• Start
  • Wiadomości
  • Rewolucja! Gdańsk i metropolia jak Londyn ze wspólnym biletem na karcie lub w telefonie

Rewolucja! Gdańsk i metropolia jak Londyn ze wspólnym biletem na karcie lub w telefonie

Nowy system wspólnego biletu na SKM, PKM, autobusy i tramwaje będzie testowany w Gdańsku, Gdyni, Słupsku oraz Starogardzie Gdańskim już we wrześniu tego roku. W 2020 powinien systematycznie zacząć działać w całej metropolii gdańskiej. Zamiast papieru - aplikacja w telefonie.
10.05.2018
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Tradycyjne kasowniki zastąpią czytniki czy wręcz nalepki z mikroczipem
Tradycyjne kasowniki zastąpią czytniki czy wręcz nalepki z mikroczipem
Jerzy Pinkas/gdansk.pl

 

Gdańsk i inne miasta województwa pomorskiego idą tropem Londynu. Tam działa tzw. karta Oyster (ostryga), którą się ładuje (top up) pieniędzmi (można gotówką, można z konta), a potem przytyka przy wejściu do metra czy autobusu, jak również przy wysiadaniu, a pieniądze systematycznie schodzą z karty, zależnie od długości podróży. Kartę można ładować na bieżąco.

Podobny system miałby działać w Gdańsku, Gdyni, Sopocie czy Słupsku już w 2020 roku. Będzie testowany na przełomie września i października w Gdańsku, Gdyni, Słupsku i Starogardzie Gdańskim.

We wrześniu wybrana grupa pasażerów dostanie naładowane karty (bilety okresowe) na potrzeby prowadzenia testów. W tym czasie czytniki pojawią się w pociągach na linii PKM Gdańsk - Kartuzy oraz na linii autobusowej 122 w Gdańsku.

- Przetestujemy w ten sposób system transmisji danych - tłumaczy Krzysztof Rudziński ze spółki InnoBaltica, która zajmuje się wdrożeniem systemu wspólnego biletu.

System wspólnego biletu ma być stopniowo wprowadzany w całym województwie. Połączy przewoźników: SKM, PKM, koleje regionalne, ZTM, a nawet rower metropolitalny MEVO.

W zamyśle chodzi o to, żeby korzystać z tej samej karty czy wręcz aplikacji na telefon we wszystkich tych podróżach. Wchodząc, odbijamy kartę, przykładając ją do czytnika, czy nawet nalepki z mikroczipem. Wychodząc też odbijamy kartę np. w czytniku na peronie SKM. System wie wtedy, że właśnie zakończyliśmy podróż, czy część podróży.

Za bilet może służyć karta miejska, karta mieszkańca czy telefon. Musimy tylko zalogować się do systemu i opłacić bilet.

Przyjezdni będą mogli kupić karty czy też bilety papierowe ultralight (są tańsze od plastiku) o wartości np. 50 zł czy 20 zł, a później je doładowywać.

Będą oczywiście też bilety miesięczne.

Piotr Grzelak, wiceprezydent Gdańska ds. polityki komunalnej: - To zmiana filozofii. Dziś kasujemy bilet, a my nie chcemy widzieć biletu, my chcemy widzieć pasażera i jak on się porusza od początku do końca podróży. Wsiadając do autobusu nie kasujemy biletu, tylko jesteśmy identyfikowani smartfonem czy kartą mieszkańca. W tym czasie w chmurze już jest obliczana dla nas oferta. Jeśli się przesiądziemy, chmura pokaże nam, czy bardziej nam się opłaca wybrać na dalszą podróż bilet za 3,20 zł czy za 3,80 zł.

Grzelak kontynuuje: - Chcemy mieć jak najwięcej zidentyfikowanych pasażerów w systemie. Informacje o każdym z nich będą w chmurze. Oczywiście będą też drukowane tzw. QR kody, czyli bilety jednorazowe - w każdym sklepie, kiosku, w każdym osiedlowym sklepie. Każda kasa fiskalna może taki QR kod wydrukować. Chcemy jednak doprowadzić do tego, żeby tych drukowanych biletów było jak najmniej.

Jeden bilet na PKM, SKM, tramwaj i opłatę za rower metropolitalny. To już od 2020 roku
Jeden bilet na PKM, SKM, tramwaj i opłatę za rower metropolitalny. To już od 2020 roku
Jerzy Pinkas/gdansk.pl

 

Jak wygląda przyszłość tego biletu?

Krzysztof Rudziński z InnoBaltiki: - Przygotowujemy teraz studium wykonalności. Musimy dopieścić tematy finansowe, techniczne i organizacyjne. W czasie pilotażu we wrześniu będziemy testować systemy łączności i sprawdzać technologię. Potrwa to dwa miesiące, a wtedy ogłosimy przetarg na wykonanie systemu.  

Do systemu, poza Gdańskiem, Gdynią, Sopotem czy Słupskiem dołączają też inne miasta: Tczew, Wejherowo, Kartuzy i Władysławowo, w sumie ponad 20 gmin.

Koszt systemu wspólnego biletu ma wynieść 90 milionów złotych.

Rudziński: - Chodzi o koszt urządzeń w autobusach, system chmurowy, narzędzia kontroli. Zapewniam, że wzrostu kosztów za przejazdy nie będzie. Może być odwrotnie, bo coraz większa liczba miast i podróżnych w systemie może oznaczać, że będą spadały koszty utrzymania systemu.

TV

Dolne Miasto rozświetla już dzielnicowa choinka