Uroczystość odsłonięcia odbyła się w czwartek, 10 maja. Pomnik Ponarski stoi przy głównej alei cmentarza Łostowickiego, po lewej stronie, jakieś 150 metrów za pomnikiem Golgota Wschodu. Przyszło ok. 150 osób - harcerze, poczty sztandarowe szkół, przedstawiciele Miasta - z przewodniczącym Rady Miasta Gdańska Bogdanem Oleszkiem i Aleksandrą Dulkiewicz, wiceprezydent Gdańska ds. polityki gospodarczej - i przede wszystkim członkowie stowarzyszenia Rodzina Ponarska. Był też bp Zbigniew Zieliński i Michał Samet przewodniczący Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Gdańsku. Z Wilna specjalnie na tę uroczystość przyjechał Edward Trusewicz, wiceprzewodniczący Związku Polaków na Litwie. W uroczystości uczestniczył także Kacper Płażyński, kandydat PiS na prezydenta Gdańska.
Maria Wieloch jest prezeską Rodziny Ponarskiej. W Gdańsku mieszka od 1968 roku, z zawodu i zamiłowania jest ornitologiem. Jej ojciec Stanisław Wieloch ps. “Ryszard” był oficerem wywiadu Armii Krajowej, został aresztowany i zamordowany w Ponarach w lutym 1943 roku. Miał wówczas 40 lat. Maria urodziła się półtora miesiąca po śmierci ojca.
- W Rodzinie Ponarskiej jest około 140 osób w całej Polsce, z tego mniej więcej trzydzieści osób w Trójmieście, a 15 osób to jest najbliższa rodzina ofiar - mówi Maria Wieloch. - Starsi powoli odchodzą, na ich miejsce przychodzą młodsi. Naszym celem jest budowanie pamięci o ofiarach zbrodni ponarskiej. Bo przecież jest tak, że o Katyniu słyszeli wszyscy, a o Ponarach mało kto, choć zginęło tam niewiele mniej Polaków, prawie dwadzieścia tysięcy.
Ponary w czasie wojny były niewielką miejscowością letniskową pod Wilnem. Niemcy i litewscy nacjonaliści zamordowali tam w latach 1941-1944 około 100 tysięcy osób, obywateli II Rzeczpospolitej. Zdecydowaną większość - 70 tysięcy - stanowili polscy Żydzi. Prócz prawie 20 tys. Polaków (m.in. profesorowie Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie) życie stracili tam także przedstawiciele innych narodowości - m.in. Rosjanie i Cyganie.
Spotykamy się w miejscu, które służy pamięci o wielu trudnych, bolesnych zbrodniach popełnionych na narodzie polskim - mówiła Aleksandra Dulkiewicz, wiceprezydent Gdańska. - Cała ta kwatera na cmentarzu, właściwie każdy jej kawałek, to moment trudnej historii i często do końca nie poznanej. Dziękuję Stowarzyszeniu Rodzina Ponarska, które od wielu, wielu lat dba o tę pamięć, pomimo trudności i cieszę się, że doszliśmy do tego momentu, gdy możemy - dzięki między innymi wsparciu osób prywatnych - odsłonić ten pomnik. Pomnik jest po to, aby pamiętać, bo bez pamięci nie ma przebaczenia.
Na pomniku, który tak naprawdę jest prawie 4-metrowym kamiennym obeliskiem, napisy mówią jedynie o Polakach, pomordowanych w Ponarach. Także odczytany przez harcerza apel pamięci dotyczył jedynie Polaków. Czy to nie nietakt wobec Żydów, którzy w Ponarach stanowili zdecydowaną większość ofiar?
- Nietaktu nie ma, bowiem celem naszego stowarzyszenia jest szerzenie wiedzy o polskich ofiarach tej zbrodni - zapewnia Maria Wieloch. - Cały świat wie, że Ponary to miejsce kaźni Żydów. O Polakach mówi się mało. My z Żydami mamy bardzo dobre relacje. Dlatego też na uroczystość zaprosiliśmy Michała Sameta, przewodniczącego Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Gdańsku, który po hebrajsku odmówił psalm. Dla mnie był to bardzo poruszający moment.
Michał Samet przed odmówieniem modlitwy powiedział do zebranych m.in., że Polacy i Żydzi - obywatele II Rzeczpospolitej - zamordowani w Ponarach w obliczu śmierci na wieki stali się braćmi, nawet jeśli wcześniej sobie tego nie uświadamiali.