Na czym zmiany mają polegać? Likwidacja gimnazjów, zamiast sześcioletnich szkół podstawowych ośmioletnie szkoły powszechne, wprowadzenie szkół branżowych zamiast zawodowych, dwa rodzaje matury. Program nazywa się "Uczeń. Rodzic. Nauczyciel - Dobra Zmiana".
Sebastian Łupak: Rząd PiS likwiduje gimnazja, a szkoły podstawowe zamienia w ośmioletnie szkoły powszechne. Po co?!
Piotr Kowalczuk, zastępca prezydenta Gdańska ds. polityki społecznej: - Moim zdaniem chodzi po prostu o to, żeby wymienić 40 tysięcy dyrektorów szkół w Polsce, i dokonać "dobrej, kadrowej zmiany". Inaczej trudno wytłumaczyć reformę strukturalną na wszystkich poziomach i chaos programowy. Rzecz podstawowa: obecnie znamy tylko hasła i slajdy. Do października czekamy na projekty ustaw i rozporządzeń. To w nich będą wszystkie szczegóły zmian. Ufam, że do tego czasu przebudzą się wszystkie gminy, związki zawodowe oraz uczniowie, rodzice i nauczyciele.
Ale przecież nie wiemy, czy do konkursów na nowych dyrektorów w ogóle dojdzie…
- Ja stawiam, że dojdzie. Od nowa trzeba będzie przeprowadzać konkursy, bo podstawówki zmienią się w szkoły powszechne, więc to będą nowe, inne placówki i będą potrzebowały nowych władz. Przypomnę, że w czerwcu posłowie PiS przegłosowali zmiany w systemie wyboru dyrektorów szkół: zwiększyli liczbę przedstawicieli rządu, czyli kuratorów oświaty, w komisjach. Stopniowo dodawane są nowe kompetencje kuratorów. Ubezwłasnowolniane są samorządy. Kuratorzy z aplauzem przyjmowali w Toruniu każde słowo minister Zalewskiej o nowym, zwiększonym nadzorze pedagogicznym. Rząd chce mieć szkoły pod kontrolą.
Jak będzie wyglądała z perspektywy Gdańska dobra zmiana w edukacji?
- Nikt tego nie wie. Od wczoraj mamy w szkolnictwie “PiS-edu-chaos”. To jest destrukcja systemu szkolnego! Pani minister swoimi decyzjami zmieniła całą strukturę szkolną i będzie to dotyczyło wszystkich dzieci na wszystkich etapach szkolnictwa. Szkoły podstawowe zamieniła w powszechne, zlikwidowała gimnazja, dodała 4-letnie liceum, 5-letnie technikum, a w zamian za szkołę zawodową tworzymy szkoły branżowe. Na wszystkich etapach jest zamieszanie! Moim zdaniem największym hitem są dwie matury: matura zawodowa - branżowa, która uprawnia do studiów licencjackich oraz matura magisterska, która uprawnia do studiów magisterskich. Jak PiS chce wytłumaczyć ludziom, że będą mieli gorszą maturę niż inni? Będzie jedno zadanie mniej na arkuszu?!
Wiele osób narzekało na gimnazja: dzieci miały rzekomo trudny okres dorastania i trafiały z nim do nowej szkoły, zamiast przeczekać w znanej im podstawówce...
- Na początku narzekano, ale teraz już nie. To jest kilkanaście lat praktyki, doświadczenia, dobrych programów. Teraz gimnazja to są świetne szkoły, z fachową kadrą. Czy dzieci będą mniej trudne tylko dlatego, że zostaną w podstawówce? Czy etap dojrzewania pójdzie im łatwiej, nie będzie burzy hormonalnej, bo obok po korytarzu będą latać pierwszaki?! Nie dajmy się omamić: to będzie ten sam uczeń, będzie miał te same potrzeby i te same wyzwania, niezależnie od szkoły. To zmiana nie ma sensu! W gimnazjum młody człowiek miał przygotowywać się do zmiany, która jest nieuchronna w jego życiu. Nie chcemy chyba chronić dzieci przed światem przez osiem długich lat w jednym miejscu? To jest jak wyrok...
Pani minister Anna Zalewska z PiS w jednym zdaniu mówi, że tworzy te powszechne “ośmiolatki”, żeby to były bezpieczne szkoły, w których wychowawcy, pedagodzy i specjaliści mają baczenie na ucznia, a w drugim zdaniu mówi, że klasę siódmą i ósmą można z powodzeniem realizować w budynkach po dawnych gimnazjach. Czyli sama sobie zaprzecza! Niestety nie tylko w tym punkcie...
Jak odczujemy tę zmianę w Gdańsku?
- W Gdańsku likwidujemy 46 gimnazjów: w tych placówkach pracuje 951 pracowników administracji i obsługi, w sumie 838 etatów oraz 3405 nauczycieli w wymiarze 1249 etatów. Te zmiany oznaczają także pożegnanie 46 dyrektorów.
Będzie dla nich inna praca? Pomożecie tym ludziom?
