tysięcy osób, w tym roku było ich przynajmniej 5,5 tysiąca.
Szli spod Teatru Szekspirowskiego, Podwalem Przedmiejskim, Wałami Jagiellońskimi aż do klubu 100stocznia przy ul. Popiełuszki.
Jeden z samochodów biorących udział w Marszu przyjechał z niemieckiej Bremy, bo tamtejsza społeczność LGBT chciała wyrazić solidarność z Polakami. - Jest nas dziesięciu i bardzo się cieszymy, że tu jesteśmy - powiedział nam chłopak z Bremy.
Młodzi ludzie nieśli transparenty: “Bi happy”, “Miłość zwycięży nienawiść”, “Różni - Równi", "Miłość nie wybiera", a nawet... "Nie zaglądaj mi w majtki".
Niektóre uczestniczki i uczestnicy postarali się by wyglądać wyjściowo. Ich stroje były albo bardzo fantazyjne, albo odważne, albo jedno i drugie. Na pewno nie były nudne.
Jako, że był to Dzień Matki, była też spora grupa matek osób homoseksualnych. Niosły transparenty wspierające swoje dzieci: “Kochanie bądź sobą” albo “Zawsze możesz na mnie liczyć - mama”.
Marsz zakończył się około godz. 17.30 na terenie 100czni, gdzie można było zjeść, napić się, odpocząć i posłuchać muzyki. Były też stoiska: Amnesty International, Krytyki Politycznej, organizacji ekologicznych czy tzw. seks edukatorów (m.in. Grupy Edukatorów Seksualnych Ponton).
Tradycyjnie Marsz Równości zaczął się od przemówień. Wśród mówców m.in. kandydatka na prezydent Gdańska z .Nowoczesnej Ewa Lieder, była posłanka SLD Joanna Senyszyn czy przedstawicielka partii Razem.
Przemawiał także prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. Powiedział między innymi:
Marsz Równości - na który mnie zaprosiliście - to wyciągnięcie dłoni do innego, to także wyciągnięcie cegieł z muru wrogości, muru obojętności oddzielającego ludzi od siebie.
Marsz Równości to też dopominanie się o marzenie o braterstwie i równości między Polakami. Marzę o tym, że któregoś dnia uchodźca, Rom, imigrant, Afrykańczyk, Polak będą potrafili siąść w jednym polskim domu razem przy jednym stole braterstwa.
Marzę o tym, że pewnego dnia dziewczyna czy chłopak o homoseksualnej orientacji na polskiej wsi, polskim miasteczku i w pobliskim mieście będą mogli bez lęku, w godności i bezpieczeństwie realizować swoje człowieczeństwo, rozwijać swoje zdolności i kochać.
Kontrmanifestacje były nikłe. Kilka osób na drodze Marszu skandowało “Nie chce pedałów! Trójmiasto nie chce pedałów”. Radna PiS Anna Kołakowska z kilkoma osobami rozwiesiła naprzeciwko klubu 100cznia na wiadukcie transparent z cytatem ze Starego Testamentu, z Księgi Kapłańskiej: “Nie będziesz obcował z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą. To jest obrzydliwość!”
Marsz Równości chroniło kilkuset policjantów. Obyło się bez incydentów.