Zabytek przy ul. Wodopój 7 to pozostałość rybackiej zabudowy mieszkalnej nad kanałem Raduni.
- Zachowała się oryginalna szachulcowa konstrukcja budynku, która nie była w pełni murowana. To obiekt z przełomu XVIII i XIX wieku. W dawnej pierzei było w sumie siedem takich obiektów. Na skutek działań wojennych sześć zostało zniszczonych. Zachował się, w niezbyt dobrym stanie, budynek narożny, który po wojnie ulegał dalszej dewastacji – opowiada Karolina Kocińska, koordynator ds. obiektów zabytkowych w Gdańskim Zarządzie Nieruchomości Komunalnych.
Pod koniec lat 50 budynek został zabezpieczony, ale gruntownego remontu doczekał się dopiero w latach 70. - Niestety, wówczas część oryginalnych elementów została wymieniona na nowe. Realizując zakończony właśnie remont, staraliśmy się zachować wszystkie oryginalne rzeczy, które pozostały po tamtych pracach – zaznacza Karolina Kocińska.
Remont, który zakończył się w ostatnich dniach, prowadzony był pod nadzorem Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.
Co wykonano w ramach prac?
- Została rozebrana stara posadzka, pod nią, na głębokości 60 - 70 centrymetrów, wykonano nowe podkłady konstrukcyjne, docieplenie oraz izolacje, łącznie z nowym wykończeniem posadzki - wylicza Ryszard Tomczak, inspektor nadzoru w GZNK. - Posadzka parteru znajdowała się poniżej poziomu chodnika, dlatego regularnie pojawiał się tu problem z zalewaniem pomieszczenia. Początkowo planowano obniżenie chodnika, ale że przebiegający tędy ciąg pieszy jest dość długi, byłoby to zbyt karkołomne zadanie. Dlatego zdecydowano się na podniesienie kubatury całego budynku o około 25 centrymetrów. Jesteśmy dumni, że nam się to udało – dodaje.
Dotychczas w obiekcie ogólnodostępne były dwa poziomy. Nieużytkowe było poddasze, które funkcjonowało jako tzw. pomieszczenie gospodarcze, teraz zdecydowano o otwarciu tego miejsca. W ten sposób powstała tam dodatkowa otwarta przestrzeń użytkowa.
- Wzmocniono też dach. Częściowo wymieniliśmy elementy jego konstrukcji. Położono też nową dachówkę – informuje Ryszard Tomczak.
Wstawiono również nową stolarkę drzwiową i okienną - wykonaną z zachowaniem wszystkich detali i podziału, jakie wynikały z dokumentacji i założeń konserwatorskich.
I jeszcze jedna ciekawostka: kolor ścian budynku nie jest biały. Pokrywa je tynk wapienno - trasowy, który nawiązuje do lat historycznych. Nakłada się go trójwarstwowo.
W wyremontowanym budynku udało się zachować oryginalną konstrukcję szachulcową, a także fragmenty jednej ze ścian. We wnętrzach znajdują się z kolei oryginalne belki stropowe nad parterem i nad pierwszym piętrem. Ryszard Tomczak przyznaje, że niektóre belki mogą wyglądać na nadwyrężone "zębem czasu", ale są one bardzo wytrzymałe i odpowiednio zabezpieczone. - Belki wtórne zaś zostały zdemonowane, dzięki czemu zyskaliśmy trochę przestrzeni na wysokości – dodaje.
Prace remontowe początkowo zaplanowano na jesień ubiegłego roku. We wrześniu 2016 r. po wykonaniu częściowych odkrywek okazało się, że trzeba poszerzyć zakres inwestycji m.in. o dodatkowe elementy wzmacniające. Budowa została wstrzymana na kilka miesięcy: trzeba było opracować nowy projekt.
Później poszło już "szybko i sprawnie" - prace remontowe udało się wykonać w zaledwie 2,5 miesiąca. Rozpoczęły się 5 czerwca, zakończyły 14 sierpnia br.
Do budynku wraca dotychczasowa najemczyni, która zamierza kontynuować działalność gastronomiczną - funkcjonować będzie tu bar. Otwarcie lokalu uzależnione jest od tego, jak szybko uda się zagospodarować wnętrze obiektu. Jednak nie wcześniej niż za miesiąc.
- Ten lokal istnieje tutaj od lat. Na kawiarenkę zaadaptowało je jeszcze dawne "Społem". Pamiętam panią, która prowadziła ten lokal jako pierwsza. Ja jestem tu od 1980 roku. Przychodzą tu stali klienci, a ci najstarsi przychodzą nawet z wnukami - śmieje się Irmina Olszewska. - Bywało tu różnie, raz pod górkę, raz z górki, ale wytrwałam, doczekałam tego dnia, i nie zamierzam rezygnować.
Przemysław Guzow, dyrektor GZNK, przyznał, że zarząd planuje w najbliższym czasie remonty i modernizacje blisko 80 obiektów na terenie miasta.