- Minister twierdzi, że obejdzie się bez zwolnień. Problem w tym, że w zespolonych szkołach (podstawówki i gimnazja) jest już personel administracji i obsługi, a nauczyciele mają niepełne etaty. Dodając niż demograficzny na tym etapie edukacji, może to spowodować, że pracy zabraknie. Każdego roku, w okresie ruchu kadrowego, robimy wszystko, by zachować najlepszych praktyków edukacji, przenosząc ludzi między szkołami, uzupełniając etaty. W takiej jednak skali może być to już niemożliwe.
Minister edukacji twierdzi jednak, że właśnie ratuje miejsca pracy nauczycielek, bo do gimnazjów trafił już niż demograficzny, klasy są coraz mniej liczne, więc te nauczycielki z gimnazjów znajdą pracę w podstawówkach. Będą dodatkowe godziny historii, wiedzy o społeczeństwie, wiedzy o kulturze…
- Ale ten sam niż demograficzny jest już też w podstawówkach i tam już jest za dużo nauczycielek i nauczycieli, którzy też się boją o pracę. Przerzucanie ich z gimnazjów do podstawówek, gdzie też jest ich za dużo, nic tu nie da. To fikcyjna zmiana!
Jak będzie wyglądała zmiana technicznie?
- Miasto Gdańsk musi stworzyć de facto nową sieć i określające ją obwody, powołując nowe typy szkół. Nie we wszystkich podstawówkach zmieszczą się te dodatkowe dwie klasy. Może być potrzebne przeniesienie jednej ulicy z obwodu do drugiego. Oczywiście, za wszystkie problemy i konflikty będziemy odpowiadać my - samorząd, bo do gminy należy prowadzenie zadań oświatowych. Rząd zrzucił na nas tę reformę, a my oberwiemy, bo stoimy twarzą w twarz z mieszkańcami.
Ile to może kosztować?
- Dziś trudno to oszacować. Kosztowna będzie zmiana infrastruktury oraz wyposażenia łączonego dla najmłodszych i nastolatków. Oraz niby drobiazgi: nowe szyldy, nowe pieczątki, materiały informacyjne, czy choćby nowe sztandary. Sam sztandar szkoły to koszt do ośmiu tysięcy złotych! Co z tymi, które fundowali społecznicy, tworząc przez lata historię i tradycję placówki? Idźmy w lepsze rozwiązania wychowawcze, lepsze programy edukacyjne, a nie nowe pieczątki i szyldy, koszty administracyjne.
Czy podczas ogłaszania tego programu w Toruniu było miejsce na debatę, zgłaszanie wątpliwości?!
- “Debata” była w cudzysłowie. W czasie spotkania z minister edukacji nie było miejsca na pytania, wątpliwości. Brawo bili na stojąco przedstawiciele Ministerstwa Edukacji Narodowej i kuratoriów oświaty z całego kraju. Ja nie usłyszałem tam żadnych dobrych argumentów. Pani minister zaprezentowała za to syndrom Świebodzic, skąd sama pochodzi: mówiła, że spotkała tam koleżankę z gimnazjum, która jest zdruzgotana niżem demograficznym i trzeba jej pomóc. Spotkanie, choćby najlepszej przyjaciółki, nie może być przyczyną tak głębokiej reformy edukacji.
Zwróćmy też uwagę, kiedy pani minister ogłosiła zmiany: w pierwszym dniu wakacji, gdy nauczyciele wyjechali. To perfidia! Ale i okazanie ogromnego lęku wobec środowiska edukacyjnego. Wiedziała, że trudno będzie o sprzeciw, gdy ludzie się pakują, by dojechać na plażę. Mimo to przed centrum kongresowym pojawili się związkowcy ze Związku Nauczycielstwa Polskiego (ZNP). Była silna reprezentacja pomorska i gdańska. A jednak nawet prezesowi ZNP Sławomirowi Broniarzowi nie udało się wręczyć pani minister specjalnego świadectwa. Oczywiście bez promocji do następnej klasy. Same niedostateczne...
Co z weryfikacją wiedzy w nowych szkołach: egzaminami, testami?
- Egzamin szóstoklasisty został zniesiony. Czy nie powinien jednak istnieć jakiś standaryzowany sposób weryfikacji wiedzy? Pracujesz, uczysz się, masz efekty. Dziecko musi to widzieć. To jest ważne wychowawczo! Przekreślanie tych testów niczego nie poprawia! Nie wiadomo, czym się będzie kończyła ośmioletnia podstawówka. Czy to będzie egzamin i jaki? Nic nie wiemy. I, co gorsza, nie wie tego też ministerstwo...
Będzie za to podobno więcej wycieczek patriotycznych dla dzieci…
- Pewnie pierwsze będą na Wawel… Może to być hitem tych zmian: uczniowie w końcu wolni, poza szkołą!
Poniżej: świadectwo wystawione minister edukacji Annie Zalewskiej przez Związek Nauczycielstwa Polskiego. Niedostateczne z góry na dół.
Czytaj także:
Wojciech Książek: Polska edukacja nie zasługuje na tak radykalne zmiany
Likwidacja gimnazjów: pytania, na które nikt nie zna (jeszcze) odpowiedzi
Katarzyna Hall: - To powrót do PRL. Co chcemy osiągnąć?
Rząd likwiduje gimnazja. Część osób w Gdańsku straci pracę