Miasto zapowiada zakaz demonstracji przeciw uchodźcom

– Zarzucamy organizatorom brak wyobraźni, dlatego być może odmówimy zgody na demonstracje w przyszłości – mówi Antoni Pawlak, rzecznik prezydenta Gdańska. Manifestacja Nie! dla imigrantów”, która w niedzielne popołudnie zgromadziła ponad dwa tysiące osób, podobnie jak ta z 12 września 2015, zakończyła się zamieszkami oraz wznoszeniem haseł ksenofobicznych, szowinistycznych i rasistowskich.
23.11.2015
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Nie obeszło się bez interwencji policji. Jeden z funkcjonariuszy jest ranny, z urazem nogi znalazł się w szpitalu.

Przemarsz w centrum Gdańska zorganizowała 22 listopada 2015 r. partia KORWiN, do której przyłączyli się członkowie Kongresu Młodej Prawicy, Młodzieży Wszechpolskiej, Obozu Narodowo-Radykalnego, stowarzyszenia KoLiber oraz Klubu Republikańskiego. A także… kibole. Miała to być demonstracja poglądów i obaw przed islamistami, jej uczestnicy zamierzali wyrazić sprzeciw wobec kwot uciekinierów z obszarów ogarniętych wojną, narzuconych Polsce przez Unię Europejską.

Taki był zamysł. W praktyce od początku demonstracji wznoszono okrzyki: „Gdańsk pier... imigrantów!”, „Jeb.. islam!” oraz „Cała Polska śpiewa razem: muzułmana tylko gazem!”. Takie okrzyki, poza tym, że są wulgarne, łamią polskie prawo, nawołują bowiem do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych i wyznaniowych. To jest w Polsce zakazane. Poza tym część manifestantów odpalała race i petardy i rzucała nimi w kierunku przechodniów; rzucano także pustymi butelkami po alkoholu.

Mało tego: grupa około 500 manifestantów nie maszerowała trasą zgłoszoną wcześniej miastu, tylko wybrała własną drogę, co w świetle prawa jest demonstracją nielegalną. Przy fontannie Neptuna ci demonstranci starli się z policją, próbując przełamać jej kordon. Jeden z policjantów został ranny.

 

Obawy o życie, zdrowie i mienie

Podobne incydenty miały już miejsce 12 września tego roku, podczas manifestacji również organizowanej przez partię KORWiN. Dlatego miasto chce potraktować to jako recydywę i zakazać kolejnego podobnego przemarszu.

– Jest w ustawie o zgromadzeniach mowa o tym, że odpowiedni organ, w tym przypadku prezydent miasta, ma prawo nie wyrazić zgody na demonstrację, jeśli zachodzi obawa zagrożenia życia, zdrowia bądź mienia mieszkańców – mówi Antoni Pawlak, rzecznik prezydenta Gdańska. – Skoro już dwa razy do takiego zagrożenia doszło, być może, po konsultacji z policją, za trzecim razem nie zgodzimy się na taki marsz.

– Nie zarzucamy organizatorom złych intencji, ale brak wyobraźni – dodaje Pawlak. – Przecież wiedzą, że każdorazowo do chcących demonstrować pokojowo przyłączą się zadymiarze. Mamy tego dosyć.

Organizatorzy zapewniają, że nie są przeciwni danej religii czy grupie etnicznej.

 

Prawica nie jest przeciw innym religiom

Oficjalnie organizatorem marszu jest Kamil Sobkiewicz, rzecznik partii KORWiN w Gdańsku. W przypadku każdej manifestacji wymagane jest wyznaczenie jednej osoby, która z imienia i nazwiska zgłasza zamiar zorganizowania takiego wydarzenia i bierze na siebie odpowiedzialność za jego przebieg. To na jej barkach spoczywa dbałość o to, by marsz przebiegał zgodnie z planem.

Faktycznie, przed rozpoczęciem marszu Sobkiewicz apelował o spokój, niewznoszenie ksenofobicznych czy rasistowskich haseł, nieużywanie rac oraz niezasłanianie twarzy szalikami. Bez skutku.

– Nabuzowany tłum znów robił to, na co miał ochotę – krytykuje Pawlak. – Tak dalej nie może być.  

Co na to Sobkiewicz?

– Rozumiem, że to jest bezpieczne stanowisko dla miasta: zakazać i z głowy, ale taka decyzja podjęta byłaby na wyrost – uważa rzecznik partii KORWiN. – Po pierwsze, nie planujemy na razie kolejnych marszów. Po drugie, jeśli się zdecydujemy, to liczymy na dialog z prezydentem, aby zastanowić się wspólnie, co mogą zrobić wszyscy, czyli miasto, policja i my jako organizator, żeby do takiej sytuacji ponownie nie doszło.

Sobkiewicz mówi, że nie identyfikuje się z chuliganami ani z wykrzykiwanymi przez nich hasłami. – Nie jesteśmy przeciw danej religii czy grupie etnicznej – twierdzi. – My, jak większość Polaków, jesteśmy przeciwko temu, że decyzja o przyjęciu uchodźców zapadła w Brukseli i Berlinie i została nam narzucona z góry. Chodzi o naszą suwerenność. Media oczywiście zajmują się grupą zadymiarzy, zamiast odnieść się do meritum. Chcemy spokojnie demonstrować nasze stanowisko. Staramy się działać zgodnie z prawem i jesteśmy przekonani, że prezydent Gdańska też będzie się stosował do przepisów i nie będzie ograniczał wolności zgromadzeń i wypowiedzi.

Przypomnijmy, że decyzja o przyjęciu uchodźców nie została Polsce narzucona z góry; polski rząd Platformy Obywatelskiej po negocjacjach z UE zgodził się we wrześniu tego roku na przyjęcie do Polski około 6,5 tysiąca uchodźców (spośród 120 tysięcy, o których była wówczas mowa) w ciągu wielu miesięcy. Pierwsi uciekinierzy z krajów objętych wojną mieliby pojawić się u nas w przyszłym roku. Gdańsk zadeklarował chęć przyjęcia części z nich. Obecny rząd Prawa i Sprawiedliwości uważa, że decyzja poprzedników była błędem.

Nie wszystcy uczestnicy przemarszu mieli dość odwagi, by zaprezentować swoje poglądy, nie zakrywając twarzy.

 

Zatrzymani „sympatycy jednego z klubów”

Po manifestacji w Gdańsku policja zatrzymała czterech mężczyzn. W poniedziałek byli przesłuchiwani.

– Pierwszy usłyszał zarzuty wzywania do nienawiści na tle wyznaniowym, za co grozi do dwóch lat więzienia – powiedziała Aleksandra Siewert, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku. – Kolejny ma zarzut znieważenia funkcjonariusza, a następny – czynnej napaści na policjanta, za co grozi nawet do 10 lat więzienia.

Policja sprawdzi, czy wymieniona czwórka nie popełniła kolejnych wykroczeń, takich jak wykorzystanie zakazanych środków pirotechnicznych i udział w nielegalnej manifestacji.

– Analizujemy materiał wideo i niewykluczone, że kolejne osoby usłyszą zarzut złamania prawa – mówi Siewert.

Podczas manifestacji na przedzie pochodu szli młodzi ludzie z hasłem „Bóg, Honor, Ojczyna, Lechia”, a część manifestantów skandowała „Lechia Gdańsk!”. Rzecznik policji przyznaje, że czterech zatrzymanych to „sympatycy jednego z trójmiejskich klubów piłkarskich”. W klubie usłyszeliśmy, że Lechia Gdańsk jest apolityczna i nie wyda oświadczenia w tej sprawie. – Nie mamy w zwyczaju komentować wydarzeń, z których organizacją nie mamy nic wspólnego – powiedział portalowi Gdańsk.pl rzecznik prasowy klubu Jakub Staszkiewicz.

 

Zobacz także:

Prezentacja poglądów czy rozróba? Przemarsz narodowców

 

TV

MEVO od kulis i życzenia. Rower metropolitalny ma już rok